niedziela, 22 stycznia 2012

Połczyn-Zdrój... za 100 lat?

-->
Moja mała ojczyzna. Każdy ma swoją, swój Heimat, gdzie czuje się u siebie. Gdy chodzę po ulicach, obserwuję miasto, wszystko odzywa się do mnie historią. Święta, uroczystości, jak dawniej bywało, wszystkie odprawiane na chwałę przodków. Smutek ogarnia i melancholia chwyta, gdy się w ulice zanurzam w tym mieście.

Park piękny, niespotykany nigdzie indziej w całej okolicy staje się symbolem tak słynnego miasta. Wiewiórki, sowy, inna leśna fauna są naszymi najlepszymi sprzymierzeńcami. Kwitną już drzewa, budzą się zwierzęta, które życia tchną odrobinę w te ogłuchłe lasy. Łabędzi nie ma, kaczki jeszcze płyną, może ze dwa bociany w tym roku też będą. Świat inny, świat nie do poznania. Gdzie dawna świetność i projekty marzeń? Gdy życie biło z każdego zakątka, nie było miejsca bez przyśpiewu ptaków. Jedynie światło, nie wszędzie widoczne i dzikie drzewa świadczą o piękności.

Miasto się śmieje śmiechem nienawistnym, który nie może pozostać bez echa. Piękno ulic, budowanych starannie na ozdobne wzory już dziś straciło swój urok i połysk. Przepiękne frontony nie są jak dawniej oznaką kunsztu i wyczucia czasu. Domy wokół sieją smutek i zwątpienie, a ludzie z całą pieczołowitością te uczucia chłoną. Bym był nie doszedł do tych smętnych murów, które mnie w odmęt wpędzają nieznany. Szare, osmolone od dymów uzdrowiskowego miasta są jakby symbolem otchłani.

Z odpadającym tynkiem, cegłami na wierzchu straszą nie tylko oczy kuracjuszy. Zdziwienie u ludzi znających historię na usta ciśnie im takie pytanie: „Skąd tu niemiecki na tych starych murach?”. Odpowiedź nasuwa się sama. Historia ważną jest nauką i potrzebną wszystkim, lecz ściana przez Niemców budowana w ciągu dwóch wieków winna być zmieniona. Dalej w miasto, miasto naszych marzeń. Gdzieś szyba wybita swym kantem daje jasny odblask, stos petów i butelki straszą w wielu bramach. Niczym niezmącona cisza przyzywa refleksję, która lekarstwa nigdy nie zastąpi. Gdzie radość, gdzie zabawa, gdzie ta nasza młodość? Zginęło wszystko w natłoku problemów, gdzie człowiek miejsce zajmował ostatnie.

Ludzie siwiejący, pochyleni wiekiem przemykają obok siebie prawie niewidoczni. Stróża z mrówkowca nikt nigdy nie słuchał. Teraz efekty widzimy gotowe. Już nie ludzie, już cienie chodzą po ulicach. Praca, dobrobyt i wszystko co ważne. Bez czarów. Wszędzie, ale nie tutaj. Firmy, przedsiębiorstwa, wszystkie uciekły na większe rynki, gdzie można doznać innego życia. Mieszkania stoją i zieją pustkami. Osiedla wszystkie na wpół zaludnione. Taka jest prawda, taka rzeczywistość, gdy świat się myli co do pewnych rzeczy. To już p r z e d z i m i e nasze.

Moja ojczyzna, mój dom ukochany, czy będzie inny niż ponure wizje? Powrót do niego zawsze niebezpieczny, ryzyko każdy woli omijać.
Moja mała ojczyzna. Chcę widzieć Ją wielką, chcę widzieć potężną, rozlewającą swą siłę i mądrość na cały region, na cały kraj. Czy kiedykolwiek się tego doczekam? Mimo wszystko widzę Ją potężną, widzę piękną właśnie teraz, właśnie tutaj. Gdy wchodzę w cmentarne alejki i czuję, że oni wszyscy patrzą na nas i oczekują, abyśmy ich dzieła nie zmarnowali. Wysiłek, który w to miasto włożyli, nie może zostać niewykorzystany. Sztandary powiewające na wietrze, obecne na każdej ważniejszej uroczystości są chlubą, są dumą, bez której zostajemy z niczym. Lecz same przemowy, same wystąpienia nie wystarczą, trzeba zapału i siły, aby to, co mamy najcenniejszego, uczynić jeszcze cenniejszym i piękniejszym i z godnością usiąść, by użyć zasłużonego odpoczynku.

Tomasz Buczma 


Od Redakcji: Tekst ten powstał w odpowiedzi na konkurs organizowany przez Portal Polczynzdroj24.p. 
 

  
A Wy, Drodzy Czytelnicy, jak wyobrażacie sobie nasze miasteczko za 100 lat? Czy ma jakąś szansę na rozwój? Czy zestarzeje się wraz z mieszkańcami, którzy nie wyemigrują za granicę w poszukiwaniu pracy? Czy widzicie tu dla siebie perspektywy?