sobota, 3 października 2015

MANIFEST

I oto jesteśmy na podium.

Prezentujemy dziś wiersz autorstwa Agaty Siwki, która w Wakacyjnym Konkursie Literackim zdobyła III miejsce. 

Gratulujemy!

Redakcja






M A N I F E S T


JA tak                                                                                                                           wy, nie
JA młodość                                                                                                                 wy, dorosłość
JA piątek                                                                                                                     wy, poniedziałek
JA jednostka                                                                                                               wy, władza
JA pierś                                                                                                                        wy, cenzura
JA płomień                                                                                                                  wy, głazy
JA życie                                                                                                                       wy, śmierć

piątek, 2 października 2015

MANIFEST

Szanowni Czytelnicy!


Przed Wami kolejna wyróżniona praca - wiersz autorstwa Marcelego Matusiaka

Słowa uznania!!!




M A N I F E S T

Gdańsk, Warszawa, Poznań- stoją!
Manifest ciała nabiera.
Szczecin, Nowa Huta, Elbląg- stoją!
Ciało w milicyjne tarcze napiera.


Polska Ludowa w nocy tonie.
Biała siedemdziesiątka piątka bólem straszy.
Rzeczypospolita w sen zapada.
Prą pełne nadziei masy.


Za rogiem dusze z pierwszego piętra wywlekli.
Nysy warkot ucichł głośno.
Biała-czerwona targana pod butami.
Metalowy płomień ogrzać się daje - przyjdź wiosno!


Wszyscy równi, a przez władze inni.
Manifest w fakt się przemieni.
Gumowe kule i woda ucichną.
Ona czysta, stanie bez cieni.







czwartek, 1 października 2015

MANIFEST

W środę podczas apelu ogłoszone zostały wyniki Wakacyjnego Konkursu Literackiego. Obiecaliśmy, że opublikujemy każdą nagrodzoną pracę i z wielką przyjemnością słowa dotrzymujemy. 

Zaczynamy od wyróżnień. 

Przed wami opowiadanie Weroniki Dziwury. 

Gratulacje!!!

Redakcja





       Każda szkoła jako placówka zachęca swoich przyszłych uczniów sloganami typu: „dbamy o życzliwą i przyjazną atmosferę”. Jednak grono pedagogiczne w niektórych przypadkach nie może za wiele obiecywać, ponieważ to nie oni, a uczniowie w większym stopniu tworzą atmosferę w szkole. Wystarczy jedna „czarna owca”, by dobrowolną chęć nauki innych członków klasy zmienić w siedem godzin horroru, które muszą przetrwać – i tak pięć razy w tygodniu. Wyobraźcie sobie ulgę osoby, która po trzech latach znoszenia tego „codziennego koszmaru”, zafundowanego przez rówieśników, wreszcie skończyła gimnazjum. Jest to człowiek pełen nadziei, że ludzie w liceum, nie znając jego przeszłości, będą traktować jak równego sobie, nie będą wyśmiewać i dokuczać za to, że ta osoba po prostu istnieje. Jest pewien, że ma przed sobą nowe horyzonty, nowe szanse, by poznać ludzi nieograniczonych do patrzenia na świat stereotypowo, którzy będą dzielić jego pasje... I teraz wyobraźcie sobie, co czuje taka osoba, gdy rzeczywistość okazuje się zupełnie inna. Aby Wam to ułatwić, opowiem pewną historię. Historię Franka Majewskiego.
Franek był szykanowany przez całe trzy lata spędzone w gimnazjum. W sumie do końca nie wiadomo za co. Był zwykłym chłopcem, zadbanym, miał dobre oceny, umiał poprowadzić interesującą rozmowę. Jedyne, czego mu brakowało, to matki. Ale brak jednego z rodziców wcale nie był przyczyną docinek. Franek obwiniał się cały czas, że coś robi źle i dlatego rówieśnicy odpychają go od siebie, ale tak naprawdę wina nie leżała po jego stronie. Ot, po prostu młodzież jest złośliwa i potrzebuje ofiary, na której będzie mogła zaprezentować swoją wyższość. Na kogo padnie wybór – nigdy nie wiadomo. Najczęściej jest to kwestia losowa. Można więc powiedzieć, że Franek był „ofiarą losu”- w dosłownym tego sformułowania znaczeniu.
Był z siebie nadzwyczaj dumny, gdy pod koniec czerwca wracał do domu z świadectwem ukończenia gimnazjum, na którym widniał czerwony pasek. Następnie całe wakacje spędził na podwyższaniu samooceny oraz wmawianiu sobie, że zmieniając szkołę i otoczenie, zmieni też swoje podejście do innych, a liceum rozpocznie zupełnie inaczej niż gimnazjum, żeby nie zostać „ofiarą” już na starcie. Jak postanowił, tak też zrealizował.
Pierwszego września pewny siebie chłopak przeszedł przez próg nowej szkoły z myślami pełnymi wątpliwości. Po uroczystym apelu udał się do swojej klasy. Z zadziornym uśmieszkiem zajął miejsce w ostatniej ławce, czym już zyskał minimalny podziw u reszty uczniów.
- Siemka, jestem Patryk. Mogę się dosiąść? – zapytał jeden z chłopców, siadając obok Franka.
- Jasne! – nastolatek był wniebowzięty. Nie dość, że nikt mu nie dokucza, to jeszcze znalazła się osoba, która chce dzielić z nim ławkę. – Franek jestem – przedstawił się i podał nowemu koledze rękę.
Zdążyli porozmawiać jeszcze tylko przez chwilę. Przeszkodziła im wchodząca do klasy nauczycielka:
- Dzień dobry państwu. Nazywam się Joanna Kwiatkowska... – ale Franek wcale nie słuchał słów wychowawczyni. Cały czas myślał o tym, że w końcu ma kolegę, który nie skreślił go od razu, kolegę, który dał mu szansę, nawet go nie znając.
Pierwsza spotkanie zapoznawcze nowej klasy I C nie trwało zbyt długo. Pani Kwiatkowska  wypuściła młodzież od razu po omówieniu kilku spraw organizacyjnych.
- Franek, czekaj! – Patryk zaczepił kolegę po wyjściu z klasy – Mam dla ciebie propozycję. Będziemy razem w klasie przez najbliższe trzy lata. Nie uważasz, że fajnie by było trochę lepiej się poznać?
-  Co masz na myśli? – odparł zaskoczony Franek.
- Słuchaj chłopaku, urządzamy wieczorem z moimi znajomymi mały melanżyk. No i pomyślałem, że może wpadniesz. Wiesz, wydajesz się spoko, a spoko osoby powinny trzymać z innymi spoko osobami. Nie to co te sztywniaki i kujony. To jak? Idziesz?
- Jasne! – chłopak był przeszczęśliwy.
- Okej. Napiszę ci później na fejsie co, gdzie i jak. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić. Do później, Franiu!
- No, trzymaj się! – Naprawdę, nie da się słowami opisać tego, co czuł w tamtym momencie. Jedno jest pewne – było to coś, czego nigdy wcześniej nie zaznał. Pierwszy raz w życiu czuł się akceptowany, a nawet lubiany przez rówieśników taki, jaki jest.  
    Oczywiście chłopak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pod pojęciem „mały melanżyk” kryją się papierosy, alkohol, być może nawet narkotyki, ale tak ekscytowała go perspektywa posiadania życia towarzyskiego, że dla znajomych był gotów zrobić wiele. Ojciec Franka był policjantem. Kochał go nad życie i za wszelką cenę starał się wynagrodzić brak matki, dlatego, pomimo obaw, widząc radość syna, pozwolił mu na wieczorne wyjście.
O godzinie dwudziestej Franek, z uśmiechem od ucha do ucha, zapukał do drzwi jednego z domów w bogatej dzielnicy. Był to dom Patryka – jego nowego i jak do tej pory jedynego kolegi.
- O! Cześć, Franiu! – drzwi otworzył już lekko wstawiony gospodarz. Jego rodzice wyjechali w delegację, zostawiając dom pod opieką syna na tydzień – Właź do środka!
Było parę minut po dwudziestej, a impreza młodzieży rozkręciła się na dobre: muzyka grała dosyć głośno, umilając zabawę ponad dwudziestu osobom w różnych stanach trzeźwości.
- Nie będę ci nikogo przedstawiał, sam wszystkich poznasz. To są spoko ziomy, jak ty i ja. Dogadacie się – powiedział Patryk, oprowadzając Franka. Następnie nalał sobie i koledze drinka – Ja muszę spadać, bo sam widzisz, ilu mam gości, później pogadamy. Czuj się jak u siebie, Franiu!
Zadowolony, lecz nie do końca pewny siebie Franek usiadł ze szklanką w ręku przy kuchennym barze. Męczył się przez dobre dziesięć minut, zanim opróżnił jej zawartość. Nigdy nie przepadał za alkoholem. Nie musiał też specjalnie długo czekać, by wzbudzić zainteresowanie u płci przeciwnej, bo po chwili dosiadła się do niego sympatyczna, nieco pijana brunetka, o niebieskich oczach. Była to Olka, jego koleżanka z nowej klasy. Napełniła dwie szklanki wódką z sokiem pomarańczowym, następnie jedną z nich podsunęła chłopcu pod nos. Franek przez kolejną godzinę, zaczarowany uśmiechem dziewczyny, wypił z nią jeszcze kilka drinków, prowadząc przy tym najmilszą, jak później stwierdził, rozmowę w swoim życiu. Dogadywali się tak, jakby znali się od zawsze.
Dialog dwojga upojonych alkoholem młodych ludzi przerwał organizator imprezy:
- I jak tam, Franiu? Widzę, że poznałeś już naszą Olkę – śmiał się. – Co tak siedzicie przy wódzie? Może chcecie czegoś mocniejszego?
- Daj spokój, Patryk – warknęła dziewczyna – wiesz, że nie biorę.
- No, ty nie, ale może Franiu się skusi. Co ty na to, Franeczku?
- Eeee...no...w sumie, co mi tam! – wypity alkohol podziałał na Franka tak mocno, że dopiero stojąc w łazience z woreczkiem strunowym, który dał mu kolega, w ręku, uświadomił sobie, co robi. Wpatrywał się dłuższą chwilę w jego zawartość, po czym schował torebkę do kieszeni, mówiąc do siebie: „O nie, nie, nie! Amfetamina to już za wiele!”. Po wyjściu z łazienki od razu natknął się na Patryka.
- Co jest, Franek? Jak wrażenia po kresce? Jak się czujesz?
- Eee.. no jak.. Normalnie, a jak mam się czuć? – odparł zdezorientowany chłopak
- Haha! Ja wiedziałem, że ty obcykany w te klocki jesteś – zaśmiał się Patryk. – No, idź już do swojej laseczki, czeka na ciebie przy barze.
Od Olki dzieliło go zaledwie kilka kroków, gdy nagle usłyszał za sobą znajomy głos:
- Franek? Franek-bałwanek? Majewski! To ty? – był to głos Janka Adamczyka, chłopaka, który najbardziej dokuczał Frankowi w gimnazjum. Nastolatek czuł, że to już koniec, że jego najgorszy koszmar, z którego próbował się uwolnić, powrócił w ułamku jednej sekundy. Nogi miał jak z waty, ręce zaczęły mu się trząść, a w głowie poczuł taki natłok myśli, że aż zrobiło mu się słabo. Usiadł na kanapie i wpatrywał się prosto w oczy swojego oprawcy.
- A co ty, znasz typka? – spytał ktoś z tłumu.
- No, ja bym nie znał? – odpowiedział Janek. – Majewski to najgorsza szuja, jaką znam! Syn policjanta, konfident jakich mało! Całe gimnazjum z nim przechodziłem, wiem jak bardzo potrafi być fałszywy. I w dodatku pedał! Nie widzicie jak się trzęsie? Hahaha!
Oczywiście, żadna z obelg rzucanych przez Janka nie była prawdą, ale Franek nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku, aby temu zaprzeczyć. Słowa grzęzły mu w krtani, czuł, że łzy napływają do oczu.
- Haha! I jeszcze płacze. Idź stąd bałwanie, nie chcemy tutaj takich jak ty! – Janek bezlitośnie dobił „leżącego”.
Wszyscy wybuchnęli szyderczym śmiechem, tylko Patryk i Olka stali jak wryci, wpatrując się z niedowierzaniem w całą sytuację. Franek bez słowa wybiegł na zewnątrz. Zimne powietrze i padający deszcz ostudziły nieco jego emocje. Tutaj czuł się dobrze – sam na sam ze swoimi myślami, bez osób trzecich.
Było parę minut po północy, gdy przemoknięty chłopak wrócił do domu. Ojciec był w pracy, więc Franek od razu zamknął się w swoim pokoju. Strasznie kręciło mu się w głowie, a jedyne, o czym teraz marzył, to zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Gdy ściągał spodnie, z kieszeni wypadł mu woreczek strunowy – gdyby nie to, zupełnie zapomniałby o narkotyku, który dał mu Patryk. Zdesperowany nastolatek podniósł torebeczkę, wysypał połowę jej zawartości na biurko, a następnie wciągnął wszystko do nosa. Nawet nie zastanawiał się, co robi, było dla niego obojętne, czy umrze, czy będzie żył, czy będzie mu lepiej, czy gorzej.
Rzeczywiście, zrobiło mu się w pewnym sensie lepiej, pewniej. Niestety, środek odurzający, wbrew oczekiwaniom Franka, nie zabrał bólu wywołanego przez niedawne zdarzenie, za to chłopiec zaczął intensywniej dostrzegać inne uczucie. Tym uczuciem była złość, złość, która zbierała się w nim przez te wszystkie lata, a teraz wróciła z dużo większą siłą. Wyszedł z pokoju, ponieważ nie mógł usiedzieć w miejscu i zaczął przechadzać się po całym mieszkaniu, aż wreszcie otworzył drzwi do pokoju ojca. Doskonale wiedział, po co tu przyszedł. Znał miejsce, w którym jego ojciec trzyma pistolet, więc bez wahania wsunął rękę pod łóżko i wyciągnął małą walizeczkę, a następnie wrócił z nią do pokoju. Po drodze zabrał jeszcze paczkę papierosów z szafki w korytarzyku.
Nie było szans, żeby zasnął tej nocy. Do samego rana siedział na parapecie, paląc jednego papierosa za drugim, bawiąc się pistoletem i wpatrując w puste ulice miasta. Po siódmej wziął jednak plecak i wyszedł do szkoły. Miał jeszcze nadzieję, że może Janka wcale nie było na imprezie, że to był tylko zły sen, spowodowany zbyt dużą ilością wypitego alkoholu.
         Kilka minut przed dzwonkiem na lekcję wszedł do szatni, w której znajdowała się ponad połowa osób z jego nowej klasy. Już od pierwszych chwil czuł na sobie pogardliwe spojrzenia innych. Przeszedł koło grupki dziewcząt, między którymi stała też Olka, ale nie miał odwagi nawet spojrzeć jej w oczy. Nagle jedna z jej koleżanek krzyknęła:
- Fuu! Franek śmierdzisz petami! Umyłbyś się czasem!
- Co? Mama nie nauczyła? – szybko załapał temat jeden z chłopców stojących kilka kroków dalej. – A sorry, zapomniałem. Nie zdążyła! Haha!
      Franek szybko wybiegł z szatni prosto do szkolnej łazienki, złapał za klamkę pierwszej lepszej kabiny i zamknął się w niej, jakby chciał schronić się przed goniącym go złem całego świata. Nie miał siły płakać, wiedział już, czego mu w tym momencie najbardziej potrzeba. Wyjął z kieszeni torebkę z białym proszkiem i zrobił to samo, co parę godzin wcześniej uczynił z drugą połową. Siedział w kabinie jeszcze przez kilkanaście minut, gdy nagle, pod wpływem nieznanego impulsu, wyszedł z łazienki. Szybko odnalazł salę, gdzie I C odbywała godzinę wychowawczą. Był odurzony amfetaminą, nie zastanawiał się nad działaniami, które wykonuje, po prostu robił to, co mu przychodziło do głowy. Otworzył gwałtownie drzwi od pracowni fizycznej i wykrzyczał na cały głos kilka zdań, które wywróciły do góry nogami życie osób słyszących je na żywo:
       „Wy jesteście naprawdę chorzy! Serca macie chore! Każdy tu obecny, bez wyjątku, jakby dotknęła was jakaś zaraza! Ale żaden kardiolog wam nie pomoże, nic wam nie pomoże! Potraficie tylko chlać i ćpać, a to znieczuliło was już tak bardzo, że niszcząc drugiej osobie życie, nawet nie macie wyrzutów sumienia! Nie liczycie się z dobrem innych, a to powinno być dla was priorytetem. Niestety, osoby obdarzone wrażliwością na krzywdę ludzką są wymierającym gatunkiem w tych czasach. I przykro mi bardzo, ale dziś zginie jeden z ostatnich przedstawicieli tego gatunku. Trzymajcie się i zastanówcie się nad sobą, bo świat nie zmierza w dobrym kierunku. Pozdrawiam was, idioci!”. Gdy skończył mówić, wyciągnął z plecaka pistolet ojca, przyłożył lufę do skroni i nacisnął spust.

       Tym właśnie krótkim, dramatycznym manifestem zakończył swoje życie Franek Majewski – szesnastoletni chłopak, którego problemem była nie nauka, a uczniowie...


poniedziałek, 28 września 2015

Rusza Szkolny Miesiąc Filmowy!

Przed Wami dużo dobrego i będziemy Wam te przyjemności dozować, a tymczasem...


REGULAMIN III SZKOLNEGO TURNIEJU WIEDZY O FILMIE
I. ADRESACI TURNIEJU:
Szkolny Turniej Wiedzy o Filmie przeznaczony jest dla uczniów Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Stanisława Staszica w Połczynie-Zdroju. Uczniowie mogą startować indywidualnie lub w dwuosobowych zespołach.
II. CELE TURNIEJU:
•upowszechnianie kultury filmowej,
•kształtowanie zainteresowania filmem oraz zwrócenie uwagi na jego rolę w sztuce oraz procesie komunikacji,
•aktywizowanie młodzieży w zakresie podejmowania prób analitycznego i krytycznego podejścia do materii filmowej,
•poszerzanie wiedzy o kinie polskim,
•stworzenie okazji do wypowiadania się, dyskusji o wartościach poznawczych, światopoglądowych i artystycznych dzieła filmowego.
III. ZAKRES TEMATYCZNY TURNIEJU:
Wybrane dzieła współczesnego kina polskiego
*film fabularny:
„Dziewczyny do wzięcia” reż. Andrzej Kondratiuk
https://www.youtube.com/watch?v=VHs8TdqWcJ0
„Zew morza” reż. Henryk Szaro
http://ninateka.pl/film/zew-morza-henryk-szaro
„Offline” reż. Jan Matuszyński
http://ninateka.pl/film/offline-jan-matuszynski
„Jezioro” reż. Jacek Piotr Bławut
http://ninateka.pl/film/jezioro-jacek-piotr-blawut
„Głośniej od bomb” reż. Przemysław Wojcieszek
(film dostępny w pakiecie Filmoteki Szkolnej)
*film dokumentalny:
„Pierwsza miłość” reż. Krzysztof Kieślowski
(film dostępny w pakiecie Filmoteki Szkolnej)
*film animowany:
„Exit” reż. Grzegorz Koncewicz
(film dostępny w pakiecie Filmoteki Szkolnej)
*film eksperymentalny:
„Miłość” reż. Katarzyna Łyszkowska
http://ninateka.pl/…/sasiedzi-20-katarzyna-lyszkowska-milosc
1.Ponadto zagadnienia związane z językiem i formą dzieła filmowego:
•rodzaje, gatunki i konwencje filmowe,
•podstawowe pojęcia i terminy związane z językiem filmu: klatka, kadr, ujęcie, scena, sekwencja, plany filmowe, montaż i in.,
•ekipa filmowa (za co odpowiadają: producent, reżyser, scenarzysta, montażysta, operator, scenograf, charakteryzator itp.),
•metafora, symbol w filmie.
IV. FORMY ZADAŃ:
•test wiadomości (zadania zamknięte i otwarte) dotyczący wskazanego materiału,
•rozpoznawanie aktorów i reżyserów, fragmentów filmów, cytatów,
•analiza fragmentu filmu – interpretacja wybranych scen.
V. PRZEBIEG TURNIEJU:
Turniej odbędzie się 20 października 2015 w Centrum Kultury w Połczynie-Zdroju. Uczestnicy otrzymają test złożony z pytań sprawdzających wiedzę na temat filmu z zakresu podanego powyżej.
Chęć udziału w turnieju należy zgłosić poprzez wpisanie się na listę w bibliotece szkolnej do 9 października 2015.
VI. WYŁONIENIE ZWYCIĘZCÓW I NAGRODY:
Testy zostaną poddane ocenie przez Jury, w skład którego wchodzi Dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Połczynie-Zdroju oraz Organizatorki. Jury na podstawie uzyskanych przez uczestników punktów przyznaje miejsca: I, II, III. W przypadku uzyskania równej ilości punktów przez kilku uczestników Jury zarządza dogrywkę.
Zwycięzcy otrzymają nagrody rzeczowe (pakiety filmowe, książki o tematyce filmowej) oraz zaproszenie do wzięcia udziału w szkolnej nocy filmowej, pozostali uczestnicy – pamiątkowe dyplomy.
Organizatorki:
Kinga Dolatowska
Katarzyna Połońska
Justyna Zalewska

Osoby uczestniczące w Szkolnym Turnieju Wiedzy o Filmie wyrażają zgodę na przetwarzanie przez Organizatora swoich danych osobowych wyłącznie na potrzeby konkursu w zakresie koniecznym do prawidłowego jego przeprowadzenia (ustawa o ochronie danych osobowych z dn. 29 sierpnia 1997 roku Dz.U. Nr 133, poz. 833 z późn. zm.).



ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU W FILMOWEJ UCZCIE!

sobota, 26 września 2015

Karbala

,,Karbala’’ w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza to produkcja, o której w ostatnich dniach mówi się głośno. To pierwsza tak promowana historia po ,,Linczu’’ i dowód na to, że Polska potrafi zrobić nawet dobry film wojenny. Dzieła Łukaszewicza nie można porównywać z ,,Kamieniami na szaniec’’ czy ,,Miastem 44’’- ten obraz jest prawdziwy, oddaje realne emocje, wzrusza i zostaje w pamięci.
Film opowiada o walkach na Bliskim Wschodzie i odbijaniu City Hall przez Polaków i Bułgarów z rąk irackich rebeliantów. Mówi o istotnym przemilczeniu sprawy, niedocenieniu, które towarzyszy Polsce w historii od zawsze. Za wątkiem przewodnim kryją się jednak dosyć oklepane tematy jak honor ponad wszystko czy proces przemieniania się w prawdziwego mężczyznę wskutek trudnych wydarzeń. Należy jednak przyznać Łukaszewiczowi, że zerwał z typowym modelem polskiego żołnierza - idealnego patrioty, dla którego najważniejsze wartości to Bóg, honor i ojczyzna, nieskazitelnego i godnego naśladowania. Reżyser pokazuje polskiego żołnierza jako człowieka, który ma również wady - handluje wódką, opowiada sprośne żarty i potrafi się bawić. Widzimy ludzkie słabości, m.in. w scenie darcia flagi oraz ucieczki sanitariusza Kamila Grada (Antoni Królikowski) z akcji ratowniczej. Warta uwagi jest świetna gra aktorska Bartłomieja Topy (Kapitan Kalicki) i Atheera Adela (Farid). Reżyser Łukaszewicz sam miał wpływ na obsadę. Otóż w ,,Karbali’’ widzimy większość aktorów z ,,Linczu’’. Za to znakomite odgrywanie ról żołnierzy jest w dużej mierze zasługą weteranów, którzy pomagali w realizacji produkcji poprzez przeprowadzanie szkoleń dla aktorów i obecność na planie. Ciekawe jest zmienianie języka z angielskiego na rosyjski podczas rozmowy Bułgara Getowa  z polskim kapitanem. Wielkim plusem jest tu również nie wprowadzenie wątku miłosnego, który większość reżyserów stara się na siłę wcisnąć w fabułę.

Zmęczyło mnie jednak oglądanie ciągłej walki i wybuchów. Czułam się jakbym oglądała grę komputerową. Sytuacje były przewidywalne. Nie mogę jednak nie docenić pracy reżysera, który oddaje hołd tym, którzy naprawdę walczyli na froncie. Łukaszewicz przedstawia polskie kino wojenne w nowym, lepszym świetle.
W poniedziałek reżyser przyjechał do Połczyna, by spotkać się z widzami po seansie w Kinie Goplana. Odpowiadał barwnie i wyczerpująco na pytania widzów. Jak sam mówił o swoim filmie - jest on porównywany do znanego wszystkim ,,Helikoptera w ogniu’’. Inspirację do napisania scenariusza zaś zaczerpnął z książki z reportażami ,,Psy z Karbali’’. Niektóre z nich, jak historia oskarżonego sanitariusza czy oblężenie miasta, zapadły mu w pamięć i na ich podstawie postanowił stworzyć nową historię. Przeniesienie jej na ekran trwało kilka lat.
Film tworzony był z wielkim ryzykiem i po wariacku, gdyż brakowało wsparcia finansowego. Zdarzało się również, że aktorzy rezygnowali, brakowało rekwizytów. Ciężko było znaleźć sponsora, który podjąłby się opłacenia tego przedsięwzięcia. Niedogodności spotkały też ekipę na Bliskim Wschodzie w Jordanii, gdzie kręcono część zdjęć. Miejscowa ludność nie była zachwycona zaistniałą sytuacją. Zwyciężyła determinacja, by nagrać choć część zdjęć pomimo niesprzyjających warunków. Reżyser zdradził, jak wiele scen było oszukiwanych – sam wskazał nam nagłe zmiany fryzur aktorów czy używanie broni, które nie wchodzą w wyposażenie wojska. Szczególnie w pamięć zapadła mi opowieść Łukaszewicza o tym, jak szukali aktorów do roli rebeliantów w scenach kręconych w Polsce. Otóż odwiedził on większość lokali z kebabami w Warszawie i pytał osoby wschodniego pochodzenia, czy chcą zagrać w filmie.

Pomimo trudności ze spięciem budżetu i obaw, że film będzie kolejną bezwartościową strzelanką, reżyser dopiął swego i zrealizował pomysł z 2010 roku. Chciał pokazać zwycięstwo w obronie City Hall, które przez długi czas objęte było tajemnicą. Zrobił to dobrze, o czym świadczy spotkało pozytywny odbiór publiczności. 

Jest to z każdej strony solidna realizacja. Krzysztof Łukaszewicz udowodnił, że przy odrobinie chęci i talentu można zrealizować dobry film na miarę Hollywood, nawet z ograniczonym budżetem i w Polsce.  

Paulina Wiater


piątek, 25 września 2015

Uwaga! Uwaga!

Z niekłamanym entuzjazmem i prawdziwą przyjemnością spieszymy ogłosić wyniki

Wakacyjnego Konkursu Literackiego!




Laureatem Wakacyjnego Konkursu Literackiego pt. „Manifest” zostaje autor wyjątkowego scenariusza sztuki teatralnej ukrywający się pod pseudonimem Patronita.

Drugie miejsce za tekst pt. Manifest mojego pokolenia zajmuje M...

trzecie – Zgaga za manifest poetycki.

Komisja przyznała również dwa wyróżnienia, które otrzymują Koba oraz WXrV.

Nazwiska finalistów poznamy podczas najbliższego apelu porządkowego. Prace zostaną opublikowane wkrótce na naszym blogu.

Zwycięzcom gratulujemy, pozostałym uczestnikom życzymy wytrwałości i powodzenia w kolejnej edycji.


Redakcja

środa, 1 lipca 2015

Wakacyjny konkurs literacki

Ogłaszamy kolejną edycję Wakacyjnego Konkursu Literackiego! Tym razem twórcą hasła jest laureat poprzedniej edycji Tomasz Hołysz. Przed Wami regulamin:


REGULAMIN
IV WAKACYJNEGO KONKURSU LITERACKIEGO
PT.  "MANIFEST"

Cele konkursu:

  • zachęcenie miłośników pisania do prezentowania własnych umiejętności
  • popularyzowanie twórczości literackiej młodzieży
  • rozwijanie wrażliwości i wyobraźni
  • rozwijanie umiejętności posługiwania się literacką polszczyzną

Adresaci konkursu:
uczniowie i absolwenci 2014/2015 Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Połczynie-Zdroju

Zasady uczestnictwa:

  • warunkiem uczestnictwa w konkursie jest złożenie pracy w dowolnie wybranej formie (opowiadanie, reportaż, esej, wywiad, kartka z pamiętnika, scenariusz teatralny, wiersz i in.) dotąd niepublikowanej i nienagradzanej w innych konkursach, której tematem przewodnim i tytułem jest "Manifest"
  • tekst zgłoszony do konkursu nie może przekraczać objętości pięciu stron znormalizowanego maszynopisu. Tekst należy zapisać czcionką Times New Roman o wielkości 12 punktów z interlinią 1,5 i wydrukować jednostronnie
  • jeden autor może złożyć tylko jeden utwór
  • utwór w dwóch egzemplarzach należy opatrzyć godłem (pseudonimem). Do pracy należy dołączyć zaklejoną kopertę opatrzoną takim samym godłem, zawierającą dane personalne (imię, nazwisko, klasę). Praca nie może zawierać żadnej informacji identyfikującej jej autora.

Termin składania prac

  • Prace należy składać do 18 września 2015 r. w bibliotece Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Połczynie-Zdroju w papierowej teczce z dopiskiem „konkurs literacki”.

Kryteria oceniania:

  • twórczy charakter utworu
  • respektowanie cech wybranego gatunku, wyczucie konwencji literackiej
  • poprawność stylistyczna i językowa
  • poziom literacki pracy
  • samodzielność i oryginalność
  • ogólna estetyka pracy

Prace zostaną ocenione przez komisję powołaną przez Dyrektora ZSP. Organizatorzy nie zwracają prac złożonych na konkurs i zastrzegają sobie prawo do wykorzystania bez honorariów utworów konkursowych, np. w celu publikacji.

Laureaci konkursu otrzymają nagrody rzeczowe ufundowane przez Dyrektora Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Połczynie-Zdroju , a pozostali uczniowie dyplomy uczestnictwa.

O wynikach konkursu i terminie wręczenia nagród organizatorzy poinformują 25 września 2015 r. Informacje będzie można uzyskać również na stronie internetowej szkoły – www.zspolczyn.pl

Po ogłoszeniu wyników konkursu organizatorzy zwrócą się z prośbą do laureatów o dostarczenie utworów w formie elektronicznej w celu opublikowania ich na stronie internetowej szkoły.

Organizatorzy:
Justyna Zalewska
Katarzyna Połońska

poniedziałek, 22 czerwca 2015

WF "Stach" w stolicy

WF „Stach” w dniach 11-14.06  ponownie zawitał do stolicy, by wziąć udział  (po raz drugi!) w Festiwalu Filmoteki Szkolnej oraz w warsztatach Skrytykuj.pl z Kają Klimek i operatorem Piotrem Gorszczyńskim.

Pierwszego dnia uczestnicy wraz z krytykiem filmowym – Błażejem Hrapkowiczem i krytyczką Kają Klimek w kinie Muranów dyskutowali na temat genialnego filmu "Przywódcy" w reż. Piotra Ferdka, wcześniej oczywiście obejrzanego. Wieczorem chętni mogli wziąć udział w grze filmowej na terenie hotelu.Gra nawiązywała do "Lśnienia" czyli było jak w horrorze. Długie korytarze bez wyjścia, wampiry i zjawy.

                                                         Jedno z zadań podczas gry:



nie zabrakło też znanych twarzy :)



Drugi dzień to przede wszystkim wyjazd do Warszawskiej Szkoły Filmowej, w której każda z grup w postaci plakatu prezentowała swoje ostatnie działania filmowe. Tak Stach podsumował swój ostatni rok:


jeden z ekspertów- Wojciech Rawecki z Warszawskiej Szkoły Filmowej, na pięknym tle :)


Następnie odbyło się world cafe z Magdą Bryll (propagatorka animacji poklatkowej, ilustratorka książek, współtworzyła „Piotrusia i Wilka”), Sebastianem Fabijańskim (aktor znany  m.in. z „Miasta 44”, „Jezioraka”), Krzysztofem Hejke (fotograf, operator), Maciejem Marczewskim (fotograf, operator) oraz ze wcześniej wspomnianą Kają Klimek (tłumaczka filmów, publicystka popkulturowa, krytyczka).




Na koniec miejsce miała projekcja zwycięskich filmów i gala wręczenia nagród. STACH oczywiście nie wyjechał bez dyplomów. Pierwszy dyplom i nagrodę otrzymała Agata Siwka z klasy 2A za swobodne wideorecenzje (nagrodzona wideorecenzja "Miasta 44" i wyróżniona wideorecenzja "Idy") oraz drugi dyplom i nagroda dla Blanki Chmielewskiej (wyróżnienie w Ogólnopolskim Konkursie na Plakat Filmowy), która jeszcze nie jest uczennica naszej szkoły, ale jest zdolną gimnazjalistką, która działa w STACHU już od 3 lat. 


Sobota była dniem wolnym, zatem upłynęła na zwiedzaniu Warszawy. Zwłaszcza polecić należy Muzeum Historii Żydów POLIN. Niestety trzy godziny to stanowczo za krótko na zwiedzenie stałej wystawy. A tu jeszcze tyle do zobaczenia!



W niedzielę przez osiem godzin odbywały się warsztaty, podczas których STACH wraz z uczniami ze świdwińskiego liceum stworzyli wideorecenzję filmu „Mama”  w reż.Xaviera Dolana.

Tak to wyglądało:


Amadeusz i Paulina po raz pierwszy z profesjonalnym sprzętem...


reszta STACHA za kamerą i przed kamerą. Dzień był bardzo pracowity, a jego efekty już niedługo!











sobota, 16 maja 2015

Wystawa "Powojenny Połczyn"

Przez miesiąc w Staszicu można było zobaczyć wystawę „Powojenny Połczyn”. 
Została przygotowana przez uczniów klasy 2A o profilu humanistycznym we współpracy z profesorem Stefanem Mycą. Dużą pomoc twórcy uzyskali również od pana Tomasza Chmielewskiego, prowadzącego stronę społecznościową „Połczyn-Zdrój – miasto z historią”, dyrektora połczyńskiego Centrum Kultury. Wystawa tematycznie opiewała na miejscach i ludziach. Humaniści starali się wyeksponować cząstki dawnego Połczyna poprzez fotograficzne uchwycenia chwil radości, młodości Połczynian. Dzięki temu niektórzy odwiedzający mogli odnaleźć swoich rodziców czy dziadków. Zainteresowanie wzbudziły też zdjęcia spalonego trzy lata temu dworca PKP. Młodzi obserwatorzy hucznie komentowali czasy świetności miasta. Wystawa stała się też refleksją nad przyszłością Połczyna-Zdroju. Również stare przedmioty skłoniły młodzież do przemyśleń technologicznych. Samowar czy telefon stacjonarny był dla niektórych całkiem nowym widokiem.  Środki płatnicze końcówki XX w. , a właściwie ich wysokie nominały, stworzyły dużą część klimatu PRL-u i były oblegane przez odwiedzających.

Poniżej kilka smaczków z wystawy.