sobota, 14 listopada 2015
środa, 4 listopada 2015
Dlaczego warto jest się buntować, czyli Yes Meni idą na rewolucję
Dzięki współpracy z Akademią Dokumentalną podczas Miesiąca Filmowego w Staszicu, 29 października mieliśmy okazję wziąć udział w pokazie filmu „Yes Meni idą na rewolucję”.
Yes Menów nie wszyscy kojarzą, choć przy minimalnej świadomości społecznej – powinni. Andy Bilchbaum i Mike Bonanno to słynni już aktywiści. W swojej pracy na rzecz świata kładą największy nacisk na świadomość społeczną i ogromną dozę humoru. Ich happeningi nie przechodzą bez echa, chociaż nie zawsze przynoszą oczekiwane skutki. „Yes Meni idą na rewolucję” to już trzeci film o Andym i Mike'u, a właściwie: Jacquesie Servinie i Igorze Vamosie, którzy używają alter ego, by, pomimo pracy aktywistycznej, prowadzić w zasadzie normalne życie.
Używając nowomowy, Yes Meni to prekursorzy pranksterów, tyle że zaczynali w czasach, gdy nie myślało się o Internecie. Za to ich ulubiona dziedzina to trolling wielkich korporacji, które chcą odebrać ludziom planetę od tak, dla biznesu. Wydaje Ci się to wydumanym problemem? Poczytaj więc trochę o nierównych prawach człowieka i wpływie ciężkiego przemysłu na środowisko.
O sposobach, jakie Andy i Mike wykorzystują do prowokowania pozytywnych zmian w okrutnej polityce korporacji, jest właśnie film „Yes Meni idą na rewolucję”. To dokument ukazujący przygotowania do kilku akcji, a także ich przebieg. Wymagały one kunsztu reżyserskiego – jak wiadomo, nie były powtarzane. Każda więc akcja Yes Menów jest doskonale przemyślana. Nie obywa się bez wpadek, choćby gdy Yes Meni chcą zwrócić uwagę na współpracę koncernów - Shella i Gazpromu. W tym celu przebierają się za prezent na rzecz amsterdamskiego zoo – niedźwiedzia, przekazywanego przez kaleczącego angielski Rosjanina „reprezentującego” Gazprom, który w końcu pęka i zaczyna się śmiać. Mimo to oprawa wydarzenia jest przekomiczna – prezent wraz z Rosjaninem i towarzyszącym mu śpiewającym dzieckiem płynie barką po jednym z kanałów rzecznych i wygląda tak kiczowato, że aż przykuwa uwagę. Warto zaznaczyć, że każda prowokacja Andy'ego i Mike'a jest bardzo złożona. Oprócz strojów i fałszywych nazwisk, artyści tworzą scenariusze i piosenki. Nie boją się również wchodzić w otwartą dyskusję z obśmiewanymi środowiskami.
Dokumentalny ciąg przerywany jest świetnie wykonanymi grafikami obrazującymi sedno problemów. Film obrazuje także zwykłe zmagania się Yes Menów z życiem codziennym. Pełen jest przezabawnych sytuacji między starymi przyjaciółmi. Jak sami o sobie mówią, mają podobne poczucie humoru i chęć zmiany świata na lepsze. Działają razem w sposób ciekawszy niźli manifestacje, dlatego że zwracają się do lobbystów i kongresmanów bezpośrednio. Ich bunt staje się widoczny. Zbierają też grono sprzymierzeńców.
„Yes Meni idą na rewolucję” to film godny polecenia ludziom, którzy chcą zwiększać swoją świadomość społeczną. Nie tylko dla "zielonych" zapaleńców, ale i dla tych, co czują w sobie naturę buntowniczą. Bo to bunt przeciw rządom pieniądza i pogardzie wobec drugiego człowieka jest główną misją Yes Menów.
Agata Siwka
poniedziałek, 2 listopada 2015
Cienie przeszłości
Akcja filmu w reżyserii Marcina Bortkiewicza toczy się w
tytułową noc Walpurgi, 30 kwietnia 1969 roku, w szwajcarskiej operze. W noc zmarłych i złych duchów, mrocznych sił i
sabatu czarownic wydarzyć się może wszystko. I wydarza.
Pod drzwiami garderoby wielkiej divy operowej Nory Sedler
(Małgorzata Zajączkowska) czeka młody, skromny dziennikarz, Robert (Philippe
Tłokiński), umówiony na wywiad z artystką. Impulsywna i gwałtowna Nora wyrzuca go za drzwi, ale w końcu zgadza się na rozmowę. Od początku widać
erotyczne napięcie, które utrzymuje się przez wszystkie sceny. Dwa - jakże różne - charaktery prowadzą ze sobą misterną grę, pełną uczuć i mocnych słów.
Wybierając się do kina, myślałam, że będzie to
płaczliwy dramat z cechami taniego romansu. Nic bardziej mylnego. Nie wiem,
dlaczego nastawiłam się na jego odbiór negatywnie - nakręcony w czerni i bieli debiut
Bortkiewicza okazał się naprawdę dobrym
filmem, brawurowym
i intensywnym, od początku do końca trzymającym widza w garści, przyduszającym
go i nieustannie zaskakującym. W jednej z pierwszych scen widzimy młodego
dziennikarza, który chce przeprowadzić umówiony wcześniej wywiad ze śpiewaczką
operową. Widzimy jak Robert udaje się do kapryśnej, nieprzewidywalnej, czasami wulgarnej, kiedy
indziej kruchej Nory Sedler. Co w tym trudnego? Jaki wątek można rozwinąć ze
zwykłego wywiadu? Wystarczy
jednak krótka chwila, by zarówno bohater jak i widz przekonali się, że
obcowanie z ekscentryczną kobietą stanowi niemałe wyzwanie. W filmie
szczególnie zachwyciła mnie gra aktorska Małgorzaty Zajączkowskiej, która
idealnie wczuła się w bohaterkę, prowokującą i szokującą. Hollywodzka aktorka
wciąga nas w damsko-męski pojedynek w małej, zamkniętej przestrzeni. W swojej
roli zarówno Zajączkowska jak i Tłokiński pokazują widzowi zawiłą, nie do końca
jasną akcję, pełną dotkliwych, bolesnych ciosów, erotycznej pokusy oraz troski.
Źródło: PISF
Bortkiewicz osiągnął ciekawy efekt przez zamknięcie głównych postaci w małej przestrzeni, jaką jest garderoba Nory. Skupienie akcji na interakcjach między dwójką bohaterów sprawia, że widz czuje się jakby oglądał sztukę teatralną. Napięcie opiera się na dialogu i chemii pomiędzy aktorami, czas i miejsce akcji nie podlega zmianom, bohaterowie prowadzą długie rozmowy i snują monologi. Jest to jednocześnie opowieść o pułapkach wspomnień i nieznośnym ciężarze historii. Gdy oglądałam ,,Noc Walpurgi’’ i na scenę wkroczył wątek Żydów w Polsce, pomyślałam ,,Tylko nie to, proszę’’. Oczekiwałam rzewnego wywodu bohaterki o trudach życia i tragedii Holocaustu. Sądziłam, że będzie to kolejny pretensjonalny film o Żydach. Reżyser jednak mnie zaskoczył - porywa odwagą w zderzaniu ze sobą przeciwstawnych konwencji, ogromną wyobraźnią wizualną, nie pokazuje typowego żalu i rozpaczy. To przykład kina, które byłoby ciekawe nawet gdyby okazało się porażką. Film dzieli widownię i budzi skrajne emocje, a cała historia brzmi jak wyrwana ze świata teatru, jednak nikt, kto widział ,,Noc Walpurgi'', nie pozostawi filmu bez komentarza.
Subskrybuj:
Posty (Atom)