środa, 23 listopada 2011

GETSEMANI


Rekruci Navy Seals odbywający szkolenie BUD/S za swoje motto uznali słowa „opłaca się zwyciężać”. My, uczniowie Liceum im. Stanisława Staszica, możemy śmiało mówić, że „opłaca się poświęcać”, bowiem piętnastu, nieskromnie mówiąc, najbardziej zasłużonym dla życia Szkoły osobom Dyrekcja ufundowała wyjazd w niedzielę, 13 listopada, do Szczecińskiego Teatru Współczesnego na sztukę Getsemani w reżyserii Anny Augustynowicz.

Kilka minut przed dziewiętnastą zajęliśmy miejsca na widowni Dużej Sceny. Wtedy zapoznałem się ze scenografią: bardzo prostą i jednocześnie tajemniczą. Wszystko czarne. W tle czarne ekrany, na czarnej podłodze ustawione w półkole osiemnaście czarnych krzeseł. Na środku obracany taboret. Będą to miejsca odpowiednio zajmowane w poszczególnych scenach przez dziewięciu aktorów, ubranych na wpół elegancko, oczywiście na czarno.
Dziewiętnasta. Gasną światła, następuje wprowadzenie do sztuki. Dwie kobiety dyskutują o tym, czym jest Getsemani.
Wychodzą aktorzy i zaczyna się sztuka, która, już na początku, powiem, nie zafascynowała mnie. Ale moje żale później. Teraz chwila na przybliżenie fabuły i problematyki dzieła autorstwa Davida Hare’a, jednego z najpopularniejszych i najbardziej kontrowersyjnych angielskich dramatopisarzy. Naczelne miejsce w jego dramatach zajmuje problem kondycji politycznej głównie jego kraju, a czasem i Europy. Także główny wątek Getsemani oparty był na polityce. A dokładniej mówiąc, na sporze między życiem prywatnym, byciem niezależnym a podporządkowaniem się systemowi. Autor umieszcza bohaterów, głównie wysoko postawionych polityków i ludzi silnie zaangażowanych w politykę, w konflikcie pomiędzy własnymi uczuciami a właściwym i racjonalnym postępowaniem w życiu publicznym i funkcjonowaniem w oficjalnej wspólnocie. Ukazane jest to przez odpowiednich bohaterów, m. in. nauczycielkę, która porzuciła pracę w szkole, panią minister finansów, która ma zagrażające karierze problemy z mężem i córką, człowieka odpowiedzialnego za finanse partii, który pod wpływem swych podwładnych przestaje stopniowo wierzyć w swoje metody.
- To moje kolejne dotknięcie kondycji dramatu człowieka w systemie społecznym, który lokuje tę kondycję między etyką i polityką – mówi o przedstawieniu Anna Augustynowicz, reżyser. - David Hare do tego dramatu wnosi obciążenie obywateli społeczeństwa świadomością, poprzez którą jednostkę czyni odpowiedzialną za siebie i za siebie nawzajem w przestrzeni wspólnoty. Ta odpowiedzialność staje się nie do zniesienia: autor każe swoim bohaterom publicznie się spowiadać, nieustannie zwierzać(…)
Problemem przewodnim tego dramatu jest dylemat, czy minister może tuszować własne problemy na rzecz prawidłowego działania w wspólnocie? I odwrotnie: zaniedbywać życie prywatne, rodzinne na rzecz kwestii publicznej?
Sztuka zaczyna się, moim zdaniem, dość niejasno i musiała upłynąć chwila zanim się połapałem, później pojawiają się kolejni bohaterowie i ich problemy – sprawy finansowe, moralne, rodzinne, polityczne, wreszcie zostajemy przeprowadzeni przez Getsemani (Getsemani to biblijna noc zwątpienia, kiedy Chrystus przeżywa kryzys wiary) kolejnych bohaterów, a na koniec dostajemy zestaw nie do końca możliwych ostatecznych rozstrzygnięć.
Dla mnie dobra sztuka, to taka, która ma mocny wydźwięk przede wszystkim jako całość. W której dobre części budują lepszą całość. Całość, wobec której nie można być obojętnym. Tu niestety było odwrotnie. Podobały mi się tylko jej fragmenty, zaś jako ich spójny zbiór sztuka jakoś do mnie nie trafiła. Zapewne dlatego, że taka tematyka jest mi dość odległa, a polityka to nie mój klimat. Nie chodzi o to, że sztuki nie zrozumiałem. Zrozumiałem i przeanalizowałem, bo do tego widz zostaje zmuszony. Mimo wszystko po wyjściu z teatru nie można Getsemani zignorować, zmusza, żeby jednak nad nią pomyśleć. Ale dla mnie po prostu nie była mocna. Oczywiście nie skreślam jej przez to, a wręcz przeciwnie, uważam, że zdecydowanie warto było pojechać, a spektakl jest godny uwagi. Mimo wszystko zmusza do refleksji nad życiem w systemie itp. Chociażby dlatego warto go zobaczyć. A na pewno inny wydźwięk będzie miała, gdy już będziemy wysoko postawionymi politykami. 

 Zapraszam do obejrzenia fragmentu polskiej prapremiery Getsemani:

http://www.youtube.com/watch?v=6UjlMk_EUog&feature=player_embedded


Radosław Iwanek