środa, 9 maja 2012

Jeszcze raz o "Tak dla NIE"


Swoją niedawną publikacją wywołałem burzę, a dokładniej sztorm… w szklance wody. Wybuchła dyskusja na forum Gazety Koszalińskiej, a Pan Profesor Bohuszewicz napisał komentarz. Tytuł wariatkowa na GK brzmi: W połczyńskim liceum promują Urbana, a wynika z niej, że albo jestem komunistą chcącym zniszczyć świat, albo niczego nieświadomym dzieciaczkiem oczarowanym osobą Jerzego Urbana. Zaś z komentarza Profesora wynika, że napisałem dobre rzeczy o Urbanie, ale mam do tego prawo, bo jeszcze przede mną dużo nauki. Jednak nie mogę zgodzić się ani z Profesorem, ani z dyskusją (która generalnie nie jest do końca godna uwagi, ponieważ posty w niej zawarte to głównie albo prowokacje, albo słabo {lub wcale!} uargumentowane, hejterskie wywody).

Nie twierdzę, że wiem wszystko o Urbanie. Nie żyłem w czasach rządów PZPR czy stanu wojennego. Znam je jedynie z tego, czego nauczyłem się na historii, sam lub z wielu opowieści osób, które  absolutnie nie pochwalają, a wręcz nienawidzą Urbana jako rzecznika rządu Jaruzelskiego. Ja także jestem zdecydowanie przeciwny jego ówczesnemu postępowaniu, a o przywoływanej obrazie m.in. Jana Pawła II zresztą pisałem w artykule, raczej ją krytykując (…)publikacje są absolutnie bezkompromisowe, jak mówi naczelny. Czasem jednak zbyt bezkompromisowe, m .in. głośna obraza Jana Pawła II.

W Tak dla NIE ja NIE PISAŁEM O URBANIE! PISAŁEM O GAZECIE, a jego krótką biografię zamieściłem wyłączne po to, by przybliżyć postać czytelnikowi. Ludzie, czy ja tam którymkolwiek zdaniem promuję Urbana?! W żadnym zdaniu nie napisałem o nim ani czysto pozytywnie, ani negatywnie. Była to biografia całkowicie neutralna. Celem mojego artykułu w żadnym wypadku NIE BYŁO gloryfikowanie Jerzego Urbana ani jako rzecznika ówczesnego rządu, ani jako dzisiejszego naczelnego NIE.

Tak samo nie wychwalam w swoim artykule tygodnika NIE. Napisałem go wyłącznie po to, by zwrócić uwagę czytelników, że jest taka gazeta i że można dziś pisać w ten sposób. Że jest pismo, które nie uznaje „świętości” i czasem przegina, to jednak nierzadko słusznie mówi, tym, którym się należy, że są po prostu sk**nami. Ilu ludzi, tyle opinii. Ale co najważniejsze, mój artykuł nie mówi: „czytajcie NIE, bo to jedyne słuszne medium”, a raczej „jest takie pismo, warto zwrócić na nie uwagę, bo jest swego rodzaju ewenementem, szczególnie w porównaniu z resztą prasy”. Napisałem przecież na koniec: mnie, choć jak wielu też mam mu sporo do zarzucenia, przypadło do gustu i jako odskocznia od innych gazet sprawdza się znakomicie. A co jakiś czas te 4, 90 zł. jest dobrą inwestycją.

Jeszcze raz: w połczyńskim liceum nie promują(ę) Urbana, a ja, choć nie mam prawicowych poglądów, nie jestem komunistą ani dzieciakiem BEZMYŚLNIE śliniącym się na widok Krytyki Politycznej. Niektórzy, słysząc nazwisko Urban, reagują jak pies Pawłowa, a ten, kto je wypowiada, automatycznie staje się komunistą, Żydem i ucieleśnieniem zła. Ale ja nie wybieram się ani na pochód pierwszomajowy, ani na pohybel. 

Radosław Iwanek