piątek, 27 stycznia 2012

Urodziny!

Każdy następny artykuł to czas i myśli zainwestowane w Stacha. Dziś po raz 140. To nasza 140 publikacja, szczególna, bowiem właśnie… skończyliśmy roczek!!! Dokładnie 365 dni temu, 27 stycznia 2011 roku po raz pierwszy tchnęliśmy życie w nowego Stacha. Odkąd przenieśliśmy gazetę do świata elektronicznego, mogliśmy publikować nasze artykuły średnio co 2-3 dni, a Wy, Czytelnicy, odwiedzaliście naszą stronę średnio 80 razy dziennie, biorąc udział w niezliczonych dyskusjach na tematy, o których pisaliśmy. A pisaliśmy o poglądach, wydarzeniach, kulturze, muzyce (i radiowęźle), filmie, bibliotece, sporcie, teatrze, zorganizowaliśmy akcję Miesiąc z Biblioteką, szkolne wybory parlamentarne, braliśmy udział w lokalnych wydarzeniach…




Pierwszy roczek. Z tej okazji życzymy sobie i Wam, abyśmy mogli nadal wspólnie się rozwijać, aby kolejne lata naszej pracy były co najmniej równie owocne jak ten. Też dziękujemy Wam, że jesteście z nami, 
że mamy dla kogo istnieć!

Dziękujemy przyjaciołom redakcji, współtwórcom i administratorom strony
 oraz Pawłowi za oprawę graficzną.


Redakcja "Stacha w Podziemiach"



środa, 25 stycznia 2012

ACTA ad acta?

W ciągu ostatnich kilku dni padły dwa wielkie serwisy do dzielenia się plikami – Filesonic i MegaUpload (jego założyciel został aresztowany przez… 76 uzbrojonych policjantów). Na Wikipedii, Joe Monster, Demotywatorach i kilku innych popularnych serwisach pojawiają się złowieszcze blackouty, hakerzy blokują rządowe strony. To wszystko w akcie protestu. Przeciw czemu? 

 W 2006 roku Japonia i Stany zjednoczone wpadły na szlachetny pomysł zwalczania piractwa i podrabiania dóbr. W związku z tym stworzono Anti-Counterfeiting Trade Agreement, czyli po naszemu umowę handlową dotyczącą zwalczania obrotu podróbkami. Jej celem jest ustalenie międzynarodowych standardów w walce z naruszaniem własności intelektualnej.
Do projektu kolejno przyłączały się: Kanada, UE, Szwajcaria, Australia, Meksyk, Maroko, Nowa Zelandia, Korea Południowa i Singapur. 1 października 2011 r. w Tokio Kanada, USA, Nowa Zelandia, Maroko, Australia, Japonia i Korea Płd. podpisały umowę. Meksyk, Szwajcaria i Unia Europejska wstrzymały się. Ostateczny termin podjęcia decyzji to 31 marzec 2013 r.
      16 grudnia 2011 UE przyjęła porozumienie. Polska ma na to czas do 26 stycznia br.
Po co powstało ACTA? Według twórców ma ono utrudnić wprowadzanie na rynek fałszywych towarów oraz ograniczyć piractwo w świecie cyfrowym. Dzięki porozumieniu zjawiska te znikną, gospodarka odetchnie, artyści zarobią i w ogóle, cytując „będzie super wspaniale”. Idea zacna. Ale i bardzo kontrowersyjna. Dlaczego? Otóż:
Po pierwsze: ACTA powstawało w TAJEMNICY przez ponad dwa lata. Było tworzone w taki sposób, aby jak najmniej podmiotów miało dostęp do negocjacji. Pominięto zwyczajowe konsultacje na forum międzynarodowym z Światową Organizacją Handlu czy Światową Organizacją Własności Intelektualnej. Zdaniem Europejskiej Koalicji Organizacji broniących praw cyfrowych (EDRi) w związku z powyższym ACTA nie spełnia podstawowych standardów demokratycznych.  Tylko dzięki przeciekom (gł. od WikiLeaks 22 maja 2008 r.) opinia publiczna dowiedziała się o istnieniu porozumienia. Zatem poparcie ACTA to poparcie dla tworzenia prawa za plecami obywateli i reprezentujących ich parlamentów. Dlatego też teraz, dwa dni przed ratyfikacją dokumentu, wybuchła panika.`
Po drugie: ACTA proponuje ochronę własności intelektualnej ogromnym kosztem, bowiem obarcza odpowiedzialnością podmioty całkiem niewinne, np. nasz dostawca Internetu będzie odpowiadał za strony i treści, jakie przeglądamy, (czyli to tak, jakby poczta miała odpowiadać za treść naszych listów). Co więc zrobi ów dostawca? Ano zablokuje nam strony, które zawierają niewłaściwe treści. Choć niekoniecznie nielegalne. Dodatkowo usługodawcy (czyt. policja internetowa) będą mieli prawo do monitoringu danych przesyłanych między użytkownikami, stosując tzw. Deep Packet Inspection (technologie głębokiej analizy pakietów). ACTA obliguje dostawców Internetu do ujawniania danych osobowych internautów podejrzanych o naruszanie jego postanowień (art. 11 ACTA). Będzie to zwyczajny atak na święte prawo prywatności. Dokument utrudni także zwykłe funkcjonowanie w Internecie nawet naszemu Stachowi, bowiem dziś w Internecie można kopiować treści bez zgody autora, jeśli poda się link do strony, której dana treść pochodzi, a autor nie zastrzegł newsa. Po przyjęciu ACTA będzie to nielegalne. A Wikipedia będzie musiała zlikwidować ogromną cześć swoich materiałów…
Kto z nas nie jest piratem? Kto choć raz nie pobrał nielegalnie płytki, gry, filmu? Dlaczego to robimy? Przez skąpstwo? Złośliwość? JA nie popieram piractwa, ale w ciągu miesiąca na kulturę mogę wydać 20zł. I mam za to iść do kina, kupić płytę/grę? Gdybym MÓGŁ, nie byłbym piratem. Nawet teraz popieram zwalczanie go, ale nie w sposób, jaki proponuje ACTA, bo nie dość, że to wszystko jest  niejasne i zagmatwane, to zagraża wolności.
Czy Internet jako ostatni prawdziwy bastion wolności jest zagrożony? Będziemy mieli drugie Chiny? Padnie Wikipedia? WolneMedia?
Jaki jest Wasz stosunek do ACTA? Do TAKIEGO sposobu walki z piractwem?
Coby dowiedzieć się więcej:

niedziela, 22 stycznia 2012

Połczyn-Zdrój... za 100 lat?

-->
Moja mała ojczyzna. Każdy ma swoją, swój Heimat, gdzie czuje się u siebie. Gdy chodzę po ulicach, obserwuję miasto, wszystko odzywa się do mnie historią. Święta, uroczystości, jak dawniej bywało, wszystkie odprawiane na chwałę przodków. Smutek ogarnia i melancholia chwyta, gdy się w ulice zanurzam w tym mieście.

Park piękny, niespotykany nigdzie indziej w całej okolicy staje się symbolem tak słynnego miasta. Wiewiórki, sowy, inna leśna fauna są naszymi najlepszymi sprzymierzeńcami. Kwitną już drzewa, budzą się zwierzęta, które życia tchną odrobinę w te ogłuchłe lasy. Łabędzi nie ma, kaczki jeszcze płyną, może ze dwa bociany w tym roku też będą. Świat inny, świat nie do poznania. Gdzie dawna świetność i projekty marzeń? Gdy życie biło z każdego zakątka, nie było miejsca bez przyśpiewu ptaków. Jedynie światło, nie wszędzie widoczne i dzikie drzewa świadczą o piękności.

Miasto się śmieje śmiechem nienawistnym, który nie może pozostać bez echa. Piękno ulic, budowanych starannie na ozdobne wzory już dziś straciło swój urok i połysk. Przepiękne frontony nie są jak dawniej oznaką kunsztu i wyczucia czasu. Domy wokół sieją smutek i zwątpienie, a ludzie z całą pieczołowitością te uczucia chłoną. Bym był nie doszedł do tych smętnych murów, które mnie w odmęt wpędzają nieznany. Szare, osmolone od dymów uzdrowiskowego miasta są jakby symbolem otchłani.

Z odpadającym tynkiem, cegłami na wierzchu straszą nie tylko oczy kuracjuszy. Zdziwienie u ludzi znających historię na usta ciśnie im takie pytanie: „Skąd tu niemiecki na tych starych murach?”. Odpowiedź nasuwa się sama. Historia ważną jest nauką i potrzebną wszystkim, lecz ściana przez Niemców budowana w ciągu dwóch wieków winna być zmieniona. Dalej w miasto, miasto naszych marzeń. Gdzieś szyba wybita swym kantem daje jasny odblask, stos petów i butelki straszą w wielu bramach. Niczym niezmącona cisza przyzywa refleksję, która lekarstwa nigdy nie zastąpi. Gdzie radość, gdzie zabawa, gdzie ta nasza młodość? Zginęło wszystko w natłoku problemów, gdzie człowiek miejsce zajmował ostatnie.

Ludzie siwiejący, pochyleni wiekiem przemykają obok siebie prawie niewidoczni. Stróża z mrówkowca nikt nigdy nie słuchał. Teraz efekty widzimy gotowe. Już nie ludzie, już cienie chodzą po ulicach. Praca, dobrobyt i wszystko co ważne. Bez czarów. Wszędzie, ale nie tutaj. Firmy, przedsiębiorstwa, wszystkie uciekły na większe rynki, gdzie można doznać innego życia. Mieszkania stoją i zieją pustkami. Osiedla wszystkie na wpół zaludnione. Taka jest prawda, taka rzeczywistość, gdy świat się myli co do pewnych rzeczy. To już p r z e d z i m i e nasze.

Moja ojczyzna, mój dom ukochany, czy będzie inny niż ponure wizje? Powrót do niego zawsze niebezpieczny, ryzyko każdy woli omijać.
Moja mała ojczyzna. Chcę widzieć Ją wielką, chcę widzieć potężną, rozlewającą swą siłę i mądrość na cały region, na cały kraj. Czy kiedykolwiek się tego doczekam? Mimo wszystko widzę Ją potężną, widzę piękną właśnie teraz, właśnie tutaj. Gdy wchodzę w cmentarne alejki i czuję, że oni wszyscy patrzą na nas i oczekują, abyśmy ich dzieła nie zmarnowali. Wysiłek, który w to miasto włożyli, nie może zostać niewykorzystany. Sztandary powiewające na wietrze, obecne na każdej ważniejszej uroczystości są chlubą, są dumą, bez której zostajemy z niczym. Lecz same przemowy, same wystąpienia nie wystarczą, trzeba zapału i siły, aby to, co mamy najcenniejszego, uczynić jeszcze cenniejszym i piękniejszym i z godnością usiąść, by użyć zasłużonego odpoczynku.

Tomasz Buczma 


Od Redakcji: Tekst ten powstał w odpowiedzi na konkurs organizowany przez Portal Polczynzdroj24.p. 
 

  
A Wy, Drodzy Czytelnicy, jak wyobrażacie sobie nasze miasteczko za 100 lat? Czy ma jakąś szansę na rozwój? Czy zestarzeje się wraz z mieszkańcami, którzy nie wyemigrują za granicę w poszukiwaniu pracy? Czy widzicie tu dla siebie perspektywy?

 

czwartek, 19 stycznia 2012

Hurrrrra!

Trzydzieści tysięcy. Kolejna okrągła liczba oznaczająca ilość wejść, a stanowiąca odzwierciedlenie Waszego zaufania dla nas, Redakcji. Długie godziny naszej pracy zostały dziś docenione po raz 30 000. Ten sukces jest także siłą napędową dla motoru naszej pracy, bowiem będąc docenianym, publikuje się z przyjemnością. Dziękujemy i życzymy sobie oraz Wam jeszcze co najmniej kilku zer więcej!

Redakcja "Stacha w Podziemiach"

poniedziałek, 16 stycznia 2012

INNI


Dwudziesty pierwszy wiek daje nam coraz więcej możliwości w różnych dziedzinach. Najbardziej widać to w  motoryzacji, nowych technologiach, firmach, które podbijają rynki i prześcigają się nawzajem w ulepszaniu swoich wynalazków. Jednak nie tylko korporacje dążą do jak najbardziej wydajnych i efektownych zmian. Również ludzie, wykorzystując coraz to nowsze metody, kreują swoje ciało w przekonaniu, że efekt powali wszystkich na kolana. 
Bardzo wielu młodych ludzi decyduje się na różnego rodzaju modyfikacje. Jedne są bardziej kontrowersyjne, a drugie mniej. Na początku chciałabym opisać te "straszniejsze". Sporządziłam  pewnego rodzaju listę zabiegów, które moim zdaniem zasługują na miano szalonych, wręcz można powiedzieć, maksymalnie idiotycznych, a czasami nawet niebezpiecznych dla zdrowia. Istnieją strony internetowe, na których skatalogowane są i sfotografowane najbardziej ekstremalne modyfikacje ciała, jakie był w stanie wymyślić człowiek. Nie radzę na nie wchodzić ludziom o słabych nerwach. Pomysły na samookaleczanie się często są ekstremalnie drastyczne. 


Według mnie jedną z najbardziej kontrowersyjnych zmian jest skaryfikacja. Jest to jedna z form, które przeciwstawiają się stereotypom, bo przeważnie ludzie wstydzą się blizn i zostawiają grube pieniądze w gabinetach chirurgicznych za zabiegi mające usunąć niechciane "pamiątki" po wypadkach. Tatuaże bliznowe stają się coraz bardziej popularne, warto zaznaczyć, że zostaną już one do końca naszego życia na ciele, no chyba że ktoś po kilku latach się rozmyśli, wtedy zostaje mu już tylko przeszczep skóry. Ktoś może powiedzieć, że motyw skaryfikacji występował już wcześniej, np. u plemion indiańskich czy u innych kultur przejawiających się na terenie Ameryki Południowej. Owszem, ale dla kilku stet mieszkańców szałasowej wioski, która jest kompletnie odcięta od cywilizacji, jest to forma pewnych rytuałów czy  przeistoczenia  się z chłopca w mężczyznę. Natomiast we współczesnym świecie bardzo często kieruje nami głupota i chęć wpasowania się do obowiązującego trendu. Z pewną odpowiedzialnością stwierdzam, że osoba, która decyduje się na to okaleczenie, na pewno nie grzeszy mądrością i rozsądkiem.
Drugą formą modyfikacji są implanty podskórne. Postanowiłam umieścić je na tym miejscu ze względu na to, że można je wyciągnąć, natomiast tatuażu bliznowego tak łatwo usunąć się nie da. Bez wątpienia wzbudzają one największe emocje w społeczeństwie, najczęściej są one negatywne. Stanowią rodzaj pewnego tabu, ludzie, którzy je posiadają, bardzo często należą do grup, które maksymalnie wyróżniają się z szarego, otaczającego je świata. Osoby posiadające implanty rogów są intensywnie prześladowane. Gdy tylko pojawią się na ulicy, zaraz nazywane są szatanami lub satanistami. Wiele z nich decydowało się na usunięcie wszczepionych kulek czy rogów tylko ze względu na presję, jaką wywierało na nie społeczeństwo.

Kolejną forma modyfikacji są tatuaże. W dzisiejszych czasach są one nie tyle popularne, co wręcz powszechne. W tej grupie jak i prawdopodobnie w każdej z powyższych można wyróżnić skrajne formy tatuażu jak i normalne, nie wzbudzające kontrowersji. Mam tutaj na myśli np. zombie boya, który właśnie poprzez swój wygląd stał się popularny. Jestem pewna, że pieniądze, które w okresie 2 lat zarobił Rick Genest (tak nazywa się zombie boy) za 20 lat będzie wydawał w klinikach plastycznych na naciąganie skóry i inne zabiegi powstrzymujące starzenie się i jednoczesne oszpecenie jego ciała, do którego przyczynią się pomarszczone tatuaże. Moim zdaniem niedługo i tak wszyscy o nim zapomną, gdyż z pewnością pojawi się ktoś inny żądny sławy, który przebije go swoją "dziwnością". Osobiście nie mam nic do tatuaży, dobrze wykonane fajne motywy naprawdę przyciągają wzrok i ozdabiają ciało. 




Ostatnią możliwością modyfikacji ciała jest piercing. Począwszy od zwykłych dziurek w płatkach uszu, można skończyć na nadgarstku. Dziedzina ta jest naprawdę nieograniczona... co rusz powstają nowe miejsca, które ktoś zdecydował sobie przekłuć. Jeżeli chodzi o kontrowersje, jakie mogą wzbudzać kolczyki, to nie są one tak duże jak w przypadku implantów  czy tatuaży,  ale istnieją. Zrobiłam sobie w tamtym roku industriala i tez spotkałam się wiele razy z osobami, które zabijały mnie wzrokiem. Form modyfikacji jest bardzo wiele. Powyżej wymieniłam tylko te najbardziej znane. Powodami popychającymi ludzi do zmiany swojego wizerunku mogą być manifestacja swojej tożsamości bądź chęć upamiętnienia jakiegoś zdarzenia, które odegrało dużą rolę w życiu. Warto jednak pamiętać o konsekwencjach naszego wyboru, które mogą pozostać z nami do końca życia.
Marta Szczepek

wtorek, 10 stycznia 2012

Krótki poradnik dla niewiedzących… jak dyskusję należycie prowadzić


-->
Odkąd prawie rok temu Stachu wkroczył w wymiar elektroniczny, dana nam została wspaniała możliwość wyrażania swych opinii bezpośrednio pod artykułem. Na bieżąco możemy przedstawiać swe argumenty i ich bronić. Rozmawiać, dyskutować. Jednak, jak pokazał nam ostatni incydent, nie każdy potrafi lub raczej nie każdy chce właściwie wykorzystać to, na co pozwala Stachu

Najważniejsze: anonimowość. Nie wprowadzamy konieczności rejestracji, bo to tylko utrudniałoby współpracę. Nie ma nawet konieczności podawania nicka. I wielu z tego korzysta. A niektórzy niestety nadużywają. Podszywanie się pod kogoś, kim się nie jest, prócz tego, że jest zabronione przez prawo, to także jest cholernie nie w porządku wobec zarówno danej osoby, jak i ogółu rozmówców. 

Wolność słowa. Zacna możliwość, dzięki której w dyskusji możemy być sobą bez strachu o konsekwencje. Ale szanujmy również wolność słowa innych użytkowników. Wiąże się z tym kolejna niezbędna kwestia, czyli szacunek dla godności każdego człowieka: nigdy nie atakujemy personalnie osób, pod żadnym pozorem nie ośmieszamy, ale merytorycznie dyskutujemy o ich wypowiedziach. Jeśli już musimy komuś zarzucić coś ad personam, koniecznie trzeba zrobić to w sposób rzetelny, kulturalny oraz podać dokładne argumenty dla swojego stanowiska. 

Powyższe zasady są tak proste, że nie można ich nie przyswoić. Wierzymy, że od teraz nasze wymiany zdań będą jeszcze bardziej owocne, oczywiście pozytywnie, a my nigdy nie będziemy musieli stanąć przed dylematem, czy nie podjąć kroków, które ograniczą nam tę drogą wolność, jaką mamy teraz. 

Z poważaniem

Redakcja "Stacha w Podziemiach"

czwartek, 5 stycznia 2012

...

Przedstawiamy część drugą wywiadu, który został przeprowadzony z uczestniczkami IV Powiatowego Konkursu Poezji i Piosenki Niemieckiej. Wywiad przeprowadził Filip Świątkowski, przepytane zostały Martyna Matysek i Marta Michalska.

Filip Świątkowski: Z jakim nastawieniem jechałaś do Świdwina, spodziewałaś się wysokiego miejsca?
Marta Michalska: Jechałam tam bez jakiejś wielkiej determinacji i to mi chyba pomogło, bo dzięki temu w ogóle się nie stresowałam, wyszłam na środek sali, powiedziałam wiersz i usiadłam, potem okazało się, że zajęłam drugie miejsce, było to dla mnie ogromne zaskoczenie. Nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym, że mogę odnieść sukces.
F.Ś.: Dlaczego Goethe?
M.M.: Dlaczego Goethe? Ponieważ jest mi najbliższy z niemieckich pisarzy. Wybrałam wiersz "Nähe das geliebten" dlatego, że z niego aż kipią emocje, jest bardzo osobisty, ale zarazem uniwersalny, bo wielu ludzi może odnieść go do własnych przeżyć.
F.Ś.: Jak oceniasz prace organizatorów, co sądzisz o samej atmosferze pomiędzy uczestnikami konkursu?
M.M.: Jeżeli chodzi o zorganizowanie, to mogę powiedzieć tylko że organizatorzy spisali się na 5. Postawiliśmy im spore wymagania, zespół z naszej szkoły potrzebował nagłośnienia, pomimo tego, że wcześniej organizatorzy nie brali tego pod uwagę, wszystko udało im się zorganizować. Panowała tam miła atmosfera, nie wyczuwało się w powietrzu realizacji, a raczej tzw. zdrową konkurencję. Myślę, że zawdzięczamy to dzieciom ze szkół podstawowych, które wyśmienicie rozładowywały napięcie.
F.Ś.: Werdykty jury wielokrotnie budzą sporo kontrowersji... Z przebytych rozmów wnioskuję, że i ta decyzja była szeroko komentowana. Jakie są Twoje odczucia?
M.M.: Decyzja jury w sprawie konkursu piosenki była jedną rzeczą która mi się nie podobała, uważam, że ich werdykt był bardzo,  niesprawiedliwy, bo pierwsze miejsce należało się wykonawcom z naszej szkoły, ale jest to tylko moje zdanie.
F.Ś.: Dziękuję za rozmowę.
M.M.: Ja również.

Johann Wolfgang von Goethe

Nähe des Geliebten

Ich denke dein, wenn mir der Sonne Schimmer
Vom Meere strahlt;
Ich denke dein, wenn sich des Mondes Flimmer
In Quellen malt.
Ich sehe dich, wenn auf dem fernen Wege
Der Staub sich hebt;
In tiefer Nacht, wenn auf dem schmalen Wege
Der Wandrer bebt.
Ich höre dich, wenn dort mit dumpfem Rauschen
Die Welle steigt.
Im stillen Haine geh' ich oft zu lauschen,
Wenn alles schweigt.
Ich bin bei dir, du seist auch noch so ferne,
Du bist mir nah!
Die Sonne sinkt, bald leuchten die Sterne.
O wärst du da!

wtorek, 3 stycznia 2012

Szkolna Wigilia. Fotorelacja

W trakcie ostatniego tygodnia przed Bożym Narodzeniem nasza szkoła świętowała. Trwały koncerty karaoke, odbyły się konkursy na najlepiej ubraną klasę, najbardziej pomysłowe życzenia świąteczne i najpyszniejsze wigilijne pierogi. Wyniki już wkrótce... W czwartek na sali gimnastycznej po przełamaniu się opłatkiem w klasach gremialnie zaśpiewaliśmy najpopularniejsze kolędy. 

Autorką fotografii jest Marta Czajka. 

Redakcja "Stacha w Podziemiach"