wtorek, 28 czerwca 2011


Elodie’s World

Część trzecia
*** 

    W wiktoriańskiej Anglii w północnej części Londynu syreny straży pożarnej budziły wszystkich mieszkańców, zmierzając w jednym kierunku, do posiadłości ojca Elodie. Dom płonął niczym latarnia morska.
Ku zdziwieniu wszystkich nikt z domowników nie czekał na pomoc, jedynie sąsiedzi wyglądali przez okiennice oraz, uchylając drzwi, wychodzili na werandy zaciekawieni. Strażacy próbowali gasić pożar, który zaczynał rozpościerać się na inne posiadłości położone blisko posiadłości Levixe’ów. Na jakikolwiek ratunek było już za późno. Pożar zajął cały budynek. Po ugaszeniu pożaru z niegdyś pięknie zachowanego budynku zostały same zgliszcza. Ciała Elodie, jej ojca Anthoniego, przyrodniej siostry Lilith oraz macochy Cynthii pochowano na miejscowym cmentarzu w rodzinnej krypcie. Przyczyny pożaru nigdy nie wyjaśniono, uznano, że jego zarzewiem musiała być niezgaszona świeca.
***
    Dusza imienia Rike i dusza imienia Elodie złączyły się, dochodząc do porozumienia. Powróciły do ciała, ratując je przed śmiercią oraz szaleństwem. Elodie przestała istnieć, Rike zawdzięczała jej życie. Gdyby nie przybycie Elle, kto wie, czy Thori natknąłby się na nią, czy już tylko na jej puste ciało. Nemme po dwóch tygodniach poszukiwań odnalazł Rike, dziękując klanowi Łososia za opiekę. Nemme przekazał dobre wieści swojej adoptowanej córce, klan był bezpieczny i tym razem żaden pożar już im nie groził.
***
    Rodzina Levixe od strony ojca Elodie otrzymała od strażaków jedynie starą książkę, dość zniszczoną, jednak pomimo pożaru dobrze zachowaną. Książka wcześniej nie miała tytułu, teraz na pierwszej stronie widniał napis „Świat Elodie” nakreślony starym, czarnym atramentem. Książka została schowana na samym dnie zapomnianego już od dawna kufra, do którego nie zaglądano. Przeczuwano, że coś jest w niej niepokojącego i lepiej jej nie czytać. Przez niemal pięćdziesiąt lat kufer pozostawał zamknięty. Przez posiadłość Levixe przewijały się kolejne pokolenia, nikt już nie pamiętał o książce ani o tajemniczym pożarze. Uznano, że nic już nie zakłóci idylli.
***
    John Levixe miał 17 lat, kiedy zakradł się na strych z myślą otwarcia kufra, który od dawna go intrygował. Czuł, że jest w nim coś, co go woła, co go przywołuje niczym śpiew syreny błądzącego na morzu rybaka.
Wyrzucił wszystkie inne książki przechowywane w nim, by dobrać się do tej jednej jedynej, po czym otworzył i zaczął czytać…

Anna Żylińska
kl. III TH

 Już dziś zapraszamy Was na jutrzejszą  prezentację wiersza zdobywcy Grand Prix naszego konkursu Jakuba Perkowskiego.

Redakcja "Stacha w Podziemiach"