Niespełna tydzień temu
w imieniu redakcji napisałem post zapowiadający uroczystości
związane z końcem hitlerowskiej okupacji w naszym mieście.
Wydarzenie to nazwałem „wyzwoleniem”, co spotkało się z
negatywnym odbiorem czytelników. Ów odzew, skromny, bo wyrażony w
zaledwie dwóch komentarzach, być może niebędący dostatecznym
powodem, aby poświęcać mu dłuższą wypowiedź, spowodował, że
jednak chciałbym uściślić swoje stanowisko w tej sprawie, aby nie
być niesłusznie posądzanym o komunistyczne, peerelowskie
poglądy.
Stanowisko ZSRR podczas
Konferencji w Teheranie i Jałcie w sprawie polskiej stawia w
jednoznacznym zrozumieniu stosunek ZSRR do przyszłej formy
państwowości państwa polskiego. Walka Stalina o niepowodzenie
projektu lądowania aliantów na Sycylii (utworzenie Kampanii Bałkańskiej, której pomyślna realizacja przesunęłaby Polskę w
strefę wpływów zachodu), alternatywnego pomysłu wobec operacji „Overlord” (lądowanie we Francji) czy niedopuszczenie Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża do zbadania Zbrodni
Katyńskiej są dowodami na chęć podporządkowania
Polski własnym interesom i stworzenia z niej kraju satelickiego.
Myślę, że wszyscy wobec powyższych argumentów stwierdzimy, że w
tym wypadku nie ma mowy o bezinteresownym wyzwalaniu naszego kraju
przez Armię Czerwoną i walce o wolne i suwerenne państwo Lachów.
Mieszkańcy naszego miasta, Polacy, cieszyli się na nadchodzące z
dwóch stron wojska, które miały wyprzeć nazistów z Połczyna -
był jednak jeden problem: armia polska idąca od strony
Czaplinka ... i sowiecka od strony Szczecinka. Przyznam, że
również poważnie się zawahałem, gdy miałem napisać „wyzwolenie”. Bo faktycznie, ze strony sowietów, jakie wyzwolenie?
Jak zauważył jeden z czytelników w zasadzie przejęcie, przejście
pod drugą zwierzchność. Mając świadomość skomplikowanej
sytuacji naszego kraju i trudnej do interpretacji sytuacji, celowo
zaznaczyłem „spod hitlerowskiej okupacji”, aby podkreślić, do czego odniosłem wyraz „wyzwolenie”.
Od czasów upadku
socjalizmu oficjalne używanie w naszym kraju wyżej wymienionego
terminu stało się kontrowersyjne. Dyskusja trwa i za sprawą mojego
postu dotarła także i na naszą stronę. Trudno się temu dziwić,
jest to sprawa dość drażliwa, dotykająca naszej historii z
krajem, z którym przez sporą część istnienia naszego państwa
mieliśmy problemy. Myślę, że w luźnych rozmowach pamiętamy o
całym kontekście „wyzwalania”, pytanie pozostaje w
oficjalnych komunikatach. Może warto na temat podtrzymać dyskusję
i znaleźć właściwe sformułowania precyzyjniej określające
tamten okres historyczny.
Filip Świątkowski