sobota, 26 lutego 2011

Pod lupą...

Skoro już mam swoją stałą rubrykę w naszym „Stachu”, będę kontynuował jej tematykę i przedstawiał Wam kolejne osobliwości, których na naszej planecie jest całe mnóstwo.

W życiu interesujemy się wieloma rzeczami. Jedne z nich są bardziej pasjonujące, drugie mniej, ale zawsze gdy słyszymy o rzeczach niezwykłych, okazujemy pewną ciekawość i wysuwamy przypuszczenie, czy to naprawdę mogło się stać. Postaram się w tym artykule przedstawić kilka takich spraw, które we mnie wzbudziły te uczucia.
Historia pewnej kobiety - Zhang Ruifang, mieszkającej w Chinach zafascynowała dziesiątki uczonych. Kobieta ta jest zwyczajna osobą, prawie 101-letnią i żyjącą jak normalni ludzie. Przez całe swoje życie pozostawała zwykłą, anonimową Chinką, dopóki na jej głowie nie pojawiła się pewna narośl. Na początku rodzina i znajomi, tak jak i sama Zhang nic sobie z tego nie robili. Jednak z upływem czasu narośl ta zaczęła przybierać niepokojące rozmiary. Obecnie ma długość ok. 6 cm i cały czas rośnie. To jednak nie koniec sensacji. Po prawej stronie czoła staruszce zaczyna wyrastać nowy róg. Cała ta sytuacja wydaje się o tyle dziwna, że lekarze, którzy badali to zjawisko, jednoznacznie nie mogą stwierdzić, co doprowadziło do wyrośnięcia rogu. Jedni z nich mówią, że jest to narośl, często występująca u ludzi w podeszłym wieku, drudzy zaś, iż jest to nowotwór, a raczej jego skrajna forma. Sama zainteresowana nie przejmuje się swoim stanem zdrowia i na nic się nie uskarża.

Czy wiecie, jak często dochodzi do katastrof samolotowych wskutek turbulencji? Bardzo rzadko. Ale jest takie miejsce na Ziemi, gdzie wypadków takich było całe mnóstwo. Mowa tu oczywiście o słynnym Trójkącie Bermudzkim. Dla jasności jest to miejsce na Atlantyku, znajdujące się w rejonie Bermudów. Legenda otaczająca to miejsce upowszechniła się w roku 1945 po zaginięciu eskadry pięciu samolotów amerykańskich. W latach wcześniejszych, a także późniejszych z rejonu tego dochodziło do nas wiele wiadomości o niewyjaśnionych zaginięciach samolotów, a w przeważającej mierze statków. Chcąc w miarę racjonalnie wytłumaczyć przyczynę tych zjawisk, naukowcy zgłębiali wiele aspektów będących w stanie doprowadzić do takich sytuacji. I w ten sposób zaginięcia samolotów tłumaczono niszczycielskimi burzami, a zaginięcia statków ogromnymi falami, występującymi nagminnie w tamtych rejonach. Ale czy po upadku samolotu, bądź zatonięciu statku nie zostałoby śladu? Właśnie te fakty spowodowały lawinę spekulacji, która przyczyniła się do spopularyzowania mitu o fatum ciążącym nad tym obszarem. Mimo, że to wszystko, gdy o tym czytamy, wydaje się nam wyssaną z palca hipotezą, to czy odważylibyście się przelecieć tamtędy samolotem albo wpłynąć jachtem na te obszary? Ja na pewno bym to rozważył.



Kolejną, już ostatnią, anomalią, którą chcę Wam przedstawić, jest australijska góra – Uluru. Góra ta jest świętą dla Aborygenów. W Australii otaczana jest czcią, na co jednak nie zważają turyści z całego świata. Góra ta nie przyciąga turystów tylko ze względu na kult, jakim jest otaczana, ale jest ona również największym na świecie monolitem. Widok, który się z niej rozpościera jest rzekomo zachwycający. Nawet najbardziej zniechęceni turyści po zejściu z niej przyznają, że warto było się zmęczyć. Człowiek jak to człowiek, wiadomo, że z każdego miejsca chce oprócz miłych wspomnień wywieźć jakąś pamiątkę. Pomimo, że góra ta zlokalizowana jest na terenie parku narodowego, i kategorycznie zabrania się wywożenia z parku przedmiotów objętych ochroną, wielu turystów decyduje się na zabranie, oczywiście na pamiątkę, kamienia pochodzącego z tej skały. Ciekawe jest, że władze niespecjalnie ścigają złodziei, ponieważ wywiezione kamienie po niedługim czasie same wracają do parku. Dziwne, prawda, ale w interesie niedawnych turystów naprawdę jest zwrócenie tych przedmiotów, najczęściej kamieni. Wiele osób po powrocie do domu doznało wypadków i to nawet poważnych. Wydarzenia te spowodowały, że Uluru została spowita legendą nie tylko w Australii, ale i na całym świecie.



Tomasz Buczma, IIc