wtorek, 3 maja 2011

O zbyt prostym osądzaniu zbyt trudnych spraw



Do napisania tego artykułu skłoniła mnie obejrzana niedawno (zresztą w szkole) debata, która została zorganizowana przez TVP3. W debacie tej udział wzięli Wojciech Cejrowski i pewna kobieta – feministka.

Przedmiotem ich sporu była sprawa Alicji Tysiąc, której lekarze odmówili przerwania ciąży. Alicja Tysiąc w momencie zajścia w ciążę w 2000 roku miała wadę wzroku – krótkowzroczność i szkła – 20 dioptrii. Jeden z lekarzy skierował ją do kliniki w celu legalnego przerwania ciąży. Natomiast lekarz w klinice odmówił wykonania zabiegu, twierdząc, że niebezpieczeństwo utraty wzroku jest zbyt niskie. Kobieta, martwiąc się o los pozostałej dwójki swoich dzieci, chciała zdecydować się na nielegalne dokonanie aborcji, lecz nie było jej na to stać.
W efekcie urodziła dziecko i wada jej wzroku zwiększyła się do 26 dioptrii, wskutek czego widzi jedynie przedmioty znajdujące się w odległości nie większej niż 1,5 metra. ZUS uznał, że taka wada wzroku upoważnia do otrzymania renty pierwszej grupy inwalidzkiej w wysokości 540 złotych. Kobieta, poczuwszy się pokrzywdzoną, zaczęła dochodzić swoich praw w sądzie. Jednak polska prokuratura umorzyła sprawę. Wówczas Alicja Tysiąc wniosła oskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego w Strasburgu. Tam sędziowie przyznali jej rację i nałożyli karę na Polskę – wypłatę 25 tysięcy euro odszkodowania.
Jednak najwięcej kontrowersji wzbudził proces Alicji Tysiąc z katolickim tygodnikiem – „Gość Niedzielny”. Pewien dziennikarz na łamach tygodnika nazwał ją „niedoszłą zabójczynią” i przyrównał jej postępowanie do działania nazistów. Pokrzywdzona Polka wytoczyła kolejny proces, tym razem gazecie. Walkę tą także wygrała, ze znaczną dla siebie korzyścią.
Ten temat był właśnie przedmiotem telewizyjnej debaty. Jej uczestnicy reprezentujący zupełnie odmienne przekonania, przekrzykując się, chcieli przekonać publiczność do swoich racji. Cejrowski, będąc katolikiem stawał w obronie „Gościa Niedzielnego”, natomiast jego rywalka, ateistka, gorliwie trzymała stronę Alicji Tysiąc. I w tym momencie odbiorca staje przed problemem: kto z nich ma rację?
Sam jestem katolikiem i jestem przeciwko aborcji, ale postępowanie redakcji „Gościa Niedzielnego” uważam za zbyt nachalne. Moim zdaniem każdy wierzący wie, na co pozwala mu jego sumienie i nie trzeba mu o tym przypominać. Każdy z katolików, według Biblii, odpowie za swoje czyny. Wielu postronnym osobom, które patrzą na taką sytuację, łatwo jest wypowiadać swoje sądy, lecz należy zawsze pamiętać, że na szali kładzie się tu ludzkie życie, którym tak lekko rozporządzać nie wolno. Pamiętając postępowanie polskiej siatkarki – Agaty Mróz, w którym można dostrzec heroizm i poświęcenie, mógłbym sądzić, że Alicja Tysiąc postępowała źle. Jednak gdy mam wydać jakiś surowy osąd, zawsze przychodzi mi na myśl śmieszna sytuacja z pewnego filmu, w którym bohater zadaje takie pytanie: „Więc czyż ten policjant, który napisał w protokole o czterech promilach we krwi, sam był bez winy?”. Pytanie to w kontekście tej sytuacji, wydaje się absurdalne, ale doskonale obrazuje nam to, iż nikt z nas nie jest bez winy i nie ma prawa wydawać krzywdzących sądów.
I tego się trzymając, na pewno będziemy w stanie lepiej zrozumieć mnóstwo niejednoznacznych sytuacji nas otaczających.

Tomasz Buczma