poniedziałek, 5 grudnia 2011

100. rocznica urodzin Władysława Szpilmana


Dziś mija 100. rocznica urodzin polskiego kompozytora i pianisty żydowskiego pochodzenia - Władysława Szpilmana. W tej krótkiej nocie chciałbym przypomnieć parę kompozycji, a także wykonań tego pianisty.



Pod pierwszym linkiem znajduje się jeden z ważniejszych utworów w repertuarze Szpilmana, mianowicie Nokturn Cis-moll op.posth Fryderyka Chopina. Ten jak i wiele innych utworów Szpilman grał podczas pracy w kawiarni "Nowoczesna" położonej w samym środku getta warszawskiego. To wykonanie pochodzi z późniejszych lat życia Szpilmana, sam nie wiem, z którego roku dokładnie.



Jedna z bardziej znanych scen z filmu "Pianista". Ballada  nr 1 g-moll op.23 w tym filmie w rzeczywistości była grana przez Janusza Olejniczaka.

Trio fortepianowe g-moll op. 8 Fryderyka Chopina w wykonaniu Władysława Szpilmana, Tadeusza Wrońskiego i Aleksandra Ciechańskiego.


Kompozycja Władysława Szpilmana "Walc w starym stylu" (ang.Waltz in the olden style)


Piosenka Władysława Szpilmana "I tylko mi żal" w wykonaniu Anny Marii Jopek. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Szpilman po wojnie skomponował 500 piosenek.


Utwór Władysława Szpilmana pt: "Deszcz" w wykonaniu Ewy Bem.


Wydają mi się też ciekawe ostatnie wywiady ze Szpilmanem. 


A to ostatni wywiad w formie pisanej.



Filip Świątkowski

sobota, 3 grudnia 2011

FAIL, This is Sparta, Facepalm, Pedobear, Village Raper, pan Janusz etc, czyli o memach




Memy. Kontrowersyjne, specyficzne, szokujące, dające do myślenia, wreszcie te durne i żenujące. Memy internetowe. Dawniej, czyli w czasach, kiedy byliśmy małymi kaktusami, a o Internecie słyszeli nieliczni narodziło się owo zjawisko. Pamiętacie zwroty i zachowania, które ktoś raz pokazał, a później wszyscy je powtarzali? To takie memy offline. Dziś znajdujemy zdjęcie, grafikę odpowiednio ją opisujemy, dopasowujemy jakiś obrazek do ważnego/głupiego/ironicznego, albo wydarzenia (głupi) kręcimy filmik z chwytliwym tekstem etc, wrzucamy do Internetu i, jeśli się przyjmie, to trafi do mas, przenikając nawet do słowników, stając się zwykłym zwrotem, a często do massmediów, stając się np. tytułem programu w telewizji: pamiętacie „Ale urwał”? Kiedyś zdziwiłem się włączając TVN Turbo i widząc tam program pod tym tytułem. Teraz zresztą leci „Nie ma lipy” prowadzone przez autora tych słów… Teraz już bym się nie zdziwił, bo memy coraz łatwiej i szybciej przenikają z sieci do życia.
Pierwszego mema w sieci stworzył podobno roku 1990 niejaki Mike Godwin. Było to tzw. Reductio ad Hitlerum, czyli porównanie do Hitlera, które zdarza się, że i dziś zostaje zastosowane w dyskusjach internetowych, a polega na porównaniu kogoś/czegoś do przywódcy III Rzeszy. W Polsce pierwsze memy to rok 1998 i strona http://www.webhamster.com/ . Tak oto internauci poznali bezsensowne animowane filmiki i ich mutacje. Później był Nayan Cat, o którego trwającej do dziś popularności łatwo się przekonać wpisując w wyszukiwarce „lolcats”.

Tyle w kwestii genezy memów. Teraz chwila na wyjaśnienie, czym są one. 

Mem (od gr. mimesis – naśladownictwo). W memetyce to nazwa jednostki ewolucji kulturowej, analogicznej do genu będącego jednostką ewolucji biologicznej. Termin został wprowadzony przez biologa Richarda Dawkinsa w książce Samolubny gen. Na tej podstawie można stworzyć definicję mema internetowego (na szczęście brzmi ona o wiele bardziej ludzko niż ta związana z nauką). Zatem: tworzenie memów to sieciowa zabawa polegająca na obracaniu się wokół niezmiennego tematu lub środka wyrazu. Angażują się w nią rzesze internautów, tworząc memy zyskujące chwilową lub wieczną sławę. Wywodzą się z głośnych wydarzeń, chwilowych lub odwiecznych problemów, albo po prostu braku pomysłu na wymyślenie czegoś mądrego. Dzielimy je głównie na obrazkowe i filmowe, pochodzące z Internetu lub spoza niego – urban  legends, np. mem „Killroy was here”). 

Niezapomniane. Czyli krótka charakterystyka najpopularniejszych memów.

Wszystkich „kultowych” memów nie dam rady teraz wymienić, ale poniżej przedstawię kilka najważniejszych:
     Advice Dog. Jeden z najpopularniejszych i najprostszych memów. Piesek z dobrą radą. A jak nie piesek, to ktoś znany, charakterystyczny. Dobra rada = rada absurdalna, niepotrzebna lub pozbawiona sensu. Ale rozbrajająca.


Lolcats i Loldogs. Znów zwierzątko, kotek lub piesek ze specyficznym wyrazem „twarzy”. Do tego odpowiedni podpis i mamy istniejący już dość długo mem, który nadal jest jednym z najpopularniejszych. Warto tu również wspomnieć o ceiling cat i basement cat [kot z sufitu i kot z piwnicy] - kocich uosobieniach Boga i diabła.

Pedobear. Skoro jesteśmy przy zwierzątkach, to nie mogę nie wspomnieć o tym niedawno popularnym „przesympatycznym” misiu. A jak powszechnie wiadomo misie lubią dzieci. Ten nie odstawał od swych pobratymców i także „lubił” dzieci. Zwierzątko zyskało popularność dzięki portalowi 4chan.org i wykorzystywane jest do fotomontaży z udziałem dzieci, przeważnie w kontekście seksualnym. Ta urocza postać zanotowała miała debiut w jednej z polskich gazet, której redaktorzy nieświadomi jej  "złej sławy" ją jako ilustrację do jednego z artykułów.

 
Fail. Czyli po prostu wtopa. Nieskomplikowany mem, polegający na pokazaniu porażki i opisaniu jej słowem FAIL.


Facepalm. Okazanie zażenowania.


Zalgo. Może u nas mało popularny, ale za oceanem jeden z najbardziej charakterystycznych. Nawiązuje do uniwersum stworzonego przez pisarza grozy H.P. Lovecrafta. Jego nazwa to skrót od „algorytmu zombie”, czyli uosobienia chaosu i destrukcji. Najczęściej obecne na nich postacie giną lub ulegają wynaturzeniom, a kolejne kadry pokrywa coraz bardziej intensywna czerwono - czarna poświata.

 

Alternatywne teksty utworów. Każdy chyba zna jakże „wspaniały” hit „Ala nie wali…” itp. Powstają ich miliony, np. „Polski mix” na YT.

Memy filmowe. Tekst lub motyw z filmu. Ich wspólną cechą jest hermetyczny charakter - dowcipy są zrozumiałe niemal wyłącznie dla osób znających dany film. Warto zobaczyć dla przykładu "why so Sirius", odnosząca się do postaci Siriusa Blacka z Harrego Pottera.


Plakaty nadziei. Mem w Polsce raczej nieznany. Początek dały mu charakterystyczne plakaty z kampanii Barracka Obamy, na których pełnym nadziei wzrokiem patrzy w przyszłość. Dziś mamy masę obrazków ze znanymi opatrzonych najczęściej bezsensowną adnotacją.


Engrich. Pozbawiona komentarza prezentacjia wyjątkowo spektakularnych lapsusów. Najczęściej to znaki informacyjne z Azji, posiadające również opis w języku angielskim. I właśnie ten opis stanowi „gwóźdź programu” – jest wpadką językową lub brzmi dwuznacznie.

  
Zapoznaliśmy się z próbką memów „światowych”. Teraz przechodzimy do prezentacji naszych rodzimych produkcji.
     Zacznijmy od mema, który zyskał największą sławę, również za granicą. Jestem hardkorem! Źródłem jest  amatorski  filmik, gdzie widzimy wysiłki młodego człowieka, którego życiowym priorytetem było wejście na dach bloku po piorunochronie. Jego akcję próbowała udaremnić pewna babcia, krzycząc oburzona „urwiesz mi od Internetu”. W odpowiedzi usłyszała „kultowy” tekst „jestem hardkorem”.

 

Wielki Mix Youtuba. Niejaki Soldier zmontował z amatorskich filmików bardzo popularną produkcję, teksty z niej były powtarzane przez wielu.

Komixxxy. Robimy rysunkową historyjkę nawiązującą do jakiegoś wydarzenia, zjawiska lub po prostu pozbawioną sensu, ale zawsze z nietuzinkowym zakończeniem.

Wielkie znaczenie dla polskiej sceny memowej ma strona memgenerator.pl. Stąd pochodzą najbardziej rozpoznawalne memy. Poniżej kilka.

Pan Janusz.  „Krytyk” naszych przywar i stereotypów wszelakich.


Village Raper. Z wyglądu frajer, z natury twardy gangsta. Nie istnieje coś, czego by nie przeżył i nie byłby w tym lepszy od Ciebie!

Demotywatory.pl. Wynalazek, co prawda nie z Polski, ale u nas najpopularniejszy to serwis z memami. Czarne tło i umieszczony poniżej obrazka podpis o negatywnych konotacjach, stąd nazwa. Niejednokrotnie humor demotywatorów jest cięty, a nawet obraźliwy.

Kwejk i kwejkopodobne. Obrazek, obrazek i głupi podpis, lub po prostu sam tekst.

Jak już wspomniałem, temat memów jest bardzo rozległy, a powyższe przykłady to tylko niewielka próbka zjawiska, które nadal się rozwija i przyspiesza.

Memy to nie tylko beztroska zabawa. 

Jak wszystko mają one swój darksite, który jest równie rozległy, jak ich wesoła strona. Pedofilia, nazizm, nietolerancja, rasizm, morderstwa… to wszystko również stanowi wielką cześć tematu. Przecież Adolf Hitler, molestowanie, masakry itp. to wspaniały temat do żartów. Niestety. Generalnie podejmuje się próby zwalczania zabaw o tej tematyce, ale jak opanować kilka miliardów internautów…

Duży procent memów straciłby sens, gdyby pozbawić ich wulgaryzmu. Są memy, których nie dałoby się stworzyć bez wyrazów tzw. niecenzuralnych (Village Raper, pan Janusz…), bo dzięki nim mają one właściwy wydźwięk, ale jeśli przekleństwo jest uzasadnione i wzmacnia wypowiedź, to niech będzie. Gdy zaś, jak często bywa, jest zbędne lub nie na miejscu, cóż pozostaje współczuć autorowi zdania…

W internetową memową zabawę angażują się setki milionów internautów. Ludzie muszą się z czegoś ponabijać, a najłatwiej i najbezpieczniej robić to w sieci, zatem memów powstają miliardy, a o zjawisku można by już pisać książkę… 

Poniżej kilka linków, co by bliżej poznać temat:


Radosław Iwanek 

środa, 30 listopada 2011

Niezwykły talent Oli Matusiak

Przedstawiamy kolejną odsłonę serii: "Szkolne Talenty". Aleksandra, uczennica II klasy Technikum Architektury Krajobrazu, reprezentuje niebywale trudną sztukę portretu. I jest w tym doskonała. Mamy też dobrą dla Was wiadomość: więcej dzieł naszych artystów będziecie mogli podziwiać już niedługo w realnej przestrzeni, szykuje się bowiem wystawa... Szczegółów wypatrujcie na stronie.

Redakcja "Stacha w Podziemiach"









poniedziałek, 28 listopada 2011

Powiatowe zmagania kulturalne

Świdwiński Zamek Rycerski 24.10.2011 roku o godzinie 12 był siedzibą zmagań dzieci i młodzieży z naszego powiatu w IV Powiatowym Konkursie Poezji i Piosenki Niemieckiej. Organizatorami konkursu byli:
-Pani Lilia Przepiórka - Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Mniejszości Niemieckiej Powiatu Świdwińskiego;
-Starostwo Powiatowe w Świdwinie;
-Świdwiński Ośrodek Kultury;
-Urząd Miasta W Świdwinie;
-Pani Irena Rozwadowska - Zespół Szkół Publicznych w Sławoborzu;
-Pani Agata Firlinger, Pani Dorota Grudzień, Pani Barbara Rzeżutka - Publiczne Gimnazjum nr 1 w Świdwinie.

Naszą szkołę reprezentowali:
Marta Michalska - recytacja, Martyna Matysek - recytacja oraz w nieco zmodernizowanym składzie zespół muzyczny Budge. Z mojego punktu widzenia wynik występów artystycznych naszych przedstawicieli wyszły naprawdę imponująco.

Marta Michalska utworem Nähe des Geliebten Johanna Wolfganga von Goethego zajęła II miejsce w recytacji, natomiast Martyna Matysek - III miejsce tekstem Die Schwestern Rainera Marii Rilkego.

Zespół Budge w składzie Anita Tołkin - wokal, Patrycja Wilk - gitara akustyczna, Jan Matwijczak - gitara basowa, Miłosz Rychter - perkusja, Tomasz Żyłka - gitara elektryczna, wykonując ciekawy, rytmiczny utwór Neny Es regnet zajął II miejsce w swojej, muzycznej, kategorii konkursu. Tutaj warto wspomnieć, że to już nie pierwszy tego typu sukces. W czerwcu w konkursie piosenki angielskiej w Czaplinku Budge również zajął II miejsce. Jak podkreśla gitarzysta zespołu Budge, Tomasz Żyłka: "Każde wysokie miejsce jest dużą motywacją dla nas do dalszej pracy".

Pierwsze miejsce w kategorii muzycznej zajęła absolwentka połczyńskiego gimnazjum, obecnie uczęszczająca do Liceum Ogólnokształcącego w Świdwinie Blanka Adamczyk. Blanka podjęła się bardzo trudnego zadania, ponieważ wykonała utwór, w którym oprócz umiejętności muzycznych, również ważną rolę pełnią zdolności aktorskie. Wiele osób jest zaskoczonych wyborem tak dawnego repertuaru, sama laureatka nagrody I stopnia oraz aktorka świdwińskiego teatru TRIK stwierdza:
"Wybrałam tę piosenkę, ponieważ dobrze się czuję w repertuarze z dawnych lat. Lili Marleen ma niepowtarzalny klimat. Jest to piosenka kabaretowa i aktorska, można ją ciekawie ograć. Ponadto te piosenki mają przede wszystkim dobrą melodię i tekst, czego brakuje dzisiejszym piosenkom.Oczywiście interesuję się nie tylko muzyką z tamtych czasów."

Jak widać, najsłynniejsza piosenka II wojny światowej Marlene Dietrich - Lili Marleen w takim wykonaniu nawet w czasach oddalonych o kilkadziesiąt lat od momentu jej napisania wciąż cieszy się wysokim uznaniem.

Muszę przyznać, że niezmiernie cieszę się, gdy słyszę ogłoszenia o takich konkursach i  co więcej, widzę ludzi, w tym moich kolegów, moje koleżanki, którzy uczestniczą w takich przeglądach. To jest świadectwem, że nie wszystko dzisiejszej młodzieży, często szykanowanej, jest obojętne. W tym miejscu chciałbym także podziękować organizatorom za stworzenie nam możliwości rozwoju i zaprezentowania swoich umiejętności.

Wystąpienie przed publicznością to przekazanie swoich myśli, uczuć, to wyeksponowanie swojego wnętrza. To podjęcie ogromnego ryzyka narażenia się na niecierpiącą niepoprawności krytykę. To przede wszystkim wielka odpowiedzialność i odwaga, i za to ogromnie cenię tych, którzy pewnie, pomimo przeciwności i wyrzeczeń startują w takich przeglądach, przyczyniając się do budowania nowego sposobu postrzegania niemieckiej kultury jeszcze nie tak dawno naznaczonej piętnem hitleryzmu. Uważam, że powinniśmy pamiętać o przeszłości, ale nasze zdanie i ocenę nowego pokolenia powinniśmy czerpać z teraźniejszości...

Kończąc, chciałbym kilka słów skierować do uczestników tegoż konkursu. Z własnego doświadczenia wiem, że często po tego typu wystąpieniach zarzucam sobie wiele niedociągnięć, błędów, mniemam, że i Wam towarzyszą podobne rozterki, ale taka postawa to nie powód do smutku, ponieważ "przeznaczeniem artysty jest ocenianie najsurowiej tego, co sam robi." (Andromeda Romano-Lax).


Filip Świątkowski 

PS. W ciągu najbliższych dni na naszej stronie zostaną opublikowane moje  wywiady z Martą  Michalską i Martyną Matysek. Dziewczyny opowiedzą Wam o swoich odczuciach związanych z konkursem, powodach, dla których wybrały właśnie te wiersze oraz wiele innych ciekawostek. Serdecznie zapraszam!
PPS. Chcę poinformować, że w dniu 09.11.2011 przestałem pełnić funkcję administratora strony. Moja decyzja wynikła z kilku powodów, które nie wydają mi się na tyle istotne aby je przytaczać. Oczywiście strona nie zostaje bez opieki, obecnie moją funkcję będą pełnić Pani profesor Katarzyna Połońska,  Radosław Iwanek oraz Arkadiusz Mańkiewicz. Pragnę podkreślić, ze moja rezygnacja z administrowania strony nie kończy pracy w redakcji. Dalej mam zamiar brać aktywny udział w życiu redakcji, tym samym szkoły.

piątek, 25 listopada 2011

Cichy głos



By usłyszeć szept


Twojego sumienia


Zamykam oczy na


Kłódki żelazne,


Przerywam życie.


Nie ma w nim miejsca


Na zastanowienie,


Przemyślenie.


Prąd życia wciąga niezmiernie.


Nie można się


Wyłamać.


Nie można zmienić tego


Co jest


Nie powodując jego zniszczenia. 


Natalia Konopacka

środa, 23 listopada 2011

GETSEMANI


Rekruci Navy Seals odbywający szkolenie BUD/S za swoje motto uznali słowa „opłaca się zwyciężać”. My, uczniowie Liceum im. Stanisława Staszica, możemy śmiało mówić, że „opłaca się poświęcać”, bowiem piętnastu, nieskromnie mówiąc, najbardziej zasłużonym dla życia Szkoły osobom Dyrekcja ufundowała wyjazd w niedzielę, 13 listopada, do Szczecińskiego Teatru Współczesnego na sztukę Getsemani w reżyserii Anny Augustynowicz.

Kilka minut przed dziewiętnastą zajęliśmy miejsca na widowni Dużej Sceny. Wtedy zapoznałem się ze scenografią: bardzo prostą i jednocześnie tajemniczą. Wszystko czarne. W tle czarne ekrany, na czarnej podłodze ustawione w półkole osiemnaście czarnych krzeseł. Na środku obracany taboret. Będą to miejsca odpowiednio zajmowane w poszczególnych scenach przez dziewięciu aktorów, ubranych na wpół elegancko, oczywiście na czarno.
Dziewiętnasta. Gasną światła, następuje wprowadzenie do sztuki. Dwie kobiety dyskutują o tym, czym jest Getsemani.
Wychodzą aktorzy i zaczyna się sztuka, która, już na początku, powiem, nie zafascynowała mnie. Ale moje żale później. Teraz chwila na przybliżenie fabuły i problematyki dzieła autorstwa Davida Hare’a, jednego z najpopularniejszych i najbardziej kontrowersyjnych angielskich dramatopisarzy. Naczelne miejsce w jego dramatach zajmuje problem kondycji politycznej głównie jego kraju, a czasem i Europy. Także główny wątek Getsemani oparty był na polityce. A dokładniej mówiąc, na sporze między życiem prywatnym, byciem niezależnym a podporządkowaniem się systemowi. Autor umieszcza bohaterów, głównie wysoko postawionych polityków i ludzi silnie zaangażowanych w politykę, w konflikcie pomiędzy własnymi uczuciami a właściwym i racjonalnym postępowaniem w życiu publicznym i funkcjonowaniem w oficjalnej wspólnocie. Ukazane jest to przez odpowiednich bohaterów, m. in. nauczycielkę, która porzuciła pracę w szkole, panią minister finansów, która ma zagrażające karierze problemy z mężem i córką, człowieka odpowiedzialnego za finanse partii, który pod wpływem swych podwładnych przestaje stopniowo wierzyć w swoje metody.
- To moje kolejne dotknięcie kondycji dramatu człowieka w systemie społecznym, który lokuje tę kondycję między etyką i polityką – mówi o przedstawieniu Anna Augustynowicz, reżyser. - David Hare do tego dramatu wnosi obciążenie obywateli społeczeństwa świadomością, poprzez którą jednostkę czyni odpowiedzialną za siebie i za siebie nawzajem w przestrzeni wspólnoty. Ta odpowiedzialność staje się nie do zniesienia: autor każe swoim bohaterom publicznie się spowiadać, nieustannie zwierzać(…)
Problemem przewodnim tego dramatu jest dylemat, czy minister może tuszować własne problemy na rzecz prawidłowego działania w wspólnocie? I odwrotnie: zaniedbywać życie prywatne, rodzinne na rzecz kwestii publicznej?
Sztuka zaczyna się, moim zdaniem, dość niejasno i musiała upłynąć chwila zanim się połapałem, później pojawiają się kolejni bohaterowie i ich problemy – sprawy finansowe, moralne, rodzinne, polityczne, wreszcie zostajemy przeprowadzeni przez Getsemani (Getsemani to biblijna noc zwątpienia, kiedy Chrystus przeżywa kryzys wiary) kolejnych bohaterów, a na koniec dostajemy zestaw nie do końca możliwych ostatecznych rozstrzygnięć.
Dla mnie dobra sztuka, to taka, która ma mocny wydźwięk przede wszystkim jako całość. W której dobre części budują lepszą całość. Całość, wobec której nie można być obojętnym. Tu niestety było odwrotnie. Podobały mi się tylko jej fragmenty, zaś jako ich spójny zbiór sztuka jakoś do mnie nie trafiła. Zapewne dlatego, że taka tematyka jest mi dość odległa, a polityka to nie mój klimat. Nie chodzi o to, że sztuki nie zrozumiałem. Zrozumiałem i przeanalizowałem, bo do tego widz zostaje zmuszony. Mimo wszystko po wyjściu z teatru nie można Getsemani zignorować, zmusza, żeby jednak nad nią pomyśleć. Ale dla mnie po prostu nie była mocna. Oczywiście nie skreślam jej przez to, a wręcz przeciwnie, uważam, że zdecydowanie warto było pojechać, a spektakl jest godny uwagi. Mimo wszystko zmusza do refleksji nad życiem w systemie itp. Chociażby dlatego warto go zobaczyć. A na pewno inny wydźwięk będzie miała, gdy już będziemy wysoko postawionymi politykami. 

 Zapraszam do obejrzenia fragmentu polskiej prapremiery Getsemani:

http://www.youtube.com/watch?v=6UjlMk_EUog&feature=player_embedded


Radosław Iwanek

niedziela, 20 listopada 2011

Pod lupą Tomka Buczmy

Jak pięknie się różnimy


Ostatnio często dają się słyszeć głosy o równouprawnieniu, kwotach i suwakach na listach wyborczych lub o jeszcze innych „poważnych” problemach współczesnego świata. Myślę, że większość ulega złudzeniu, jakoby świat z tzw. podziałem na role, który przez setki lat funkcjonował, był światem skrajnej niewoli i ograniczeń.

Różnice pomiędzy mężczyzną a kobietą są od zawsze i nikt z nas tego nie powinien tego zmieniać. Niezależnie czy patrzymy poprzez pryzmat kreacjonizmu czy ewolucjonistycznych teorii, różnice te są konieczne. Kobieta i mężczyzna zawsze tworzyli wspólnotę, wbrew wielu różnicom byli sobie najlepszym towarzystwem żyjącym we wzajemnej zgodzie i szacunku przez całe życie.

Ileż pięknych obrazów zostało przedstawionych przez artystów i reżyserów, gdzie kobiety tworzą swoistą grupę, są wsparciem dla mężczyzn i wykonując swoje obowiązki, do których de facto zostały przeznaczone i nie czują żadnego uciemiężenia. Moim zdaniem świat współczesny stracił już obraz tradycji, która była kultywowana za czasów naszych przodków. Różnice pomiędzy mężczyzną a kobietą były są i z całą pewnością...

Sam nie wiem, co dalej. Może to już w niedługiej przyszłości mężczyźni będą rodzić dzieci? Kosztem budowy nowego ładu w gruzy obraca się stary, chyba piękniejszy świat. Piękna rola kobiety, jako „strażniczki” domowego ładu, która dba w swojej uczuciowej delikatności, aby wszystko było, jak należy. Do tego mężczyzna pracujący i również kochający swoją rodzinę. Elementy układanki pasują do siebie niczym puzzle. I nieprawda, że kobieta była kurą domową odizolowaną od ludzi. Chyba, że w krajach islamskich, gdzie patriarchat odgrywa w dalszym ciągu olbrzymią rolę.

Różnice między mężczyzną i kobietą są konieczne i piękne. Każde z nas jest istotą, która potrzebuje ciepła, miłości i wielu innych ważnych uczuć. Prawda jest taka, ze pomimo tych różnic możemy je znaleźć tylko u płci przeciwnej. Dlatego ważne jest, aby nie dać się wciągnąć w wir współczesnej zawieruchy, w której z egzaltacją dąży się nieprzerwanie do zatarcia tych różnic. Trzeba koniecznie pamiętać i mieć na względzie, że tak zostaliśmy stworzeni, z całą pewnością nie na własną szkodę. 


Artykuł ten powstał w odpowiedzi na post Mai Gorochowik:
Gościnnie: Kilka słów o odmienności

piątek, 18 listopada 2011

***


Czasami warto zapomnieć
Zacząć wszystko od nowa
Zakazać sercu bić mocniej
Kiedy On się uśmiecha.
Ale jak mogę zapomnieć
o naszej miłości?
Młodej, niewinnej
Jak róży mały pączek dojrzewającej
Przez złego ogrodnika
Okrutnie ściętej
  

Natalia Konopacka

środa, 16 listopada 2011

Mały wywód o muzyce


Wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje, ale czasami warto wymienić się zdaniami. W cywilizowany i kulturalny sposób przedstawić swoje poglądy i preferencje np. muzyczne. Kładę nacisk na słowo ,,kulturalny”, ponieważ spotkałam się z wieloma osobami, które nie przyjmowały do wiadomości, że ktoś  może słuchać innej muzyki niż one. Wpadały wtedy w szał i krytykowały po kolei wszystkie gatunki muzyczne - oczywiście gloryfikując swój ulubiony i wymieniając wszystkie jego zalety. 

Również najgorsze, co może być, to kierowanie się pozorami. Niejeden raz spotkałam się z ze stwierdzeniami, że jestem punkiem czy metalem. Jeżeli ktoś mnie nie zna, to rzeczywiście na pierwszy rzut oka może tak pomyśleć, ale ja nie utożsamiam się z żadną subkulturą. Chciałabym Wam natomiast przybliżyć mój ulubiony rodzaj muzyki , który nie jest tak popularny jak reggae czy ostatnio bardzo lubiany dubstep. Mianowicie jest to funk rock. 

Mam nadzieję, że chociaż część z Was kojarzyć będzie kalifornijski zespół Red Hot Chili Peppers. Grają oni klasyczny funk połączony z rockiem alternatywnym, punk rockiem i rockiem psychodelicznym. Od 1983 roku nagrali 10 płyt, cieszą się rosnącą popularnością i wiernymi fanami, którzy tłumnie przybywają na koncerty. Charyzmatyczny wokalista Anthony Kiedis pierwszego listopada skończył 49 lat, mimo tego ciągle tryska z niego żywiołowość i chęć do dzielenia się z ludźmi radością, jaką daje muzyka. Myślę, że najbardziej  znanym utworem jest ,,Californication'' . Jest to jeden z wolniejszych i zarazem pięknych numerów, który nieoficjalnie uznawany jest za hymn Hollywood. Wielu ludzi poznało go dopiero podczas programu ,,X Factor'', kiedy to  zaśpiewał go Michał Szpak (moim zdaniem raczej wykrzyczał). Polecam Wam najpierw posłuchać oryginalnej wersji, a dopiero później osądzać covery.


 CALIFORNICATION - WERSJA OFICJALNA


RHCP słyną nie tylko z żywiołowych utworów takich jak; ,,Around the world '', ,,Coffee Shop'' czy ,,Can't stop'', ich wizytówką są także kontrowersyjne występy, podczas których wychodzili nago na scenę, a ich jedynym strojem były długie, białe skarpetki zakładane na przyrodzenie. 

Gorąco polecam Wam wszystkie piosenki i wszystkie płyty Red Hotów, włącznie z ostatnią ,,I'm with you''. Sądzę, że w ich twórczości każdy znajdzie coś dla siebie, poczynając od fanów punku, reggae, skończywszy nawet na metalach.

Każdy, kto jest choć trochę spostrzegawczy, zauważy różnorodność upodobań muzycznych w naszej szkole. Przechodząc się po korytarzu, dostrzec  można miłośników rocka, techno czy rapu. Najczęściej świadczy  o tym ubiór, ale ostatnio spotkałam się z jakże spontanicznym zrywem chłopaków z trzeciej klasy, którzy pod radiowęzłem urządzili sobie dyskotekę. Ktoś mógłby powiedzieć, że głównym powodem ich zachowania była chęć rozgrzania się, gdyż od jakiegoś czasu temperatura w szkole nie przekracza 20 stopni C. Nieważne, co ich do tego skłoniło, liczy się to , że było to bardzo pozytywne i nastrój udzielił się wszystkim dookoła.

Zauważyłam, że  wielu uczniów pojawiło się na koncercie, który odbył się 29 października. Zapewne dlatego, że jednym z zespołów, które brały w nim udział, był BUDGE. To bardzo dobrze. Korzystajmy z tego, co dzieje się w naszym mieście  i bądźmy dumni, że to do Połczyna przyjeżdża coraz więcej ludzi, by się pobawić.  W sumie to nie dziwię się, że liczba osób przychodzących na koncerty wzrasta. Dobry wokal Jaśka Matwijczaka i wzorowa gra reszty zespołu sprawia, że wykonywane covery wręcz poruszają publiczność. Dodam również, że już trzeci raz na połczyńskiej scenie  pojawiła się MATERIA, czego skutkiem było sprzedanie ponad 150 biletów.

Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy lubią ostre brzmienia gitary elektrycznej, że nie każdy przepada za popem czy muzyką klasyczną, że nawet ostatnio bardzo popularne reggae ma swoich przeciwników. Dlatego w najbliższym czasie w naszej szkole zostanie przeprowadzona ankieta dotycząca Waszych upodobań muzycznych. Na jej podstawie będzie można rozeznać się w gustach muzycznych szkoły, a co z tym dalej zrobimy... o tym dowiecie się niebawem.

Zachęcam więc Was do wzięcia udziału w ankiecie, oczekujcie szczegółów na łamach „Stacha”. 


Marta Szczepek 1c