29 listopada 2017 r. przeprowadziłyśmy krótki wywiad z uczniami, którzy
przyjechali uczyć się w naszej szkole.
MAKSYM
I SERGEI
1.
Jak to się stało że trafiliście do Polski?
- Maksym: Kampania "Osvita
Market" doprowadziła nas tu. My znaleźliśmy to na
platformie w internecie. Było dużo dokumentów. Wysłaliśmy,
uczyliśmy się języka polskiego.
- Sergei: Do mnie zadzwonili rodzice z
Polski, bo teraz pracują w Sławoborzu i powiedzieli, że będę się uczyć w
Polsce. Przyjadą po mnie i zabiorą mnie do Polski.
2. Co wiedzieliście o
Polsce, zanim tu przyjechaliście?
- Maksym: Ja wiedziałem, że sąsiaduje z
Ukrainą. Znam hymn, herb i flagę. Czerwona na górze, biała na dole…To
znaczy biała na górze, czerwona na dole. Zacząłem uczyć się języka
polskiego z moją nauczycielką. Robiliśmy dużo ćwiczeń o Polsce. Poznałem
prezydentów, w tym Andrzeja Dudę. Wiedziałem, że będę się uczyć w
Połczynie-Zdroju. Myślałem, że to duże miasto, ale okazało się, że nie.
- Sergei: Ja wiedziałem to samo co Maksym.
3. Czy mieliście do wyboru
miasto, w którym się będziecie uczyć?
- Maksym:Tak, miasto
Bychawa. Zresztą stamtąd przyjechały trzy dziewczyny do
Połczyna, bo im się nie podobało.
4. Znaliście się wcześniej
wszyscy?
- Sergei: Nie, tutaj się dopiero
poznaliśmy. Jesteśmy z różnych miast.
5. Co Wam się podoba i nie
podoba w Połczynie?
- Maksym: My w internacie siedzimy w
sobotę, nie ma co robić. Co tu jest, Biedronka, Polo, Netto, Sano,
internat, szkoła? Takie życie - 4 lata. Yym... jeszcze jest kebab, centrum
kultury, darmowe Wi-Fi w Żabce. Podoba nam się siatkówka w gimnazjum.
Jezioro jest ładne, to znaczy te fontanny. Kwiaty bardzo ładne w parku.
Internat jest bardzo dobry i siłownia. Na Ukrainie jest na tyle zły
internat, że nie ma porządku. Są 2 łazienki na całe piętro, a pokoi na
przykład 20.
- Sergei: Ja dodam, że tutaj niestety
jeszcze kolejki w sklepach są długie.
6. Co Wam się podoba w
szkole?
- Maksym:Wszystko. Są fajni nauczyciele,
fajne dziewczyny. Śmieszne słowa: siłownia, ołówek, długopis,
karaluchy.
- Sergei: Szkoda, że tylko 5 chłopaków w
klasie na tak dużo dziewczyn.
7. Jakie znacie języki
obce?
- Maksym: Angielskiego się uczyłem 11
lat, ale za jakiś czas wszystkiego zapomniałem. Znam polski, rosyjski i
ukraiński.
- Sergei: Rosyjski i ukraiński to mowa
zmieszana, nazywa się surżyk. Dużo słów jest różnych.
8.
Jakie są różnice w nauce?
- Maksym:Tutaj, jak dostaniesz złą
ocenę, to możesz poprawić, a na Ukrainie nie zawsze, niemalże nigdy. Wy
macie 6 ocen, a tam mają 12. Na przykład w Polsce 6 to na Ukrainie 11-12.
Dziwne są tu litery takie jak ą, ę, ł. Ale niektóre słowa są podobne do
siebie.
Maksym
|
Sergei |
NADIA, ARINA, VLADA
1. Jak się tu znalazłyście? Jak się dowiedziałyście o nauce w Polsce?
- Arina: Moi rodzice powiedzieli mi,
że będę studiowała w Polsce, zapytali się, czy nie mam nic przeciwko.
Powiedziałam, że nie. I tak się stało, poszłam na kursy językowe, chyba 8
miesięcy chodziłam. No i przyjechaliśmy tu. U nas jest taka firma
"Osvita Market", która nam to wszystko załatwiła. Spotkałam na
kursach Nadię i jeszcze inną dziewczynę i wszystkie razem przyjechałyśmy
tu. Jesteśmy z Kijowa, ale nie znałyśmy się wcześniej. Mój tata 2 tygodnie
przede mną przyjechał do Warszawy i jest do teraz. Ale jak decydowaliśmy o
tym, czy pojadę, to mój tata jeszcze nie miał zamiaru tutaj pracować. Jest
tu lepsze wykształcenie niż u nas. U nas to jednak stolica, ale inna
sytuacja z rozwojem.
- Nadia: Moi rodzice
ciągle są na Ukrainie.
2.
Nie sprawia Wam to problemu, że z
dużego miasta przeniosłyście się do małego?
- Nadia: Jest problem w tym, że nie mamy
takich sklepów, jakie są w Koszalinie czy Szczecinie.
- Arina: Dla mnie to ciężko jest.
Rodzina, która się znała z moją mamą, wyjechała do Polski, im tu wszystko
się podoba.
- Nadia: Moja mama ma koleżankę, która
chciała, żeby jej córka uczyła się w Polsce i mieliśmy jechać razem, ale
ona pojechała do Poznania, a ja tutaj.
- Vlada: Mój kolega uczył się w Polsce i
jemu się tu bardzo podobało. On swojej mamie zawsze opowiadał, że jemu
tutaj się podoba, a jego mama mówiła mojej mamie i tak to się stało, że
przyjechałam.
3.
Długo się uczyłyście języka
polskiego? Radzicie sobie?
- Nadia: Ja uczyłam się rok. Mamy bardzo
fajną klasę.
- Arina: Ja osiem miesięcy, ale są tutaj
też ludzie, którzy uczyli się tylko trzy miesiące, a nawet trochę mniej.
Polski jest podobny do naszego języka. Piszemy bez problemu. Najcięższe są
obce języki, dlatego że to dla nas dwa inne na jednej lekcji. Ale jesteśmy
w klasie z Polakami, więc sobie radzimy, jest w porządku. Nauczyciele nam
pomagają. Nawet gdy przyjechałyśmy 2 tygodnie później od innych, ja Nadia
i inna koleżanka, to też wszyscy nam pomagali, bo od początku nie było tak
łatwo. Najśmieszniejsze słowa dla mnie to ziemniaki i zupa.
- Vlada: Ja sześć miesięcy. Moja
wychowawczyni nawet uczy się naszego języka, żebyśmy ją zrozumieli. Ona
nam pomaga, tak jak inni nauczyciele.
4.
Jak Wam się podoba internat?
- Nadia: Tam, gdzie byłyśmy na
początku, internat był po prostu masakrą. Kiedy przyjechałyśmy tu, to
zrozumiałyśmy, że byłyśmy w gorszym miejscu i wiemy, jak może być gorzej,
ale nie mamy pretensji do tego, gdzie żyjemy. Mamy miły pokój. Nie mogę
porównywać też Polski z Ukrainą, bo w Kijowie mieszkałam 14 lat i nic nie
mogę złego powiedzieć.
- Arina: Przez miesiąc uczyłyśmy się
koło Lublina i tu już możemy porównywać do tego miejsca. Tu jest o wiele,
wiele, wiele lepiej. Jest wszystko okej. Jedzenie nam smakuje, ale nie
jest lepsze niż na Ukrainie. To jak porównywać jedzenie w Ameryce i tutaj
w internacie. W Kijowie są 2 miliony ludzi, inne życie, inny świat. Fajne
jest to, że na weekendy możemy wyjeżdżać do Koszalina albo Szczecina.
Rodzice tylko muszą wysłać dokument o tym, że nas nie będzie.
- Vlada: Internat mi się podoba. Jest
gdzie żyć, gdzie spać, gdzie jeść, gdzie kąpać się. Ale nie robić imprezy.
O 22 jest cisza nocna. Na Ukrainie zawsze spacerowałam, do której chcę.
Nie lubię żyć pod warunkami innego człowieka, wolę samodzielnie.
5.
Co wiedziałyście o Polsce zanim tu
przyjechałyście?
- Arina: Nigdy nie byłam, mój tata był
dwa razy i trochę opowiadał o jedzeniu, o tym, że piją tu herbatę bez
cukru, bo z cukrem jest szkodliwa dla zdrowia. Na kursach Pani opowiadała
o polskich pisarzach. W szkole mówiliśmy o Adamie Mickiewiczu. Kiedy
słyszę, gdy ktoś mówi po polsku, myślę, że to jest dobry człowiek.
Piosenki są śmieszne. U nas w Kijowie większość ludzi rozmawia po
rosyjsku, a w zachodniej Ukrainie po ukraińsku. Ale najczęstsza jest
mieszanka, czyli surżyk.
- Nadia: Na kursach się dowiedziałyśmy
jeszcze o malarzach, politykach.
6.
Co najbardziej Wam się podoba w
Połczynie?
- Vlada: Ludzie, koledzy, koleżanki. My
nie wiedziałyśmy, że Połczyn taki mały. Nam mówili, że tutaj będzie 10
minut na rowerze do granicy z Niemcami.
- Arina: Wszyscy są otwarci. U nas w
szkołach nikt nikogo nie znał . A tu jest dziwnie, że idę z koleżanką po
Połczynie, a ona - o hej, hej, cześć, dzień dobry. Poza tym park jest
ładny, natura jest świetna i niebo, gwiazdy. Ładne widoki są, ale nie z
naszego okna, bo widzimy całą policję.
Kinga Wilk i Aleksandra Zochniak