czwartek, 29 marca 2012

SZKOLNE TALENTY W LOKALNEJ PRASIE:)


W piątek w "Głosie Koszalińskim" mogliśmy przeczytać relację z wystawy naszych talentów. Artykuł został opatrzony fantastycznym zdjęciem... Jeszcze raz: GRATULUJEMY!!!
Redakcja "Stacha w Podziemiach"





wtorek, 27 marca 2012

DROGA DO WOLNOŚCI

Katarzyna Bychak jest przedstawicielką młodej opozycji białoruskiej. Do Polski, z powodu usunięcia z uczelni z racji "niewygodnych" poglądów politycznych, przyjechała w 2008 roku. Katarzynę miałem okazję poznać podczas wycieczki do Szczecina w ramach projektu Centrum Dialogu Przełomy. Samo spotkanie, a także opowieści jej oraz innych opozycjonistów skłoniły mnie do zadania paru pytań osobie mającej takie same uczucia, pragnienia, jak my, chcącej również realizować swoje marzenia jak każdy człowiek w wolnym, demokratycznym kraju. A jednak zetkniętej ze zgoła inną rzeczywistością...

Masz 23 lata. W wieku 16 lat po raz pierwszy wyszłaś na ulice z innymi ludźmi, aby zaprotestować przeciwko rządom Aleksandra Łukaszenki. Co było głównym powodem takiej decyzji?

Tak, mam 23 lata :) I jestem studentką I roku Teologii, ale to jest mój drugi kierunek :) Gdy mamy 16 lat, bardzo ostro reagujemy na niesprawiedliwość i próbujemy z nią walczyć. Nie zastanawiamy się nad  konsekwencjami tej walki, tylko chcemy zmienić świat na lepszy. Łukaszenko od początku swoich rządów niszczy wszystko, na czym mi zależy: język, kulturę, historię. A naród, który nie zna swojej przeszłości, nie ma i przyszłości. Oburzenie spowodowało, że zaczęłam z tym walczyć.


W jaki sposób przeprowadzacie swoje manifestacje? Na czym polega Wasza działalność?

Manifestacje odbywają się w różny sposób. To zależy od celów, organizatorów, formatu wydarzenia. Mogą to być mityngi, pikiety, marsze, flash moby. Ostatnio na Białorusi trochę zmienia się forma akcji protestu z powodu tego, iż tradycyjne formy (mityngi - pikiety) już nie dają oczekiwanych wyników i najczęściej są brutalnie rozpędzane przez milicję, a organizatory takich akcji mają później duże problemy w toku postępowań administracyjnych, karnych albo aresztów czy mandatów. Ludzie postanowili nie mieć organizatorów, tylko kontaktować się i umawiać na manifestacje  przez dostępne środki, czyli m. in. przez Internet (Facebook, vk.com, livejournal.com i inne strony). W taki sposób latem odbyły się tzw. "rewolucje przez portale społecznościowe" albo "milczące rewolucje". Ideą tych akcji było to, żeby ludzie w różnych miastach Białorusi w określonym czasie wychodzili na place centralne swoich miast bez żadnych haseł politycznych (bo to by mogło być podstawą rozpędzania akcji), czyli milcząc, a żeby było ciekawiej, ktoś wpadł na pomysł, aby klaskać. Akcje cieszyły się niezwykłą wśród Białorusinów popularnością, ale w którymś momencie i te formy protestów zaczęły być rozpędzane przez milicję, a ludzie byli wtrącani do więzień na kilka dni aresztu.

Odbywają się też flash moby z mniejszą ilością ludzi nieraz nawet i bez nich...

Przykładem takiej akcji może być "protest pluszaków". Ludzie, mając świadomość, że nie mogą  protestować, wymyślili, by z transparentami wyszły pluszaki, które i tak zadadzą władzy ostre pytania, np.: "gdzie wolność prasy?" albo "dlaczego na Białorusi są więzienia polityczne?". Praktyka pokazuje, że pluszaków (w odróżnienie od ludzi) milicja przy zatrzymaniu nie bije, czyli dla nich protestować jest bezpieczniej niż dla nas, i one chętnie nas w taki sposób wspierają :)

Aktywność opozycyjna w kraju braku wolności słowa skazuje wręcz na pewien areszt. Czy Ciebie, podobnie jak Twoich znajomych spotkała taka sytuacja? Podczas zatrzymań służby więzienne starały się Was złamać, próbowały przekonać do drugiej, pro-Łukaszenkowskiej strony?

Sytuacja z zatrzymaniami spotyka każdego mniej więcej aktywnego człowieka na Białorusi. Ale powiem szczerze, że dziewczyny mają trochę łatwiej, bo na Białorusi dużo mniej jest cel więziennych dla kobiet niż dla mężczyzn. Dlatego dziewczyny najczęściej dostają wyroki mandatu lub pouczenie. Ja akurat w swoim życiu miałam tylko parę mandatów i pouczeń, ale nie spędziłam w więzieniu dłużej niż dobę przed sądem.

Podejście do każdej osoby jest inne, kogoś próbują zastraszyć, kogoś próbują przekonać. Mnie próbowali straszyć relegowaniem z uczelni (co później naprawdę się zdarzyło), obiecywali pomóc w nauce i przyszłej pracy. W większości próbują pokazać, że tak naprawdę możemy wybrać tylko jedną drogę, a drugiej, piątej, dziesiątej  nie ma. A to jest kłamstwo, bo życie jest kolorowe, nie tylko czarne albo białe.:)

Od kilku lat studiujesz na Uniwersytecie Szczecińskim. Dlaczego Polska, Szczecin?

Tu warto wyjaśnić, że przyjechałam do Polski w 2008 roku i podjęłam studia prawnicze na Uniwersytecie Gdańskim. Po jakimś czasie zmieniłam tryb studiów na zaoczne i wróciłam mieszkać na Białoruś, żeby prowadzić tam działalność gospodarczą i oczywiście społeczną. Krótko mówiąc, musiałam zrozumieć, że w tym momencie mogę zrobić więcej dla Białorusi i dla swojego własnego rozwoju tu - w Polsce. W ubiegłym roku szczecińskie licea i uniwersytet gościli młodego białoruskiego polityka - Franaka Viaczorku, któremu tu się bardzo spodobało i który powiedział mi, że w Szczecinie istnieje duże zainteresowanie Białorusią. Już w tym momencie myślałam, żeby zacząć studiować teologię na Uniwersytecie Szczecińskim, więc jakoś tak wszystko się poukładało. Przy wsparciu NSZZ "Solidarność" i rektora w tym roku  studiować na Uniwersytecie Szczecińskim przyjechało sześcioro Białorusinów, którzy nie mogą kontynuować studiów w swoim kraju. Mam nadzieję, że w następnym roku akademickim ten program będzie kontynuowany. 



Jak wygląda sytuacja opozycji i niezależnych mediów na Białorusi? Czy macie lidera, który byłby w stanie realnie konkurować z Łukaszenką, np. w następnych wyborach prezydenckich?

Opozycja na Białorusi chciałaby rozwijać się jak w demokratycznym systemie politycznym, czyli mieć pluralizm poglądów, wielopartyjność etc. Jednak na Białorusi system polityczny jest dość daleki od demokracji, więc podobne funkcjonowanie opozycji doprowadza ją do rozproszenia przed Łukaszenką i jego rządami.

O niezależnych mediach w warunkach autorytaryzmu w ogóle nie możemy gadać. Bo media mogą być niezależne tylko wtedy, gdy same siebie finansują (czyli zarabiają z rozmieszczenia reklamy i sprzedaży). Na Białorusi istnieją media państwowe, finansowane przez rząd, i tylko do nich mają wolny dostęp obywatele (telewizja, prasa sprzedawana w kioskach) i tylko w nich można zamieścić reklamę tak, żeby doszła do odbiorcy (ale widoczne jest, że ta reklama przechodzi przez cenzorów). Media finansowane z fundacji zagranicznych (UE, Rosja, Ukraina etc.) próbują podawać mniej więcej obiektywne informacje, ale i tak nie zawsze mają taką możliwość. Ta druga gałąź mediów w Białorusi ma duży problem z dostępem do odbiorcy, ponieważ jej działalność jest blokowana przez państwowe służby. Łukaszenko jako władca autorytarny niszczy każdego możliwego konkurenta. Więc dla potencjalnego lidera będzie bezpieczniej ujawnić się,  gdy jest bliżej do wyborów. 

Wiemy, że Białoruś, pomimo iż  nie gwarantuje pełni praw obywatelskich, nie może być porównywana pod względem politycznym i gospodarczym do Iranu czy Korei Północnej. Co możesz powiedzieć na temat codziennego życia na Białorusi?

U większości Białorusinów codzienność to dom-praca-dom-praca, ale jak we wszystkich krajach są ludzie (szczególnie młodzież), którzy szukają sobie rozrywki, począwszy od rolek i BMX-ów, skończywszy na tworzeniu własnych zespołów. Niestety z powodu sytuacji gospodarczej i politycznej (małe wynagrodzenia, reżim wizowy z krajami UE) ludzie nie mogą pozwolić sobie na to, aby  dużo podróżować i poznawać inne kraje.


Jak społeczeństwo białoruskie odbiera otwarte manifestacje przeciwko Putinowi w Rosji? Czy mass media na Białorusi są rzetelne w swoich relacjach z kraju Wołgi?

Białoruska propaganda państwowa próbuje nie zwracać uwagi na wydarzenia w Rosji, a jeżeli podaje informacje np. o liczbie uczestników, to liczbę mniejszą niż nawet rosyjska telewizja państwowa. Ze drugiej strony media opozycyjne próbują podawać prawdziwe informacje o tych wydarzeniach. 


Podczas wspólnego spotkania w Książnicy Pomorskiej z licealistami z Drawska Pomorskiego, Karlina, Koszalina i Połczyna-Zdroju stwierdziliśmy,że "Białoruś to piękny kraj naszych wspólnych przodków". Kto dla Ciebie jest narodowym bohaterem (autorytetem) z Białorusi? Co dobrego możesz powiedzieć  o swoim kraju, polecasz jakieś miejsca?

Mmm, na temat polecanych miejsc można by było napisać książkę :) Ale polecam oczywiście moje miasto  Hrodna (Grodno), Navagradak (Nowogródek), Lide, Niaświż, Kosowo, jeziora Brasłauskie, Puszcze Białowieską i wiele innych miejsc. Jak ktoś będzie miał zamiar się wybrać, to chętnie udzielę szerszej informacji :) Jeżeli chodzi o bohaterów, to trudno wyznaczyć jakąś jedną osobę. Wielkie Księstwo Litewskie, a później Białoruś miała trudną historię i wszyscy, którzy walczyli za niepodległość mojego kraju, wszyscy, którzy wspomagali w tworzeniu kultury i nauki białoruskiej, są dla mnie bohaterami. Każdy Białorusin, który teraz próbuje zmieniać nasz kraj  na lepszy, jest dla mnie bohaterem.


Jakie są Twoje plany związane z dalszą działalnością dysydencką ?

Kształcić siebie jako osobę i pomagać w miarę możliwości kształcić się innym Białorusinom. Maksymalnie rozpowszechniać informacje o wydarzeniach na Białorusi. Maksymalnie promować kulturę i język białoruski zarówno na Białorusi, jak i wszędzie gdzie mnie zaniesie los. :)

Życzę Tobie jak i Twoim przyjaciołom dużo sił  i wielu pomysłów, które pomogą Wam zrealizować swoje marzenia, z korzyścią dla Was, dla Polski i Europy. Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Dziękuję, nawzajem. Życzę młodym ludziom, by nie bali się zmieniać świata na lepszy :)




Z Katarzyną Bychak rozmawiał Filip Świątkowski

czwartek, 22 marca 2012

Wyniki Szkolnych Oscarów

Uwaga! 

Znane są nam już gusty naszych szkolnych kinomanów - głosy oddane w tegorocznej edycji Szkolnych Oscarów zostały podliczone!

Miło nam ogłosić, że szkolnego Oscara w kategorii najlepszy film otrzymał... fenomenalny obraz Agnieszki Holland "W ciemności"!
Najlepszym serialem okrzyknęliście rzecz o zgryźliwym lekarzu, czyli "Dr. House".
Szkolnego Oscara za najlepszą rolę męską dostał Johnny Depp, który kolejny raz z powodzeniem wcielił się w postać szalonego kapitana Jacka Sparrowa w filmie "Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach".

Najlepszą aktorką została wybrana Meryl Streep za rolę Margaret Thatcher w filmie "Żelazna Dama".

Trzeba przyznać, że szkolna publiczność ma bardzo dobry gust. Gratulujemy zwycięzcom i wszystkim amatorom X Muzy :)



Redakcja "Stacha w Podziemiach"

wtorek, 20 marca 2012

Wiosna księdza z Wenecji

-->
Mam przyjemność zaprezentować pierwszy artykuł z cyklu "Z Vivaldim przez cztery pory roku". Cykl będzie się składał z czterech artykułów, które pojawią się dokładnie w dni rozpoczęcia kolejno wiosny, lata, jesieni, zimy. Podczas tych spotkań będę starał się pokrótce przedstawić biografię Vivaldiego jak i omówić kolejny utwór z cyklu "Cztery Pory Roku".


Wenecja - miasto gondoli - przywitało jednego z najznakomitszych obywateli 4 marca 1678 roku. Młody Antonio pierwsze lekcje pobierał u swojego ojca, z zawodu cyrulika, z zamiłowania skrzypka. Jednak nie muzyka, lecz kapłaństwo z decyzji rodziców miało być jego powołaniem.


Święcenia kapłańskie otrzymał w 1703 roku. Wkrótce potem rozpoczął pracę w charakterze dyrygenta, kompozytora i pedagoga w sierocińcu dla dziewcząt Ospedale della Pieta w Wenecji. To zajęcie pochłonęło czas i siły Rudego Księdza (z wł. Il Prete Rosso) bez reszty. Z Ospedalle był związany przez około 40 lat. Niebawem, po rozpoczęciu pracy w sierocińcu, Vivaldi przestał odprawiać msze. Plotki głosiły, że rzekomo il Prete Rosso miał uciekać sprzed ołtarza w trakcie mszy w celu zapisania kolejnego utworu, były też takie, które powoływały się na słabe zdrowie późniejszego maestry di capella gubernatora Mantui, co ciekawe, był to ten sam powód, który skłonił rodziców do przeznaczenia Vivaldiego stanowi duchownemu.

Pomimo nieskrywanego konfliktu z kościołem w Wenecji najważniejszą dziedziną życia Vivaldiego była muzyka, a konkretnie jej komponowanie. Pierwszy sukces barokowemu twórcy przyniosły skomponowane w 1705 roku sonaty triowe. Przebywając u margrabiego Mantui w latach 1718- 1720, Vivaldi tworzy "Il cimento dell'armonia e dell'inventione", cykl 12 koncertów skrzypcowych, z czego pierwsze cztery to dobrze nam znane "Cztery Pory Roku". Są to utwory programowo-ilustracyjne, czyli takie, które za pomocą dźwięku mają oddać to, co zostało zapisane w tytule, motcie słownym. Przenosząc to na inny grunt, myślę, że można ten rodzaj muzyki porównać do ostatnio przeprowadzanych ćwiczeń na lekcji WOKU. Zabawa z kreatywnego myślenia polega na tym, aby słowo zapisać za pomocą takiego układu, takich czcionek, aby oddały jego sens. Na przykład litery z wyrazu SPADAĆ pisaliśmy kolejno pod sobą. Myślę, że jest również pewien rodzaj programowości. 

Czy Vivaldi tylko na podstawie tytułu dawał wskazówki do realizowania programowości? Nie. Otóż, do każdego kolejnego utworu dodawał sonet - tekst pisany o tytule takim samym jak utwór muzyczny. Twierdził, że owe teksty są anonimowe. Jednak dzisiejsze badania dowodzą, że ich autorem mógł być sam Vivaldi. Głównie ze względu na proste, nie wysublimowane rymy i dość amatorską formę. Co pokazuje nam "Wiosna" Księdza z Wenecji? Z pierwszych akordów granych tutti (wszyscy razem) emanuje radość ze słów "Wiosna nadeszła już". W dalszych solowych partiach skrzypiec myślę, że bez problemu odczytamy rozmowy, chyba dość licznie spędzonych do partytury, ptaków.

Mnie, zanim poznałem owe sonety, przez pewien czas zastanawiało, co może ilustrować groza skrzypiec grana na tremolo z dodatkiem szybkich pasaży występujących od 01:42 do 02:07. W końcu wiosna, więc skąd taki złowrogi nastrój? Wszystko jednak tłumaczy wers "Błyskawice i grzmoty, które w krąg słyszycie, wysłano, by ogłosić nowej wiosny tchnienie".

Zapraszam do wysłuchania "Wiosny" w wykonaniu izraelskich filharmoników.
Czy wiesz, że:
Do obowiązków ojca Antoniego Vivaldiego będącego cyrulikiem należało m. in. mycie, golenie, wyrwanie zębów czy przeprowadzanie prostych zabiegów? Nie byłoby w tym może niczego zaskakującego, gdyby nie fakt, że ojciec Antonio grał jako skrzypek w orkiestrze działającej przy bazylice św. Marka.




Wiosna


Wiosna już nadeszła i ptaki wesoło
Radosną swą pieśnią wieszczą jej przybycie;
Zefir łagodnym tchnieniem fale toczy wkoło
Potoków, co rwą bystro, skąpane w błękicie.

Błyskawice i grzmoty, które w krąg słyszycie,
Wysłano, by ogłosić nowej wiosny tchnienie;
Ptaszęta przerywają zimowe milczenie,
Znowu śpiewem swym dzwoniąc na podniebnym szczycie.

I wnet się rozchodzi nad pola i drzewa
Szmer kwiatów, traw i liści w noworodnej pysze,
Kózka drzemiąc na słońcu gnuśnie się wygrzewa;

Wiejska kobza ją do snu łagodnie kołysze.
Pasterz nimfę porywa, a w tańcu im śpiewa
Wiosna, zaglądając w lśniących oczu ciszę.



Do lata!
Filip Świątkowski

sobota, 17 marca 2012

Szkolne talenty w świdwińskim Zamku

We wtorek 13 marca wystawa naszych szkolnych talentów zawitała
 na Zamku w Świdwinie.
 Przedstawiamy fotorelację z wernisażu. Autorką zdjęć z imprezy jest Marta Czajka. 

Jesteśmy dumni  z naszych artystów, gratulujemy
 i życzymy dalszych sukcesów!

Redakcja "Stacha w Podziemiach"


Biżuteria autorstwa Zuzi

Uczta nie tylko dla oka przygotowana przez uczniów Technikum :)

Dyrektor Zamku, Bolesław Kurek wita gości

Zuzia we własnej osobie

Zdjęcia Marcina Czaplewskigo

I znów dzieło Zuzi

Koncert Patrycji i Anity

Marcin, Zuzia i Ola z profesor Kingą Dolatowską

środa, 14 marca 2012

„Nie zabijajcie nas”

-->
Nie zabijajcie nas” – hasło to wydrukowane pogrubionymi, czerwonymi literami widnieje na tytułowej stronie najnowszego numeru "Newsweeka". 

Apel ten wyszedł z ust twórców i postaci z życia publicznego m.in. Zbigniewa Hołdysa oraz dziennikarza Jarosława Kuźniara. Od jakiegoś czasu stali się oni obiektem drwin oraz celem zmasowanych ataków, szczególnie ze strony internautów. Nie znam dokładnie całej sprawy, lecz wiem, że cenę tę musieli oni ponieść za swoje poglądy. O Jarosławie Kuźniarze w życiu nie słyszałem, muzyki Hołdysa też jakoś nie zdarzyło mi się słuchać, ale mimo to nagonka na nich jakoś nie przypadła mi do gustu. Szczególnie, kiedy przeczytałem cytowane w artykule komentarze internautów, które wręcz ociekają wulgaryzmami.
Pisząc ten artykuł nie mam na celu streszczania internetowych prowokacji czy wypowiadania swoich sądów na ich temat. Piszę, ponieważ każdy ma swój głos, a przynajmniej powinien mieć. Niezwykle cenną możliwością jest formułowanie swoich, może nie tyle problemów, raczej spraw, które nas poruszają. To właśnie po części temu służy wynalazek pisma, gazet i innych nowoczesnych mediów.
Nie wiem, czy coś osiągnę, być może nie, ale zawsze warto podnieść głos sprzeciwu, zaprotestować przeciwko rzeczom, które wydają się nie na miejscu; nawet w obliczu późniejszych konsekwencji. Osobiście poruszył mnie temat bardzo na czasie i bardzo wielu czytelnikom „Stacha” bliski – sytuacja w naszej szkole. Właściwie sytuacje, szczególnie w ciągu ostatnich dni, tygodni mnożące się na szkolnych korytarzach podczas przerw.
Mianowicie chodzi tu o zachowanie pracownika obsługi naszej szkoły, który każdemu uczniowi jest doskonale znany. Nie obrażając nikogo, w żadnym wypadku kompetencji ani pracy przez niego wykonywanej w murach naszej szkoły, bez wątpienia pracy potrzebnej i ważnej, z niesmakiem obserwuję sytuacje, gdy wielu uczniów, mówiąc kolokwialnie, „pada ofiarą” realizacji obowiązków tego Pana.
Wszyscy przychodzimy do szkoły, żeby się uczyć, pogadać ze znajomymi ewentualnie posłuchać muzyki na przerwach. Różne są motywy uczęszczania do szkoły u każdego z uczniów. Bez względu na to, co nami kieruje, wszyscy chcemy w spokoju dotrwać do końca lekcji. W natłoku sprawdzianów, których nieraz jest po kilka dziennie, często nie ma już siły na nic. A już w ogóle na sprzeczanie się o to, czy wolno jeść jogurt i pić kawę na korytarzu, czy też stanowi to jakieś zagrożenie.
Sam nie pijam kawy, jogurtów w szkole też nie jem, ale widzę reakcje moich kolegów i koleżanek, którzy za każdą kolumną rozglądają się na wszystkie strony, czy czasem pan woźny nie stoi gdzieś w pobliżu. Czy o to w tym wszystkim chodzi? Atmosfera, która wytwarza się w wyniku takich sytuacji, z pewnością pozytywna nie jest.
I wcale nie namawiam ani nie prowokuję do podejmowania jakichś działań. Tekst ten nie jest przejawem wysublimowanego nastoletniego buntu, który jest podobno charakterystyczny dla osób w moim wieku. Nie jestem typem buntownika, ale zależy mi na tym, aby w miejscu, w którym spędzam tyle czasu panowały w miarę komfortowe warunki.
Nie oczekuję również zmiany prawa obowiązującego w naszej szkole. Tę szkołę wybrałem (czego nigdy nie żałowałem) i tego prawa muszę przestrzegać, choć czasami się z niektórymi jego paragrafami nie zgadzam.
Chodzi mi o to, że wszyscy jesteśmy ludźmi, a każdy człowiek zasługuje na szacunek. Jak mam nim darzyć kogoś, kto mnie nie szanuje? Uprzedmiotowianie ludzi, patrzenie na nich poprzez pryzmat obuwia, identyfikatora czy kubka z kawą lub jogurtem w dłoni nie jest metodą i raczej nie będzie.
Gdy zaczynałem liceum, a „Stachu” nie był jeszcze przeniesiony w interaktywny wymiar, jedna z moich koleżanek ten temat poruszała. Dowodzi to tylko jednego: sprawa ta przez cały czas, od tamtej pory do dziś jest wciąż żywa. Jeszcze raz powtórzę, że pisząc ten tekst nie chciałem nikogo obrazić. Chciałem tylko głośno powiedzieć co mi nie pasuje. Ot i tyle.
 

Tomasz Buczma

czwartek, 8 marca 2012

Dzisiaj kwiaty, jutro do kuchni

8 marca - Dzień Kobiet, święto, podczas którego  płeć żeńska jest, a przynajmniej powinna być traktowana wyjątkowo. Tego dnia mężczyźni rozbudzają w sobie romantyków i obdarowują nas różnymi prezentami, jeżeli nie zapomną. Smutne jest jednak to, że wielu z nich robi to tylko dla świętego spokoju, żeby żona/dziewczyna nie zrzędziła. Jeszcze smutniejszy jest fakt, że wiele kobiet wciąż w polskich domach traktowanych jest przedmiotowo do zadań typu - przynieś, wynieś, pozamiataj mimo ucałowania rączek z okazji 8 marca. Bo obiad i tak ma być na stole. Ja jestem przeciwna dyskryminacji kobiet i stereotypowi, który określa nasze miejsce w kuchni (dodatkowo przysługuje nam całodobowa opieka nad dziećmi, tak żeby mąż mógł spokojnie oglądać telewizję). Niepokojącym jest fakt, że to przekonanie coraz częściej przejawia się również w sferze zawodowej. Kobiety, które kładą nacisk na karierę zawodową, często są krytykowane. Wielu mężczyzn nie chce mieć szefa kobiety... dlaczego? Nie chcą czuć się przez nie zdominowani?

Ostatnio na lekcji historii, lubiany przez wszystkich Pan Tworek przedstawił nam realia życia kobiety wyznającej islam. Mężczyźni legalnie mogą mieć 4 żony, ale o ilości kochanek mogą decydować sami. Kobiety muszą chodzić w burkach. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że same nie mogą nigdzie wyjść, musi towarzyszyć im mąż lub brat, gdyż tylko mężczyźni mają poważanie w sferze publicznej. Często zastanawiałam się, dlaczego wschodnie kobiety noszą na sobie tyle biżuterii, okazało się, że mąż może wziąć z nimi rozwód, wypowiadając trzy słowa . Kobieta jest wtedy zmuszona do opuszczenia jego domu tak jak stoi, nie może zabrać swoich rzeczy. Dzieci oczywiście zostają z byłym już mężem.


Dyskryminacja przejawia się również w sporcie. Płeć męska uważa, że ,,baby'' nie umieją grać w piłkę nożną, a przecież zarówno w Polsce jak i za granicą powstają zespoły złożone z samych kobiet, odbywają się zawody, które są na naprawdę wysokim poziomie. Temat dyskryminacji był już wielokrotnie poruszany. Często spotykam się z odzywkami chłopaków, którzy słysząc o równouprawnieniu, zaraz odpowiadają czymś w stylu: ,,To niech kobiety idą pracować do kopalni''. Myślę, że gdyby mogły, to na pewno zgłosiłaby się niejedna... Tym bardziej, że zarobki są całkiem wysokie.

Na szczęście XXI wiek coraz skuteczniej rozmazuje stereotyp kobiety kucharki, posłusznej i będącej na każde zawołanie mężusia. Niestety, a może stety drzemie we mnie cząstka feminizmu, która nie pozwala mi na podporządkowanie się woli mężczyzn. Trzeba umieć rozróżnić bycie z kimś od życia z z pasożytem. Tak więc dziewczyny, nie dawajmy się wykorzystywać, jeżeli mężczyzna nie potrafi odwzajemnić tego, co od nas dostaje, to znaczy , że trzeba poszukać innego, który to doceni. Życzę wam, żeby wasi wybrankowie okazywali swoje uczucia nie tylko w walentynki i dzień kobiet, ale codziennie. :)
Marta Szczepek, Ic

środa, 7 marca 2012

"Dom zły" jutro w TV!

Polecamy film, który wciśnie w fotel wszystkich wierzących jeszcze, że gatunek ludzki jest z natury dobry. To "Dom zły" znakomitego współczesnego reżysera Wojciecha Smarzowskiego. Rzecz o ludziach zaślepionych alkoholem, chciwością, gotowych sprzedać lub zabić dla byle korzyści. Rzecz o złu, które czai się za rogiem, jest trywialne i, co najgorsze, bardzo swojskie...

Jutro o 21.40 w Kocham kino (TVP2)



Redakcja "Stacha w Podziemiach"

niedziela, 4 marca 2012

Fotorelacja ze Szczecina


28.02.2012 roku grupa uczniów z naszej szkoły w ramach projektu Centrum Dialogu Przełomy stworzonego przez Urząd Marszałkowski województwa zachodniopomorskiego mogła wziąć udział w wycieczce do Szczecina pod hasłem "Cena wolności-lekcje demokracji".  

Nasi licealiści wraz z kolegami z Drawska Pomorskiego, Karlina i Koszalina zwiedzili ekspozycję "Przeszłość - przyszłości. Zbiory Fundacji Książąt Czartoryskich" w Muzeum Narodowym, byli na spotkaniu z młodymi przedstawicielami opozycji na Białorusi w Książnicy Pomorskiej, a także mieli okazję zobaczyć nowo otworzone wystawy "W służbie Boga i Ojczyzny. Piotr Skarga w czterechsetlecie śmierci" oraz "Maria Pawlikowska-Jasnorzewska". Wkrótce więcej informacji pojawi się na stronie głównej naszej szkoły. Tymczasem zapraszamy na fotorelację!


                                              Fot. pochodzi ze strony Zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego.

Grupa młodzieży z Drawska, Karlina, Koszalina i Połczyna podczas prelekcji Kaciaryny Bychak i Andruśa Krechki


    Fot. pochodzi ze strony Zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego.

Marszałek województwa  zachodniopomorskiego Pan Olgierd Geblewicz podczas przemówienia po raz pierwszy...


                                         Fot. pochodzi ze strony Zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego.
...po raz drugi...


                                                    Fot. Filip Świątkowski
... a nawet trzeci :-)


                                                    Fot. Filip Świątkowski

Pełnomocnik Marszałka ds. Centrum Dialogu "Przełomy" a także przewodnik naszej wycieczki, Pani Agnieszka Kuchcińska- Kurcz


                                                    Fot. Filip Świątkowski
Kaciaryna Byčak i Andruś Krečka


                                                    Fot. Alicja Gątnicka

Jeden z elementów wystawy "W służbie Boga i Ojczyzny. Piotr Skarga w czterechsetlecie śmierci"


                                          Fot. Alicja Gątnicka

Replika obrazu Jana Matejki "Kazanie Skargi" z 1864 roku


                                          Fot. Alicja Gątnicka

Tym razem oryginał "Kazań przygodnych " Piotra Skargi z 1610


                                          Fot. Filip Świątkowski

Po pokarmie dla intelektu przyszedł ten dla ciała


                                          Fot. Filip Świątkowski

Uczniowie byli goszczeni w hiszpańskiej restauracji "Porto Grande"



Redakcja "Stacha w Podziemiach"

piątek, 2 marca 2012



Już dziś (02.03.2012r.) o godzinie 19:00 w połczyńskim Centrum Kultury odbędzie się charytatywny koncert muzyczny.
Wystąpi zespół Budge oraz dwie kapele z Poznania Faust Again i In Twilight's Embrace.
Całkowity dochód ze sprzedaży biletów zostanie przekazany Alanowi Celerowi na walkę z nieuleczalną chorobą.
W „Stachu w Podziemiach” niecały miesiąc temu ukazał się artykuł autorstwa Anny Stando, w którym to przybliżyła nam problemy, z jakimi zmaga się Alan: 

Cena biletu to 10 złotych, ale pamiętajcie: możecie kupić kilka.
 
Cenne informacje o wykonawcach:
Budge:
Faust Again:
In Twilight's Embrace: