Memy. Kontrowersyjne, specyficzne, szokujące, dające do myślenia, wreszcie te durne i żenujące. Memy internetowe. Dawniej, czyli w czasach, kiedy byliśmy małymi kaktusami, a o Internecie słyszeli nieliczni narodziło się owo zjawisko. Pamiętacie zwroty i zachowania, które ktoś raz pokazał, a później wszyscy je powtarzali? To takie memy offline. Dziś znajdujemy zdjęcie, grafikę odpowiednio ją opisujemy, dopasowujemy jakiś obrazek do ważnego/głupiego/ironicznego, albo wydarzenia (głupi) kręcimy filmik z chwytliwym tekstem etc, wrzucamy do Internetu i, jeśli się przyjmie, to trafi do mas, przenikając nawet do słowników, stając się zwykłym zwrotem, a często do massmediów, stając się np. tytułem programu w telewizji: pamiętacie „Ale urwał”? Kiedyś zdziwiłem się włączając TVN Turbo i widząc tam program pod tym tytułem. Teraz zresztą leci „Nie ma lipy” prowadzone przez autora tych słów… Teraz już bym się nie zdziwił, bo memy coraz łatwiej i szybciej przenikają z sieci do życia.
Tyle w kwestii genezy memów. Teraz chwila na wyjaśnienie, czym są one.
Mem (od gr. mimesis – naśladownictwo). W memetyce to nazwa jednostki ewolucji kulturowej, analogicznej do genu będącego jednostką ewolucji biologicznej. Termin został wprowadzony przez biologa Richarda Dawkinsa w książce Samolubny gen. Na tej podstawie można stworzyć definicję mema internetowego (na szczęście brzmi ona o wiele bardziej ludzko niż ta związana z nauką). Zatem: tworzenie memów to sieciowa zabawa polegająca na obracaniu się wokół niezmiennego tematu lub środka wyrazu. Angażują się w nią rzesze internautów, tworząc memy zyskujące chwilową lub wieczną sławę. Wywodzą się z głośnych wydarzeń, chwilowych lub odwiecznych problemów, albo po prostu braku pomysłu na wymyślenie czegoś mądrego. Dzielimy je głównie na obrazkowe i filmowe, pochodzące z Internetu lub spoza niego – urban legends, np. mem „Killroy was here”).
Lolcats i Loldogs. Znów zwierzątko, kotek lub piesek ze specyficznym wyrazem „twarzy”. Do tego odpowiedni podpis i mamy istniejący już dość długo mem, który nadal jest jednym z najpopularniejszych. Warto tu również wspomnieć o ceiling cat i basement cat [kot z sufitu i kot z piwnicy] - kocich uosobieniach Boga i diabła.
Pedobear. Skoro jesteśmy przy zwierzątkach, to nie mogę nie wspomnieć o tym niedawno popularnym „przesympatycznym” misiu. A jak powszechnie wiadomo misie lubią dzieci. Ten nie odstawał od swych pobratymców i także „lubił” dzieci. Zwierzątko zyskało popularność dzięki portalowi 4chan.org i wykorzystywane jest do fotomontaży z udziałem dzieci, przeważnie w kontekście seksualnym. Ta urocza postać zanotowała miała debiut w jednej z polskich gazet, której redaktorzy nieświadomi jej "złej sławy" ją jako ilustrację do jednego z artykułów.
Fail. Czyli po prostu wtopa. Nieskomplikowany mem, polegający na pokazaniu porażki i opisaniu jej słowem FAIL.
Facepalm. Okazanie zażenowania.
Zalgo. Może u nas mało popularny, ale za oceanem jeden z najbardziej charakterystycznych. Nawiązuje do uniwersum stworzonego przez pisarza grozy H.P. Lovecrafta. Jego nazwa to skrót od „algorytmu zombie”, czyli uosobienia chaosu i destrukcji. Najczęściej obecne na nich postacie giną lub ulegają wynaturzeniom, a kolejne kadry pokrywa coraz bardziej intensywna czerwono - czarna poświata.
Alternatywne teksty utworów. Każdy chyba zna jakże „wspaniały” hit „Ala nie wali…” itp. Powstają ich miliony, np. „Polski mix” na YT.
Memy filmowe. Tekst lub motyw z filmu. Ich wspólną cechą jest hermetyczny charakter - dowcipy są zrozumiałe niemal wyłącznie dla osób znających dany film. Warto zobaczyć dla przykładu "why so Sirius", odnosząca się do postaci Siriusa Blacka z Harrego Pottera.
Plakaty nadziei. Mem w Polsce raczej nieznany. Początek dały mu charakterystyczne plakaty z kampanii Barracka Obamy, na których pełnym nadziei wzrokiem patrzy w przyszłość. Dziś mamy masę obrazków ze znanymi opatrzonych najczęściej bezsensowną adnotacją.
Engrich. Pozbawiona komentarza prezentacjia wyjątkowo spektakularnych lapsusów. Najczęściej to znaki informacyjne z Azji, posiadające również opis w języku angielskim. I właśnie ten opis stanowi „gwóźdź programu” – jest wpadką językową lub brzmi dwuznacznie.
Zapoznaliśmy się z próbką memów „światowych”. Teraz przechodzimy do prezentacji naszych rodzimych produkcji.
Wielki Mix Youtuba. Niejaki Soldier zmontował z amatorskich filmików bardzo popularną produkcję, teksty z niej były powtarzane przez wielu.
Komixxxy. Robimy rysunkową historyjkę nawiązującą do jakiegoś wydarzenia, zjawiska lub po prostu pozbawioną sensu, ale zawsze z nietuzinkowym zakończeniem.
Wielkie znaczenie dla polskiej sceny memowej ma strona memgenerator.pl. Stąd pochodzą najbardziej rozpoznawalne memy. Poniżej kilka.
Village Raper. Z wyglądu frajer, z natury twardy gangsta. Nie istnieje coś, czego by nie przeżył i nie byłby w tym lepszy od Ciebie!
Demotywatory.pl. Wynalazek, co prawda nie z Polski, ale u nas najpopularniejszy to serwis z memami. Czarne tło i umieszczony poniżej obrazka podpis o negatywnych konotacjach, stąd nazwa. Niejednokrotnie humor demotywatorów jest cięty, a nawet obraźliwy.
Kwejk i kwejkopodobne. Obrazek, obrazek i głupi podpis, lub po prostu sam tekst.
Jak już wspomniałem, temat memów jest bardzo rozległy, a powyższe przykłady to tylko niewielka próbka zjawiska, które nadal się rozwija i przyspiesza.
Memy to nie tylko beztroska zabawa.
W internetową memową zabawę angażują się setki milionów internautów. Ludzie muszą się z czegoś ponabijać, a najłatwiej i najbezpieczniej robić to w sieci, zatem memów powstają miliardy, a o zjawisku można by już pisać książkę…
Radosław Iwanek