Och, to przestępstwo. I w tym cały problem! Sedno tkwi w tym, że to, co robi 20% głosujących, jest zabronione pod karą więzienia. To właśnie chcemy zmienić. Podczas, gdy istniejące partie mówią, że wyborcy są źli, my mówimy, że prawo jest złe.[1]
Ostatnio znowu słychać w mediach o Partiach Piratów. Kto jednak się nie orientuje, już wyjaśniam: nie chodzi o zarośniętych facetów, którzy stukając drewnianymi nogami i rozlewając rum, wbiegną na Wiejską. Mowa tu o narodzonych 6 lat temu w Szwecji ruchach piratów komputerowych, którzy wypowiedzieli systemowi wojnę o wolność Internetu. I bardzo im daleko do np. znanej przed laty Polskiej Partii Przyjaciół Piwa – piraci naprawdę wierzą w swe ideały i chcą wiele osiągnąć.
Ruchy narodziły się za Bałtykiem, wraz z powstaniem w 2006 roku Piratpartiet – szwedzkiej Partii Piratów, założonej przez Rickarda Falkvinge. Początkowo podchodzono do tego z przymrużeniem oka. O małej szwedzkiej grupce spod czarnej bandery świat usłyszał, gdy kilka miesięcy po założeniu Partii Falkvinga tamtejsza policja zaatakowała i na krótko zamknęła The Pirate Bay – najpopularniejszy serwis do bezpłatnej wymiany plików. A że sprawa uzyskała światowy rozgłos (m.in. dzięki interwencji MPAA – amerykańskiej organizacji chroniącej prawa autorkie), skorzystała na tym Piratpartiet, wykorzystując okazję do pojawienia się mediach. Po pewnym czasie w ślad za skandynawskim ugrupowaniem poszli piraci z całego świata, od Polski, przez Berlin po Amerykę. Falkvinge powiedział WikiLeaks, że nalot na Zatokę Piratów sprawił, iż potroiła się liczba naszych członków, a wiadomości pokazywały nas co godzinę, więc nie potrzebujemy reklam. Jednak pełnię sukcesu Piratpartiet osiągnęło dopiero w roku 2009 i znów dzięki problemom The Pirate Bay, której czterej administratorzy usłyszeli wyrok skazujący na rok więzienia i grzywnę ok. 3,5 mln zł. Rzesze internautów prowadzone przez liderów partii Piratów wyszli na ulice protestować przeciw orzeczeniu sztokholmskiego sądu. Teraz również nie zawiodły media, znów przynosząc ruchowi rozgłos, w wyniku którego liczba jego członków przekroczyła 40 000. W wyborach do Europarlamentu partia Falkvinga uzyskała 7% głosów, co dało jej mandat parlamentarzysty. Po tych wydarzeniach powstała piracka Międzynarodówka, która sformalizowała podobne partie w Kanadzie i Wielkiej Brytanii.
Trochę wcześniej, bo już w 2007 roku, także w Polsce pojawili się piraci- politycy. Na ich czele stanął Błażej Kaczorowski, a swą walkę skierowali przeciw Pakietowi Telekomunikacyjnemu, jednak pod koniec roku 2009 upadli i zostali skreśleni przez PKW. Jednak niedawno, gdy robiło się głośno o dobrze już nam znanym ACTA, partia zaczęła powstawać z popiołów pod przywództwem Radka Pietronia, który w wywiadzie dla magazynu CD-Action powiedział: - Kończymy zbierania podpisów, rejestrujemy się jako partia polityczna, ruszamy z nową stroną internetową.
Również nasi zachodni sąsiedzi udowodnili, że Partie Piratów to coś więcej niż niegroźne ugrupowania, które trzeba traktować z pobłażaniem. W wyborach do lokalnego parlamentu Piratenpartei z Sebastianem Nerzem na czele uzyskała 9-procentowe poparcie.
Choć partie czarnej bandery proponują bardzo kontrowersyjne postulaty (główne to reforma prawa autorskiego, czyli darmowe wykorzystywanie wszystkich dóbr w celach niekomercyjnych i szybsze wygasanie praw autorskich, zakaz stosowania zabezpieczeń DRM, likwidacja patentów, zakaz inwigilacji i gromadzenia informacji o obywatelach), to nie są one niemożliwe. Pytanie tylko, jak takie partie poradzą sobie w kwestii np. gospodarki czy skarbu państwa, bo tego tematu nie dotykają. No i co z twórcami? Piraci twierdzą, że oni i tak zarobią swoje na wystąpieniach i gadżetach. Ale ilu pisarzy organizuje targi i sprzedaje gadżety?
Mimo iż ja nie popieram piractwa, choć często (tak jak zapewne wielu z Was) względy finansowe mnie do niego zmuszają, to z kilka postulatów ma moje pełne poparcie. Czy jednak takie partie jako samodzielny głos w parlamencie mają przyszłość? Cóż, jeśli wszystko pójdzie w takim kierunku, w jakim idzie dziś, niedługo się przekonamy.
Radosław Iwanek
(1) Rickard Falkvinge, odpowiedź na zarzut, że Partie Piratów propagują przestępstwo.