sobota, 19 marca 2011

Przybyliśmy, zaśpiewaliśmy, zwyciężylismy!



Położony na Wzgórzu Zamkowym w sąsiedztwie Odry, Placu Żołnierza Polskiego, Muzeum Narodowego, żurawi… Zamek Książąt Pomorskich co roku wita uczestników organizowanego od wielu lat ''Wojewódzkiego Przeglądu Chórów i Zespołów Kameralnych" w Szczecinie. Warto przypomnieć, że ów Zamek jest siedzibą Urzędu Marszałkowskiego Województwa Zachodniopomorskiego i Opery na Zamku.

Konkurs odbył się 5 lutego tego roku w Sali Koncertowej, rozpoczął się o godz. 12:00.
Jako pierwszy zaprezentował się Chór Kameralny Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie  pod dyrekcją dr hab. Iwony Wiśniewskiej-Salamon. Kolejno prezentowały się zespoły:
-Zespół Kameralny CANTABILE z Gryfickiego Domu Kultury, instruktor: Pani Izabela    Kuzia
-Zespół Instrumentalno -Wokalny JULIN z Urzędu Miasta i Gminy Wolin, dyrygent: Pan  Józef Romanowski
-Chór Mieszany AMBER SINGERS - Stowarzyszenie Śpiewacze ,,Amber Singers" pod dyrekcja Pana Jana Kondarewicza.
Jako ostatni w Sali Bogusława X wystąpił Kameralny Chór Mieszany Cantus pod batutą Pana Bolesława Kurka.
Wyjątkowo pięknie zabrzmiał utwór Romualda Twardowskiego do słów Pieśni XXV Jana Kochanowskiego, dało się odczuć symbiozę pomiędzy renesansowym charakterem pomieszczenia, a utworem pochodzącym z tamtej epoki.
Drugim utworem wykonanym przez połczyński chór była kompozycja Eltona Johna ,, Can you feel the love tonight?'' Ten utwór, co było niewątpliwie atutem przy ocenie jury, uwypuklił wysoką umiejętność współpracy chóru z solistami i instrumentalistami. W składzie solistek wystąpiły: Pani Paulina Halec (sopran), Pani Joanna Kędzior(sopran dramatyczny), oraz instrumentalistki Pani Olga Kurek(fortepian, koncertmistrz), Pani Beata Wyszyńska (melodyka).
Trzeci, ostatni utwór był przedstawieniem gatunku gospel szczególnie obecny w Stanach Zjednoczonych Ameryki - „Ride the Chariot”. Całe wykonanie stało na wysokim poziomie, dla mnie szczególnie pięknie wybrzmiała ostatnia fermata zarówno w wykonaniu solistek jak i chóru, kilka sekund muzyki która znalazła uznanie i myślę, że wymazała wszelkie znaki zapytania jury odnośnie wydania werdyktu.
Kameralny Chór Mieszany CANTUS zdobył specjalny tytuł laureata, Grand Prix przeglądu, oraz zaproszenie na ''Czwartkowe Wieczory Chóralne'' odbywające się na Zamku Książąt Pomorskich. Sukces ten jest świadectwem ciężkiej i efektywnej pracy dyrygenta i chóru.
Tytułami laureata mogą poszczycić się także: Chór Kameralny Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego ze Szczecina i Chór Mieszany AMBER SINGERS z Rewala. Wyróżnienia zostały przyznane Zespołowi Kameralnemu CANTABILE z Gryfic, Zespołowi Instrumentalno-Wokalnemu JULIN z Wolina.
Przewodniczący jury prof. Dariusz Dyczewski ogłaszając wyniki konkursu podkreślił fakt, że w tegorocznej edycji przeglądu jego poziom był szczególnie wysoki, co nam - chórzystom pozwala jeszcze bardziej docenić prestiż zwycięstwa w tym konkursie.

Filip Świątkowski I c

wtorek, 15 marca 2011

Michał Szpak w programie „X factor”…


Rzadko kto nie oglądał pierwszego odcinka programu „X factor” emitowanego na antenie telewizji TVN. W jury zasiedli: Kuba Wojewódzki, Maja Sablewska i Czesław Mozil.

Nie ma co ukrywać, w Polsce jest mnóstwo ludzi utalentowanych muzycznie, o czym świadczy duża ilość programów rozrywkowych, w których największy procent stanowią właśnie wokaliści.
Jednym z uczestników, który szczególnie zwrócił moją uwagę, był Michał Szpak. Chłopak wyróżniający się sposobem bycia, a także swoim stylem. Chwilę przed występem powiedział, że nazwałby siebie „kolorowym ptakiem”, który nie nadaje się do pracy fizycznej, dlatego poszukuje alternatyw, a główną alternatywą i zarazem największą miłością Michała jest scena.
Z rozbrajającym uśmiechem i pewnością siebie wyszedł na scenę, po czym po przedstawieniu się został wyśmiany przez publiczność zgromadzoną w studiu. Kuba Wojewódzki zachował tutaj klasę, ponieważ zwrócił na to uwagę i uspokoił zgromadzonych. Na Michale nie odbiło się to jednak w żaden negatywny sposób. Uśmiech wciąż nie schodził z jego twarzy.
Tuż przed zaśpiewaniem piosenki jurorka Maja Sablewska rozkazała Michałowi zdjąć wszystkie, jak to określiła, „kobiece błyskotki”, m.in. obrożę. Na wstępie powiedziała do kolegów z jury: „To może być cios”. Pełna uprzedzeń i stereotypów kobieta moim zdaniem nie powinna brać udziału w takim programie. Powinni to być ludzie otwarci, tolerancyjni, nie oceniający innych po pozorach.
Gdy Michał zaczął śpiewać zrobił wrażenie na pewno na większości ludzi, jeżeli nie na wszystkich. Tańczył jakby był w jakimś transie. Stworzył nastrój, który na czas wykonania piosenki „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena pochłonął mnie do reszty. Śpiewał o sobie, jego twarz zdradzała wszystkie emocje, był jak najbardziej prawdziwy.
W wywiadzie powiedział, że pochodząc z takiego małego miasta, jakim jest Jasło, trudno się żyje. Odmienność człowieka jest nieakceptowana społecznie i nagle widzi się go w telewizji, po czym wszyscy zaczynają go kochać. Michał powiedział nawet, że w dzisiejszych czasach „mass media to Bóg”. Wspomniał także, że przez jego strój nie chciano go wpuścić na maturę z angielskiego. Opowiadał o tym wszystkim, śmiejąc się z nietolerancji Polaków. Stwierdził, że gdyby wyszedł tak ubrany w Anglii czy gdziekolwiek indziej za granicą, nikt nie zwróciłby na niego uwagi.

Moim zdaniem Michał to wzór do naśladowania. Prawdziwy, wie czego chce. Nie robi tego co wszyscy, bo „nie wypada” inaczej. Realizuje to, co mu w duszy gra, choć czasem płaci za to wysoką cenę. Trzeba akceptować ludzką odmienność, wciąż pogłębiać swoją świadomość. Lepiej będzie się wszystkim żyło;)

Maja Gorochowik

czwartek, 10 marca 2011

Z okazji Dnia Mężczyzn

Najdrożsi Panowie,

w tym niezwykłym dniu życzymy Wam jak najwięcej ciekawych pomysłów i ich realizacji, by te z waszych marzeń, które spłonęły, powstały z popiołów, byście potrafili, cieszyć się z każdej chwili, nie tylko tej cudownej jak jest w zwyczaju, dobrych wyborów, gdy znajdziecie się na dróg rozstaju, aby nieosiągalne cele stały się zdobyczami codzienności, wytrwałości, by każdy dzień był lepszy od poprzedniego.

Kobiety z redakcji „Stacha w Podziemiach”

środa, 9 marca 2011

Związane usta

Mowa to moim zdaniem jedna z najpiękniejszych umiejętności, którą posiadam. Umożliwia mi przekazywanie innym tego, co właśnie zrodziło się w moim umyśle, znacznie ułatwia komunikację, przemienia wiele codziennych czynności w błahostki. Ta cenna zdolność przydaje się na każdym kroku, bo jak zrobić zakupy, załatwić jakieś sprawy w urzędzie, czy banku, nie wypowiadając ani słowa. 


Jednakże tuż obok nas, po ziemi stąpa ktoś, kto musi radzić sobie we wszystkich wymienionych sytuacjach bez otwierania ust. Być może brzmi to dość abstrakcyjnie, ale około 1% całej ludzkiej populacji dotyka bardzo poważny problem jąkania się. To zaburzenie objawiające się nieprawidłowościami w wysławianiu się przejawia się jako np. powtarzanie pojedynczych wyrazów, bądź też całych fraz, przeciąganie końcówek, wtrącanie zbędnych sylab, zniekształcanie wypowiadanych słów, czy też „zacinanie się”. Zdaniem specjalistów defekt ten to nie tylko wada wymowy, ale problem całego ciała, zahamowanie rozwoju i trudności emocjonalne. U podnóża tej udręki może spoczywać nieprawidłowa koordynacja mięśni oddechowych, mimicznych, uszkodzenia ośrodków mowy w mózgu, podobno można mieć do tego predyspozycje genetyczne, ale inną przyczyną może być stres, doznany szok, strach albo zbyt wygórowane wymagania, przed jakimi stajemy. Dzisiejszy tryb życia nie sprzyja poprawie i tak już złej sytuacji: pośpiech, coraz to nowe cele i brak czasu na ich realizację sprawiają, że mówić podobnie jak i wykonywać wszystkie inne czynności musimy szybciej, co jest prawdziwą zmorą dla jąkających się. Przypadłość ta znacznie utrudnia życie zawodowe, rozmowa kwalifikacyjna to istne piekło, niestety praktycznie rzecz biorąc dziś, aby otrzymać jakiekolwiek stanowisko, trzeba przez nie przejść. Jednak los rzuca pod nogi jąkających się znacznie większe kłody, dolegliwość ta raczej nie spotyka się w społeczeństwie ze zrozumieniem, częściej staje się powodem do kpin i śmiechu. Przykre jest to, że w ludzkiej mentalności głęboko zakorzeniona jest niechęć do „inności”, często skreślamy kogoś, tylko dlatego, że jest za wysoki, za niski, zbyt gruby, czy chudy, ma na sobie strój odbiegający od najnowszych trendów, czy też jąka się. Osobom, które padły ofiarą tegoż zaburzenia, bardzo trudno jest odnaleźć się w ludzkiej społeczności. Przypadłość ta czyni tych, których dotyka, samotnymi, uwięziony w ciele smutek powoli, stopniowo wyniszcza człowieka od wewnątrz. Wielu jąkających się twierdzi, że wolałoby być pozbawionym kończyn, aniżeli mowy. Dla jąkającego się często wypowiedzenie choć jednego zdania jest ogromną katuszą, dlatego też wielu woli zamilknąć niż dostarczyć otoczeniu powodów do szyderstw i drwin. Bardzo dużo zależy od rozmówcy, kontakty z ludźmi, których się dobrze zna, są dużo łatwiejsze, aniżeli z tymi, którzy nas ówcześnie rozczarowali czy z nieznajomymi. Nie bez znaczenia jest także wiek towarzysza konwersacji, optymizmem napawa fakt, iż młodsze pokolenie patrzy na te sprawy przychylniejszym okiem.


Jąkanie się jest jak błędne koło, im bardziej chce się płynnie wypowiedzieć logiczne zdanie, tym trudniej jest to zrobić, niemożliwe jest także zdopingowanie się, powiedzenie sobie, że tym razem na pewno mi się uda, gdyż wtedy z góry zakłada się, że pojawią się problemy. Kiedy wpadnie się w tarapaty, dobrym rozwiązaniem byłaby pauza, chwila wytchnienia, ale automatycznie postępuje się zupełnie inaczej, zwiększając tempo, by możliwie jak najszybciej zakończyć żenującą sytuację, tym samym komplikując sprawy jeszcze bardziej. Oliwy do ognia dolewa także medycyna, która do dziś nie potrafi pomóc. Nikt nie stworzył na tę dolegliwość lekarstwa, nie ma także terapii, która gwarantowałaby rozwiązanie problemu. Każdy przypadek jest indywidualnością, nikt nie jąka się tak samo, więc to co może ulżyć jednemu, drugiemu nie przyniesie żadnej poprawy, a może nawet zaszkodzić.
Dlatego też nie zapominajmy, że jesteśmy istotami należącymi do jednej wspólnoty, a to do czegoś zobowiązuje. Po co wszystko komplikować, jeśli można pomóc! Pierwszym najważniejszym krokiem jest zrozumienie i zaakceptowanie odmienności, która w rzeczywistości przecież nie jest niczym złym. Rozmawiając z osobą jąkającą się, należy pamiętać o kilku podstawowych zasadach, takich jak traktowanie go jako poważnego rozmówcy, utrzymywanie kontaktu wzrokowego, co stanowi potwierdzenie uwagi, pilnowanie swoich reakcji, nieprzerywanie, pozwolenie na wypowiedzenie się do końca.


Sądzę, że brak akceptacji dla jąkających się spowodowany jest niewiedzą, rzadko kto, kogo problem ten bezpośrednio nie dotyka, zdaje sobie sprawę, na czym właściwie polega ta dolegliwość. W ostatnim czasie zrodziła się możliwość wypełnienia w przyjemny sposób luk w wykształceniu. Na ekrany kin trafił znakomity film „Jak zostać królem” („The King's Speech”) w reżyserii Toma Hoopera. Obraz opowiada historię angielskiego monarchy Jerzego VI, dla którego jedyną przeszkodą w pełnieniu obowiązków jest problem z wysławianiem się.

Nagrodzona czterema Oscarami produkcja oprócz rozrywki dostarcza odbiorcom coś więcej, otwiera oczy na poważny problem, pozwala na niego trzeźwo spojrzeć i wyciągnąć właściwe wnioski.


M.Michalska (Ic) i przyjaciel

wtorek, 8 marca 2011

Z okazji Dnia Kobiet...



Drogie Panie,

w dniu szczególnej pamięci o Was życzymy zdrowia, szczęścia, miłości. Choć przez nasze często zatwardziałe serca nie przechodzi: ''pięknie dziś wyglądasz'' , ''Dziękuję'', ''Dobrze, że jesteś'' , ''Czy mógłbym cos dla Ciebie zrobić?'' to wiedzcie, że mając w sobie ogrom szlachetności, piękna, dobra, wierności jesteście dla nas SKARBEM, OAZĄ, w dzisiejszym świecie.

                                                                                                                           Męska część gazety                                                                                                                              "Stachu w Podziemiach"

...



7.00 rano. „Nie, tylko nie to”. Płatki, szczoteczka do zębów i klucz do drzwi. Skrzypnięcie. Ulica, jak najszybciej, bo ziąb. Twierdzenie Pitagorasa. Genetyka. Ekspansja Napoleona. Cloud, wind, rain. Kromka pełnoziarnistego chleba i jabłko. Guten Tag. Krążenia głową w prawą stronę. W lewą. Norwid. Filozofia. Śmierć. Do widzenia. Słońce. Coś pięknego. O mój Boże. Te drzewa nie mają liści. Zimno im. Ogórkowa. Fuj. Sklep. Ser żółty. Nie, lepszy będzie camembert. Jeden i drugi. I jogurt, tylko nie truskawkowy. Mięso out. Ulica. Ktoś się ze sobą zderza. Złość wykręca facetowi twarz. Wrzeszczy. Zaraz kogoś pożre. Jezdnia. Pisk opon. Z samochodu wytacza się grubas rozmiarów ogromnego wieloryba. Trzęsienie ziemi. Wieloryb biegnie. Łapie dziewczynę. Chodnik. Wyrywa się. Skubana. Brak sił. Dom. Pronto rządzi. Zaraz wyprze go odkurzacz. Może Giguś. Pierwsze rezultaty. Cień uśmiechu. Future Simple. Komputer. Dzięki Bogu. Litery. Układają się w wyrazy. Sensowne lub mniej. Nie dawno czy niedawno. Niedawno. Jutro śnieg z deszczem. „O nie!”. Jajko na miękko. Szczoteczka. Prysznic. Poduszka … …


Maja Gorochowik

sobota, 26 lutego 2011

Pod lupą...

Skoro już mam swoją stałą rubrykę w naszym „Stachu”, będę kontynuował jej tematykę i przedstawiał Wam kolejne osobliwości, których na naszej planecie jest całe mnóstwo.

W życiu interesujemy się wieloma rzeczami. Jedne z nich są bardziej pasjonujące, drugie mniej, ale zawsze gdy słyszymy o rzeczach niezwykłych, okazujemy pewną ciekawość i wysuwamy przypuszczenie, czy to naprawdę mogło się stać. Postaram się w tym artykule przedstawić kilka takich spraw, które we mnie wzbudziły te uczucia.
Historia pewnej kobiety - Zhang Ruifang, mieszkającej w Chinach zafascynowała dziesiątki uczonych. Kobieta ta jest zwyczajna osobą, prawie 101-letnią i żyjącą jak normalni ludzie. Przez całe swoje życie pozostawała zwykłą, anonimową Chinką, dopóki na jej głowie nie pojawiła się pewna narośl. Na początku rodzina i znajomi, tak jak i sama Zhang nic sobie z tego nie robili. Jednak z upływem czasu narośl ta zaczęła przybierać niepokojące rozmiary. Obecnie ma długość ok. 6 cm i cały czas rośnie. To jednak nie koniec sensacji. Po prawej stronie czoła staruszce zaczyna wyrastać nowy róg. Cała ta sytuacja wydaje się o tyle dziwna, że lekarze, którzy badali to zjawisko, jednoznacznie nie mogą stwierdzić, co doprowadziło do wyrośnięcia rogu. Jedni z nich mówią, że jest to narośl, często występująca u ludzi w podeszłym wieku, drudzy zaś, iż jest to nowotwór, a raczej jego skrajna forma. Sama zainteresowana nie przejmuje się swoim stanem zdrowia i na nic się nie uskarża.

Czy wiecie, jak często dochodzi do katastrof samolotowych wskutek turbulencji? Bardzo rzadko. Ale jest takie miejsce na Ziemi, gdzie wypadków takich było całe mnóstwo. Mowa tu oczywiście o słynnym Trójkącie Bermudzkim. Dla jasności jest to miejsce na Atlantyku, znajdujące się w rejonie Bermudów. Legenda otaczająca to miejsce upowszechniła się w roku 1945 po zaginięciu eskadry pięciu samolotów amerykańskich. W latach wcześniejszych, a także późniejszych z rejonu tego dochodziło do nas wiele wiadomości o niewyjaśnionych zaginięciach samolotów, a w przeważającej mierze statków. Chcąc w miarę racjonalnie wytłumaczyć przyczynę tych zjawisk, naukowcy zgłębiali wiele aspektów będących w stanie doprowadzić do takich sytuacji. I w ten sposób zaginięcia samolotów tłumaczono niszczycielskimi burzami, a zaginięcia statków ogromnymi falami, występującymi nagminnie w tamtych rejonach. Ale czy po upadku samolotu, bądź zatonięciu statku nie zostałoby śladu? Właśnie te fakty spowodowały lawinę spekulacji, która przyczyniła się do spopularyzowania mitu o fatum ciążącym nad tym obszarem. Mimo, że to wszystko, gdy o tym czytamy, wydaje się nam wyssaną z palca hipotezą, to czy odważylibyście się przelecieć tamtędy samolotem albo wpłynąć jachtem na te obszary? Ja na pewno bym to rozważył.



Kolejną, już ostatnią, anomalią, którą chcę Wam przedstawić, jest australijska góra – Uluru. Góra ta jest świętą dla Aborygenów. W Australii otaczana jest czcią, na co jednak nie zważają turyści z całego świata. Góra ta nie przyciąga turystów tylko ze względu na kult, jakim jest otaczana, ale jest ona również największym na świecie monolitem. Widok, który się z niej rozpościera jest rzekomo zachwycający. Nawet najbardziej zniechęceni turyści po zejściu z niej przyznają, że warto było się zmęczyć. Człowiek jak to człowiek, wiadomo, że z każdego miejsca chce oprócz miłych wspomnień wywieźć jakąś pamiątkę. Pomimo, że góra ta zlokalizowana jest na terenie parku narodowego, i kategorycznie zabrania się wywożenia z parku przedmiotów objętych ochroną, wielu turystów decyduje się na zabranie, oczywiście na pamiątkę, kamienia pochodzącego z tej skały. Ciekawe jest, że władze niespecjalnie ścigają złodziei, ponieważ wywiezione kamienie po niedługim czasie same wracają do parku. Dziwne, prawda, ale w interesie niedawnych turystów naprawdę jest zwrócenie tych przedmiotów, najczęściej kamieni. Wiele osób po powrocie do domu doznało wypadków i to nawet poważnych. Wydarzenia te spowodowały, że Uluru została spowita legendą nie tylko w Australii, ale i na całym świecie.



Tomasz Buczma, IIc

czwartek, 17 lutego 2011

Feministka dobrą… żoną?!


Z czym kojarzy nam się feministka? Stereotypowo z gruboskórną, silną babą, której nie chce żaden mężczyzna. Postanowiłam trochę zdemontować ten stereotyp, ponieważ bardzo mi się on nie podoba, choć nie uważam się za feministkę (mimo, że wielu mnie nią nazywa :)).

Feminizm to ruch głoszący konieczność społecznego, ekonomicznego, politycznego i kulturowego wyzwolenia kobiet. Terminem tym określa się też teorię społeczno – kulturową precyzującą rolę i miejsce kobiety w świecie. Główne hasło feminizmu to równouprawnienie. I tutaj pojawia się problem. Jak rozumiane jest przez sporą część społeczeństwa? Kobiety pchały się do pracy w męskich zawodach, to niech pracują. „-Chciałyście, to macie”. Nie chciałyście, żeby otwierano przed wami drzwi? Proszę bardzo, nie będziemy ich otwierać. Prowadźcie dom, zajmujcie się dziećmi i pracujcie zawodowo. W rezultacie kobiety bardzo źle na tym wyszły, bo muszą dwoić się i troić, aby sprostać oczekiwaniom męża, szefa, rodziny itd.
Moim zdaniem także wielkim błędem jest nawoływanie do tzw. „walki płci”. Nie chodzi przecież o to, żeby odegrać się na mężczyznach za lata ograniczeń, ale o to, żeby dojść w końcu do jakiegoś porozumienia. Kobietom nie przeszkadza otwieranie przed nimi drzwi tylko ograniczenia, jakie ten mężczyzna próbuje na kobietę narzucić.
Równouprawnienie to równe traktowanie wszystkich ludzi bez względu na płeć, rasę, wyznanie, orientację seksualną. To ocenianie kandydatów do pracy na podstawie posiadanych przez nich kompetencji, wykształcenia, umiejętności, a nie przez pryzmat wieku, liczby posiadanych dzieci (częste zwolnienia na chore dziecko są kłopotliwe dla szefa) czy koloru skóry.
Nie twierdzę, że kobieta, która zajmuje się domem i wychowywaniem dzieci czuje się niespełniona. Może być jak najbardziej szczęśliwa pod warunkiem, że zajmowanie się domem jest tylko i wyłącznie jej decyzją. Podejmuje to wyzwanie, bo chce, a nie dlatego, że tego wymaga od niej społeczeństwo, lub kultura, w której została wychowana. „-Co z niej za kobieta, skoro nie urodziła dziecka?”. Każda decyzja odnośnie życia, którą kobieta podejmuje musi być zgodna z nią. Jeżeli chce urodzić sześcioro dzieci i wychowywać je i to są jej marzenia, niech to robi.
To, że kobieta jest feministką wcale nie oznacza, że jest zołzą, która będzie starą panną do końca życia. Może być dobrą żoną i matką, jeżeli taka będzie jej wola. Może przy tym wszystkim spełniać się zawodowo, jeżeli czuje się na siłach i czuć się szczęśliwa. Nie będzie nawoływać do „walki płci”, jeżeli jej przestrzeń i poglądy będą szanowane.
Do tego jednak potrzeba wyrozumiałych mężczyzn…

Maja Gorochowik