środa, 4 listopada 2015

Dlaczego warto jest się buntować, czyli Yes Meni idą na rewolucję

Dzięki współpracy z Akademią Dokumentalną podczas Miesiąca Filmowego w Staszicu, 29 października mieliśmy okazję wziąć udział w pokazie filmu „Yes Meni idą na rewolucję”.

Yes Menów nie wszyscy kojarzą, choć przy minimalnej świadomości społecznej – powinni. Andy Bilchbaum i Mike Bonanno to słynni już aktywiści. W swojej pracy na rzecz świata kładą największy nacisk na świadomość społeczną i ogromną dozę humoru. Ich happeningi nie przechodzą bez echa, chociaż nie zawsze przynoszą oczekiwane skutki. „Yes Meni idą na rewolucję” to już trzeci film o Andym i Mike'u, a właściwie: Jacquesie Servinie i Igorze Vamosie, którzy używają alter ego, by, pomimo pracy aktywistycznej, prowadzić w zasadzie normalne życie.

Używając nowomowy, Yes Meni to prekursorzy pranksterów, tyle że zaczynali w czasach, gdy nie myślało się o Internecie. Za to ich ulubiona dziedzina to trolling wielkich korporacji, które chcą odebrać ludziom planetę od tak, dla biznesu. Wydaje Ci się to wydumanym problemem? Poczytaj więc trochę o nierównych prawach człowieka i wpływie ciężkiego przemysłu na środowisko.

O sposobach, jakie Andy i Mike wykorzystują do prowokowania pozytywnych zmian w okrutnej polityce korporacji, jest właśnie film „Yes Meni idą na rewolucję”. To dokument ukazujący przygotowania do kilku akcji, a także ich przebieg. Wymagały one kunsztu reżyserskiego – jak wiadomo, nie były powtarzane. Każda więc akcja Yes Menów jest doskonale przemyślana. Nie obywa się bez wpadek, choćby gdy Yes Meni chcą zwrócić uwagę na współpracę koncernów - Shella i Gazpromu. W tym celu przebierają się za prezent na rzecz amsterdamskiego zoo – niedźwiedzia, przekazywanego przez kaleczącego angielski Rosjanina „reprezentującego” Gazprom, który w końcu pęka i zaczyna się śmiać. Mimo to oprawa wydarzenia jest przekomiczna – prezent wraz z Rosjaninem i towarzyszącym mu śpiewającym dzieckiem płynie barką po jednym z kanałów rzecznych i wygląda tak kiczowato, że aż przykuwa uwagę. Warto zaznaczyć, że każda prowokacja Andy'ego i Mike'a jest bardzo złożona. Oprócz strojów i fałszywych nazwisk, artyści tworzą scenariusze i piosenki. Nie boją się również wchodzić w otwartą dyskusję z obśmiewanymi środowiskami.

Dokumentalny ciąg przerywany jest świetnie wykonanymi grafikami obrazującymi sedno problemów. Film obrazuje także zwykłe zmagania się Yes Menów z życiem codziennym. Pełen jest przezabawnych sytuacji między starymi przyjaciółmi. Jak sami o sobie mówią, mają podobne poczucie humoru i chęć zmiany świata na lepsze. Działają razem w sposób ciekawszy niźli manifestacje, dlatego że zwracają się do lobbystów i kongresmanów bezpośrednio. Ich bunt staje się widoczny. Zbierają też grono sprzymierzeńców.

„Yes Meni idą na rewolucję” to film godny polecenia ludziom, którzy chcą zwiększać swoją świadomość społeczną. Nie tylko dla "zielonych" zapaleńców, ale i dla tych, co czują w sobie naturę buntowniczą. Bo to bunt przeciw rządom pieniądza i pogardzie wobec drugiego człowieka jest główną misją Yes Menów. 

                                                                                                                                           Agata Siwka