wtorek, 1 stycznia 2013

Nadzieja


Życzymy dużo pogodnych dni w Nowym Roku. Niech spełnią się wszystkie Wasze wypowiedziane i głośno i cicho życzenia. Zgodnie z zapowiedzią publikujemy pracę, która zwyciężyła w szkolnym konkursie literackim "Ot, i cała historia...".

Redakcja "Stacha w Podziemiach"


NADZIEJA

Godzina 18:30. Nadzieja, chwytając w biegu prezent dla narzeczonego, wyszła z domu.
Metro jak zwykle było zapchane, ale nawet szturchanie innych ludzi i przepychanie się nie zepsuło jej humoru. Jechała na spotkanie z miłością swojego życia, który czekał na peronie z bukietem róż. Dokładnie cztery lata temu poznali się właśnie tu, na peronie. Jakub, opowiadając swoim znajomym o Nadziei, zawsze tłumaczył, że urzekła go czystym i niewinnym sercem. Mówił, że była jego ostatnią nadzieją na wyjście z nałogu. I tak to się zaczęło. Godzina 18:50. Nadzieja czuła już niemalże obecność Jakuba, dzieliło ich kilkanaście metrów od ponownego spojrzenia sobie w oczy. Jadąc, próbowała wyobrazić sobie coś ogromnego, coś, co oddałoby wizję tego, jak wielka jest jej miłość do ukochanego. Do postoju zostało kilkanaście metrów, serce zaczęło jej mocniej bić. Nagle przestało, źrenice zmalały. Rozległ się wielki huk. Godzina 18:58. Zamach w metrze, zginęło 86 osób, w tym Nadzieja.




Jakub zmartwiony hałasem bacznie czekał na narzeczoną, nerwowo obrywając płatek po płatku z krwistoczerwonych róż. W głowie miał tysiące myśli, miliony scenariuszy, lecz jego ostatnią myślą było to, że nadzieja zawsze umiera ostatnia.

Ot, i cała historia…

Fot. Łukasz Pilip



Monika Solarek