poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Komunikat w sprawie forum.

Informujemy, że forum naszej gazety "Stachu w Podziemiach" zostało już utworzone. Jednak z przyczyn technicznych musimy sie wstrzymać z podaniem adresu przez parę najbliższych dni. Tym samym prosimy o wyrozumiałość i dalsze odwiedzanie naszej strony.:)

Dobrego dnia!

niedziela, 17 kwietnia 2011

Uzależnienie…

Czy nie zastanawialiście się nigdy po co redakcja „Stacha..” zadaje sobie tyle trudu i co rusz dodaje nowe teksty? Zapewne nie każdemu z Was chciałoby się poświęcić czas na wymyślenie pomysłu, złożenie go w jakąś sensowną całość i dodanie na tę stronkę, abyście mogli to przeczytać. No więc…
dlaczego?

Dziś powiem Wam, dlaczego ja piszę. Nie, nie dlatego, że należę do klasy humanistyczno – dziennikarskiej i od urodzenia o niczym innym nie myślę, tylko o pisaniu. Zaczęło się w sumie przez przypadek. Otóż ktoś zaczepił mnie i zaproponował pisanie w gazetce. Nawet nie dopuszczałam do siebie takiej myśli.

„Nie będę się kompromitować!” – myślałam. Strach, nic więcej. Nie łatwo było się wymigać. Poszłam na pierwsze spotkanie i usłyszałam, że za tydzień mam przysłać pierwszy tekst. Panika. O czym mam pisać? Skąd mam to wiedzieć?! Pierwszy tekst napisałam o niezbyt mądrych ekologach, ich chęci ratowania świata i kontrowersyjnych pomysłach. Posłuchałam intuicji. Na kolejny tekst miałam jeszcze mnóstwo czasu, ale zaczynałam myśleć o czym napiszę tym razem… Drugi, trzeci, piąty…

Dziś już nikt nie musi mi przypominać o terminie przysłania tekstu. Ostatnio przyłapałam się na tym, że podsłuchuje ludzi, np. w kolejce w sklepie (obsesja!:)) i takim sposobem powstają nowe teksty. Niedawno usłyszałam kobietę, która mówiła do kogoś „Co z niej za kobieta, która nie urodziła dziecka? Karierę chcę robić, baba ma siedzieć w garach i tyle!” i takim sposobem powstał artykuł o feministkach:) Każdy tekst ma swoją indywidualną historię.

Gdyby dziś ktoś zabronił mi pisać, powiedział: „Jesteś beznadziejna” nie ma takiej opcji, żebym przestała to robić. Nic nie jest w stanie mi tego zabronić. Nikt nie jest w stanie pozbawić mnie, mnie samej. Pisanie to ja. Radość pisania jest jak uzależnienie, czym więcej piszesz, tym bardziej cię to wciąga. Gdy tego nie robisz, brakuje Ci tego, nie możesz znaleźć sobie miejsca, masz mnóstwo myśli w głowie, czujesz, że zaraz eksplodujesz…
Gdy już napiszesz – błogi spokój. To co miałam zrobić, zrobiłam. Na twarzy uśmiech. Nie ma piękniejszego uzależnienia od tego. Nie tracisz pieniędzy ani zdrowia, a w zamian zyskujesz satysfakcję i możliwość rozwoju, nie ma nic piękniejszego. Każdemu z Was życzę takiego uzależnienia:) Komentujcie, nawet jeżeli coś Wam się nie podoba. Najważniejsze, żebyście mówili, czego oczekujecie.

Zakończę ten monolog słowami mojej ulubionej pisarki Wisławy Szymborskiej z wiersza „Radość pisania”:


Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej…



Maja Gorochowik

piątek, 15 kwietnia 2011

Nowe logo.

Zapraszamy do wzięcia udziału w ankiecie poświęconej zmianie logo.
Wyraź swoje zdanie i zdecyduj o wyglądzie „Stacha w Podziemiach”.   

środa, 13 kwietnia 2011

Nadzwyczajne zebranie Samorządu Uczniowskiego i trójek klasowych.

W związku z opublikowanym na naszym blogu artykułem Radosława Iwanka "Hey, techno, leave us alone!" wczoraj, na 20-minutowej przerwie w sali audiowizualnej odbyło sie zebranie Samorządu Uczniowskiego,trójek klasowych oraz osob chętnych zabrać głos w dyskusji na temat przyszłości szkolnego radiowęzła. Pani Kinga Dolatowska i Pani Joanna Tokarska zaapelowały, abyśmy my- uczniowie rozmawiali o tym problemie (jeśli ktoś nie orientuje się w temacie, odsyłamy do artykułu pod linkiem http://stachuwpodziemiach.blogspot.com/2011/03/hey-techno-leave-us-alone.html) między sobą, ale także w klasach na godzinach wychowawczych. Przyłączamy sie do tego apelu i jednocześnie pragniemy poinformować,że do końca tego tygodnia na naszej stronie "Stacha w Podziemiach" zostanie otwarte forum, na którym będziecie mogli zabrać głos w tej sprawie.

 Redakcja "Stacha w Podziemiach"

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

71. rocznica zbrodni katyńskiej

To nasza powinność i nasz obowiązek, by co roku w dniu tych szczególnych obchodów czcić pamięć pomordowanych w 1940 roku polskich jeńców wojennych. Pamiętamy...





Redakcja "Stacha w Podziemiach"

niedziela, 10 kwietnia 2011

I rocznica katastrofy smoleńskiej


Pamiętamy... szanujemy pamięć o Was... jednocześnie chcemy przyjąć to, co w Was najlepsze i godnie służyć naszej ojczyźnie.





Redakcja "Stacha w Podziemiach" 

LICEALIADA

We wtorek piątego kwietnia w Koszalinie odbyły się ważne dla siatkarzy z naszego liceum zawody o awans do rozgrywek licealiady wojewódzkiej. Do turnieju przystąpiły drużyny z Koszalina, Szczecinka, Darłowa, Białogardu oraz Połczyna-Zdroju.


Wszystkie mecze odbyły się na hali przy słynnym „Bronku”. Zawodnicy z Połczyna zaczęli turniej od gładkiej wygranej z Białogardem 2:0 (sety: 25:13 ; 25:10), dzięki czemu połczynianie umożliwili sobie grę w meczu finałowym.

Spotkania w drugiej grupie były nieco bardziej emocjonujące i zacięte, ale bez większej niespodzianki zawodnicy koszalińskiego Bronka zdołali wygrać z drużynami przyjezdnymi.
Po chwili przerwy zawodnicy obydwu drużyn przystąpili do rozgrzewki, potem wejście na siatkę i zagrywka. Wszyscy skupieni i zdenerwowani. Pierwsza partia pokazała, że poziom między drużynami jest wyrównany i cały czas sytuacja w secie wyglądała w sposób „punkt za punkt”.

Jednak to zawodnicy z Połczyna przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę i wygrali pierwszego seta w stosunku 25:23. Po chwili przerwy reprezentanci szkół przystąpili do finałowego seta. Zaczęło się dosyć niepewnie i to gospodarze cały czas kontrolowali sytuację w pierwszym secie, lecz skuteczne zagrywki Norberta Wetklo i bardzo dobra postawa Mateusza Olejnika na pozycji środkowego doprowadziła do w miarę bezpiecznego stanu 16:12 dla Połczyna. Dalsza skuteczna gra, konsekwencja i walka o każdą piłkę sprawiły, że połczyńscy licealiści mogli cieszyć się z awansu do rozgrywek na poziomie województwa, w których prawdopodobnie będą uczestniczyły zespoły ze Świnoujścia, Wałcza oraz Drawska Pomorskiego.









Skład zespołu z Połczyna-Zdroju: Gracjan Kozioł (kapitan), Paweł Bugała, Mateusz Olejnik, Paweł Walczak, Jacek Korszyłowski, Norbert Wetklo, Marcin Najdzion (libero)
Rezerwowi: Norbert Wetklo, Bartosz Wszelaki, Szymon Urbanowicz, Patryk Owoc



Paweł Walczak Ic

czwartek, 7 kwietnia 2011

Centrum Kultury pękało w szwach!

26 marca 2011 r. w połczyńskim Centrum Kultury odbył się gorąco zapowiadany koncert metalowo-rockowych brzmień. W wydarzeniu tym uczestniczyły trzy zespoły muzyczne:

Materia – świetnie zapowiadający się zespół, składający się z 4 młodych chłopaków, grający hardcorową odmianę metalu. O przypisanie ich do gatunku strasznie trudno, bowiem sami nie wiedzą, co odpowiadać, gdy się ich o to pyta. Chłopaki chwytają za serca mocnym uściskiem, nawet osoby nie mające zbyt dużo wspólnego z tak mocną odmianą muzyki. Na myspace mają opublikowane nagrania studyjne rewelacyjnie wykonanych kompozycji, ale to dopiero na koncercie dowiadujemy się, na czym polega i nie boje się tak napisać: wielka MATERIA!
Materia ma tak długą listę sukcesów i wygranych na festiwalach, że nie sposób ich tutaj wypisywać, bo zajęłoby to pół strony. Jednak uważam, że potwierdzeniem tego, może być fakt, iż zespół został wybrany spośród 700 kapel do PÓŁFINAŁÓW ELIMINACJI DO PRZYSTANKU WOODSTOCK razem z innymi 40 zespołami.
Utworów Materii można posłuchać na http://www.myspace.com/themateria

Raymount X – drugi z zespołów, który wystąpił na połczyńskim święcie wszystkich "metalheadów". Jest to Połczyńska kapela składająca się również z czterech muzyków nieco starszej gwardii połczyńskich metalowców, co w niczym im nie ujmuje, bo chłopaki grają niesamowicie. Potężna dawka energii przekazana za pomocą mieszanki hardcore i klasycznego heavy metalu, którą słuchacz natychmiastowo przyswaja i nie zapomina przez dłuższy czas. Do ich osiągnięć można zaliczyć 2 miejsce w zestawieniu listy przebojów Rock nie wyrok na antenie Radia Koszalin, w której za pierwsze miejsce nagrodą jest 15 godzin w studio. Obecnie znajdują się na 4. miejscu, aczkolwiek nie jest za późno, bo głosowanie trwa. Jeśli chcecie zagłosować na chłopaków, wysyłajcie smsy na nr 71601 o treści "RNW.RAYMOUNT X".

Budge – trzeci z zespołów, które wystąpiły 26 marca w Centrum Kultury, a jednocześnie najmłodszy z tej trójki. Zespół składa się z 5 osób. Część składu uczy się w naszym liceum. Budge gra muzykę z wpływami thrash metalu, groove metalu, tradycyjnego heavy metalu, czy też hardcore.

Wszystkie bilety zostały wyprzedane co do jednego. Zespoły wypadły znakomicie i spotkały się z niesamowitym odbiorem publiczności i aktywnym uczestnictwem w koncercie. Materia jako gwóźdź programu wypadła tak jak powinna, czyli nieprawdopodobnie. Mimo długiej setlisty, publiczność jeszcze długo po jej ukończeniu nie wypuszczała Materii ze sceny, czego skutkiem były 4 bisy. Wszyscy byli zachwyceni, tak i zespoły, jak publiczność zgromadzona na sali. Jednak nie ma się czemu dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że wszystkie trzy kapele grają swoją ukochaną muzykę z sercem i zaangażowaniem, a w Połczynie-Zdroju nie brakuje ludzi, dla których metal to jeden z najważniejszych życiowych prawd.
Dotychczas na youtube pojawiły się wyłącznie nagrania zespołu Budge, lecz wkrótce zapewne ukażą się także filmy zespołu Materia i Raymount X. Nie wszystkie utwory, ale część chronologicznie poukładanych wykonań:
http://www.youtube.com/watch?v=jL-Zb4wnHXc
http://www.youtube.com/watch?v=iVflKaQgTr4
http://www.youtube.com/watch?v=xvDRnc6AjhI
http://www.youtube.com/watch?v=6qxbfh243wo


Jan Matwijczak Ic




środa, 6 kwietnia 2011

POD LUPĄ…

Adrenalina, emocje, które dostarczają niesamowitych przeżyć. Chyba każdy na ziemi doświadczył tych uczuć. Jednym z nas się to podoba, innym zupełnie nie jest na rękę.

Jeśli chodzi o nietypowe stany u każdego z nas są one wywoływane w różnoraki sposób. Jedni, przejmując się najbliższą klasówką, nie mogą opanować drżenia rąk, lecz są i tacy, którzy muszą spróbować czegoś naprawdę szalonego, aby poczuć się odlotowo(i nie chodzi tu o dopalacze).
Na wielu kanałach sportowych często realizatorzy ukazują nam sporty, których uprawianie grozi nawet utratą życia. Po co ludzie właściwie to robią? Czy pieniądze za to rzeczywiście są aż tak wielkie?
Odpowiedź brzmi: nie. Człowiek już w swojej naturze ma podejmowanie ryzyka. Lubimy odczuwać ten dreszczyk emocji, który czasami z powodzeniem odrywa nas od przyziemnych spraw.
Ostatnio sporą popularność zyskało sobie wiele sportów ekstremalnych. Najbardziej efektownym według mnie jest base jumping (B.A.S.E.). Ludzie uprawiający ten sport twierdzą, że przeżycia, których doświadcza wówczas człowiek są niesamowite.

Sport ten polega na wykonywaniu skoków spadochronowych z różnych obiektów, np. z wysokich budynków lub anten. Niebezpieczeństwo polega na niewielkiej wysokości tych obiektów, a co za tym idzie – na krótkim czasie, w którym skoczek musi otworzyć spadochron. Jak niebezpieczny jest to sport, pokazało już kilku zawodników, których skoki skończyły się połamaniem wielu kości m.in. miednicy.
Jeszcze bardziej niezwykłą forma spędzania wolnego czasu jest latanie bez spadochronu. Brzmi naprawdę niewiarygodnie, a wygląda jeszcze bardziej niesamowicie. Sport ten składa się z dwóch elementów. Najpierw trzeba się wspiąć na jakieś bardzo wysokie miejsce, które wcale nie tak łatwo znaleźć. Najprzyjemniejsza, według osób uprawiających ten sport, jest jednak druga część tej zabawy. Polega ona na rzuceniu się w przepaść, i to dosłownie. Ludzie, którzy to robią, ubrani są w specjalny kombinezon zaopatrzony w elementy na wzór błony pomiędzy tułowiem a ramionami. Stwarzają one opór dla powietrza i unoszą człowieka jak piórko. Najdłuższe loty trwają nawet po kilkanaście minut. Oczywiście odbywane są one w specjalnych miejscach, gdzie panują najdogodniejsze warunki na ziemi.
Każdy z nas na pewno był w cyrku. Z wielkim zaciekawieniem oglądamy występy wielu ambitnych akrobatów, z których największą popularnością cieszą się chyba linoskoczkowie. Ich występy i balansowanie na cieniutkiej linie kilka metrów nad ziemią wymaga od nich nie lada odwagi i wyćwiczenia. Dlatego szczególnie ciekawie przedstawia się historia pewnego francuskiego linoskoczka Philippe`a Petita, którego jednogłośnie możemy okrzyknąć najlepszym linoskoczkiem w historii. Nigdy nie pracował w cyrku. Jego pokazy oglądały całe rzesze ludzi w wielu miejscach świata. Przechodził po linie pomiędzy wieżami katedry Notre Dame i w wielu innych miejscach. Jednak najsłynniejsze przejście wykonał w Nowym Jorku. Wówczas to podjął się naprawdę niewiarygodnego zadania. Rozwiesił wraz ze znajomymi linę pomiędzy nieistniejącymi już dziś bliźniaczymi wieżami Word Trade Center. Po linie tej wykonał kilka przejść, a także położył się na niej. Widok stamtąd był niesamowity. Wszystkie popisy linoskoczka zostały pokazane w filmie „Człowiek na linie”.
Istnienie takich dyscyplin pokazuje nam, jak popularna jest chęć przezywania nowych wrażeń. Myślę także, że ludzie godzący się na takie ryzyko chcą spełniać swoje marzenia i udowadniać światu, ze można takie rzeczy wykonywać. Od początku swego istnienia ludzie marzyli, aby unieść się w przestworza i poczuć się jak ptaki. Dziś za pomocą najnowszych urządzeń staje się to możliwe i bardzo popularne.


Tomasz Buczma