piątek, 4 listopada 2011

Jesteśmy Anonymous. Jesteśmy Legionem. Nie przebaczamy. Nie zapominamy. Oczekujcie nas. Czyli... już więcej nie powiemy „LUBIĘ TO” (?!)

Kwiecień tego roku. Konsolowcom ten miesiąc kojarzy się z jednym: Sony wyłączyło serwisy PlayStation Network oraz Qriocity. 

Stało się tak z powodu ataków hakerskich, których skutkiem był kolosalny wyciek danych osobowych – w tym numerów kart kredytowych przypisanych do części z 77 milionów kont. Za winnych uznano ludzi w maskach „uśmiechniętego wąsacza”. Kto choć trochę wtajemniczonym jest w świat informatyki wie, o kim mowa. Mianowicie o największej i najbardziej niebezpiecznej grupie cyberaktywistów – Anonymus. 
            Jak wynika z pewnych przesłanek, jeszcze jeden miesiąc bieżącego roku może stać się kamieniem milowym w świecie informatyki. Mało tego. Może przejść do historii jako najczarniejszy dla 500 milionów (czyli co 13 mieszkańca ziemi) użytkowników  najpopularniejszego portalu społecznościowego – Facebooka.
            Dniem egzekucji ma być 5 listopada. W  sobotę, jak zapowiadają Anonimowi portal przestanie istnieć: Twoje medium komunikacji, tak bardzo przez was wszystkich uwielbiane, zostanie zniszczone – mówi gość w białej masce w wideo będącym ostrzeżeniem przed „zagładą” (film pod linkiem: http://www.youtube.com/watch?v=6aqm2EntDp0 ).
Dlaczego właśnie 5 listopada? W tym dniu w roku 1605 poniósł klęskę atak zorganizowany przez Roberta Catesby i Guya Fawkesa przeciwko brytyjskiej monarchii, wydarzenie znane jako Gunpowder Plot. Zostało ono wykorzystane przez Alana Moore’a, w komiksie „V jak Vendetta”, gdzie Guy Fawkes użyczył charakteru głównemu bohaterowi, który doprowadza do ataku na brytyjski parlament również właśnie 5 listopada. Postać Vendetty została zaadaptowana jako jeden z głównych symboli grupy Anonymous.
            Jeśli jesteś hakiwistą lub po prostu facetem, który chce bronić wolności informacji, przyłącz się do zabicia Facebooka w imię waszej własnej prywatności. Właśnie ochrona prywatności jest motywem działań na rzecz klęski fejsa. Dalsze uzasadnienie brzmi: Facebook prowadzi sprzedaż informacji agencjom rządowym i udziela dostępu do zabezpieczonych danych, tak, aby można było szpiegować ludzi z całego świata. Wszystko, co robisz na Facebooku, pozostaje w Facebooku, niezależnie od ustawień „prywatności” (…) nawet jeśli „usuniesz” konto, wszystkie twoje dane osobowe i informacje na twój temat pozostają w Facebooku i mogą być odzyskane w dowolnym czasie. Nie jesteś bezpieczny, ani przed nimi, ani przed żadnym rządem. Zatem wnioskujemy, że atak stanowi odpowiedź na zarabianie pieniędzy przez administrację Facebooka dzięki handlowi danymi użytkowników. Można przypuszczać, że to oskarżenie jest uzasadnione, bo przecież zakładając konto, trzeba zaakceptować regulamin, w którym wyrażamy zgodę na przetwarzanie naszych danych i wizerunku. 
Główną przyczyną ataku ma być sprzedaż informacji agencjom rządowym oraz zapewnianie dostępu do tajnych danych użytkowników, umożliwiając szpiegowanie ludzi na całym świecie. Swoją drogą ten portal rzeczywiście stanowiłby doskonałe narzędzie dla kogoś, kto chce cię szpiegować. To przecież setki milionów kont zawierających zarówno podstawowe dane, jak i wiadomości z informacjami, których nie przekazalibyśmy komuś bezpośrednio. Słyszałem nawet teorię, że działanie portalu zainicjowało CIA. Jednak to kolejna teoria spiskowa, której zbadanie, jeśli nie zajęłoby wieków, to pewnie byłoby niemożliwe. 
            Jednak zgodnie z najświeższymi informacjami w Anonymusie nastąpił rozłam: w najważniejszej sieci społecznej wykorzystywanej do przekazywania informacji, Twitterze, na koncie Anonymous, które posiada wszelkie oznaki wiarygodności, umieszczono kilka tweetów, które stanowczo zaprzeczają, jakoby za planem ataku stał Anonymous, „Do prasy: media całego świata… Przestańcie kłamać! #OpFacebook jest po prostu kolejnym oszustwem! Nie zabijamy posłańców! To nie w naszym stylu.” Inny wpis apeluje: „Nie bądźcie głupi. Ważniejsze rzeczy dzieją się na świecie, którym należy stawić czoła, niż bawić się w głupoty w stylu # OpFacebook”.
            Ale administracja wzięła groźbę Anonimowych całkiem na serio i zgodziła się wypłacać po 200 dolarów każdemu, kto znajdzie lukę w serwisie.
            Cóż, jutro przekonamy się sami. A mi to i tak obojętne, bo nie mam konta (tak, wiem, powinienem zacząć próbować przechodzić przez ściany), ale z całym szacunkiem dla tych ponad 500 mln użytkowników, według mnie to strata czasu. Dlaczego? Ok, ok, wiem, to może być pomocne w nawiązywaniu kontaktu z innymi, ale przecież sam pamiętam o znajomych, mam ich numery telefonów, w razie potrzeby mogę się z nimi skontaktować, a nie jest dla mnie nigdy priorytetem wiedzieć, co robią w danej chwili, gdzie wyjeżdżają itp. Jeśli to jest ważne, to sami mi o tym powiedzą. Dlaczego zatem tylu ludzi myśli inaczej? Nad tym i innymi (psychologicznymi) aspektami potęgi najważniejszego medium naszych czasów oraz nad jego wpływem na świat będę dociekać w kolejnym artykule z rozpoczętej właśnie serii tekstów o World Wide Web, znanym powszechnie jako Internet.
I na koniec poćwiczymy language angielski ; ) Poniżej prywatna rozmowa Marka Zuckerberga (twórcy FB) po tym, jak uruchomił serwis społecznościowy dla studentów Harvardu.
Mark: I have over 4000 emails, pictures, addresses
Znajomy: What!? How’d you manage that one?
Mark: people just submitted it
Mark: I don’t know why
Mark: they “trust me”
Mark: dumb fucks…
Ciekawa puenta…


Radosław Iwanek