sobota, 21 kwietnia 2012

„Ale to już było…”


Zamyka się pewien etap, przychodzi czas podsumowania zysków i strat, a raczej wesołych, wartych zapamiętania szczegółów oraz tych mniej pozytywnych momentów, których w moim szkolnym życiu też nie brakowało. Po trzech latach spędzonych w murach Staszica, latach, które minęły nader szybko, trzeba stanąć na mecie tego etapu w moim życiu i, siłą rzeczy, chcąc nie chcąc spojrzeć się za siebie.
         Kończąc liceum, widzę wiele rzeczy w zupełnie innym świetle niż chociażby dwa, trzy lata temu. Nie chcę tu filozofować, bo ani uprawnień do tego nie mam, a umiejętności też brak, ale mogę chyba powiedzieć, że lata spędzone w szkole, nieważne jakiej, zmieniają ludzi. Może większy wpływ ma na to ekipa, z którą się trzymamy, a może coś innego. Wychodzimy jednak inni, niż weszliśmy w te mury. Ja sam chyba bym się nie poznał, widząc swoje lustrzane odbicie sprzed trzech lat. Chociażby to, że zacząłem pisać w „Stachu”, co dawniej uchodziło za totalny obciach. Nie żałuję jednak żadnej linijki, którą, niekiedy z trudem, pisałem do naszej szkolnej gazety. I zaryzykuję tezę, że na tym właśnie powinno polegać wartościowe przeżycie szkoły. Byłbym śmieszny, gdybym pisał coś o dobrych uczynkach i równo zapiętym plecaku. Dlatego cieszę się, że w tym czasie zrobiłem rzeczy, których nie będę żałował.
         Teraz, po napisaniu kilku lepszych lub gorszych tekstów (co z pewnością sami byliście w stanie ocenić) kończę swoją przygodę ze „Stachem” i szkołą. Co mogę powiedzieć? Fajnie było, ale się skończyło (i to dość szybko). Trzeba znowu sięgnąć po nowe życie, choć to obecne, już niedługo minione, z pewnością pozostanie na długo w mojej pamięci. Nie będę już przeciągał sprawy, powiem to, co chcę w sposób najprostszy: Dziękuję wszystkim Czytelnikom "Stacha" za to, że byli w stanie poświęcić część swego wolnego czasu na czytanie naszych  tekstów, przepraszam jeśli komuś skoczyło ciśnienie pod wpływem tego, co napisałem (zapewniam, że nie miałem takich zamiarów), dziękuję również wszystkim, którzy mnie wspierali, Pani Profesor Połońskiej, dzięki której nasz „Stachu” utrzymuje taką kondycję oraz moim kolegom i koleżankom, którym życzę, aby w dalszym ciągu realizowali swoje pasje.   

Tomasz Buczma