środa, 26 stycznia 2011

Święta, święta i…



Minęły Święta Bożego Narodzenia i zanim się obejrzymy, będą święta Wielkanocy. Ten czas skłonił mnie do refleksji, czego następstwem jest ten artykuł…

Spotykamy się ze swoimi najbliższymi, w rodzinnym domu, w rodzinnej atmosferze. Niby wszystko pięknie, ale jak dla mnie trochę nie do końca.
Kobiety biegają, dwoją się i troją, żeby wszystko było ugotowane i posprzątane, jak należy. Zjeżdża się rodzina z różnych stron świata, z którą może niekoniecznie jesteśmy w najlepszych kontaktach. Przystrajamy dom i choinkę, nie zastanawiając się, co oznacza każda ozdoba, bo kto z nas wie, co oznaczają lampki na choince, łańcuch czy jemioła?
Wigilia. Czas łamania się opłatkiem i zakłopotanie. Co powiedzieć? Jakie życzenia złożyć? Dlaczego mam się łamać opłatkiem z kimś, kto wyrządził mi krzywdę? Po Wigilii wszyscy zmęczeni i objedzeni padają na kanapę i przez kolejne dwa dni starają się nie kłócić – w święta nie wypada, co powiedzą sąsiedzi…
Nie tak powinny wyglądać święta, a niestety takie zjawisko zaobserwowałam w różnych rodzinach przed świętami. Już rzadko kto pamięta, że święta powinny być przeżyciem duchowym.
Oprócz tego telewizja zasypuje nas ogromem filmów o miłości, przypominając, że to święta rodzinne i pokazują jak powinno być w rodzinie. Na dobrą sprawę telewizja odbiera siłę tej miłości, bo pokazuje, że ona jest wszędzie. Uważam, że prawdziwa miłość to coś wyjątkowego, rzadko spotykanego. Natomiast podróbek miłości może być mnóstwo.
W święta skupiamy się na najmniej istotnych rzeczach. Na sprzątaniu, gotowaniu, udawaniu idealnej rodzinki… Idealnych rodzin nie ma. Zapominamy o sobie nawzajem. O swojej duchowości, którą powinniśmy wciąż pielęgnować…
Święta, święta i… po świętach. Nie zapominajmy o swoich najbliższych do kolejnych świąt. W przeciwnym razie za parę miesięcy znów będziemy udawać swoją „miłość”.

Maja Gorochowik