piątek, 8 grudnia 2017

Wywiad z uczniami z Ukrainy



29 listopada 2017 r. przeprowadziłyśmy krótki wywiad z uczniami, którzy przyjechali uczyć się w naszej szkole. 



MAKSYM I SERGEI
1.      Jak to się stało że trafiliście do Polski?

  • Maksym: Kampania "Osvita Market" doprowadziła nas tu. My znaleźliśmy to na platformie w internecie.  Było dużo dokumentów. Wysłaliśmy, uczyliśmy się języka polskiego.
  • Sergei: Do mnie zadzwonili rodzice z Polski, bo teraz pracują w Sławoborzu i powiedzieli, że będę się uczyć w Polsce. Przyjadą po mnie i zabiorą mnie do Polski.

2.      Co wiedzieliście o Polsce, zanim tu przyjechaliście?


  • Maksym: Ja wiedziałem, że sąsiaduje z Ukrainą. Znam hymn, herb i flagę. Czerwona na górze, biała na dole…To znaczy biała na górze, czerwona na dole. Zacząłem uczyć się języka polskiego z moją nauczycielką. Robiliśmy dużo ćwiczeń o Polsce. Poznałem prezydentów, w tym Andrzeja Dudę. Wiedziałem, że będę się uczyć w Połczynie-Zdroju. Myślałem, że to duże miasto, ale okazało się, że nie.
  • Sergei: Ja wiedziałem to samo co Maksym.   

3.      Czy mieliście do wyboru miasto, w którym się będziecie uczyć?

  • Maksym:Tak, miasto Bychawa. Zresztą stamtąd przyjechały trzy dziewczyny do Połczyna, bo im się nie podobało.

4.      Znaliście się wcześniej wszyscy?

  • Sergei: Nie, tutaj się dopiero poznaliśmy. Jesteśmy z różnych miast.

5.      Co Wam się podoba i nie podoba w Połczynie?

  • Maksym: My w internacie siedzimy w sobotę, nie ma co robić. Co tu jest, Biedronka, Polo, Netto, Sano, internat, szkoła? Takie życie - 4 lata. Yym... jeszcze jest kebab, centrum kultury, darmowe Wi-Fi w Żabce. Podoba nam się siatkówka w gimnazjum. Jezioro jest ładne, to znaczy te fontanny. Kwiaty bardzo ładne w parku. Internat jest bardzo dobry i siłownia. Na Ukrainie jest na tyle zły internat, że nie ma porządku. Są 2 łazienki na całe piętro, a pokoi na przykład 20.
  • Sergei: Ja dodam, że tutaj niestety jeszcze kolejki w sklepach są długie.

6.     Co Wam się podoba w szkole?

  • Maksym:Wszystko. Są fajni nauczyciele, fajne dziewczyny. Śmieszne słowa: siłownia, ołówek, długopis, karaluchy. 
  • Sergei: Szkoda, że tylko 5 chłopaków w klasie na tak dużo dziewczyn.

7.      Jakie znacie języki obce?
                       
  • Maksym: Angielskiego się uczyłem 11 lat, ale za jakiś czas wszystkiego zapomniałem. Znam polski, rosyjski i ukraiński. 
  • Sergei: Rosyjski i ukraiński to mowa zmieszana, nazywa się surżyk. Dużo słów jest różnych.

8.      Jakie są różnice w nauce?

  • Maksym:Tutaj, jak dostaniesz złą ocenę, to możesz poprawić, a na Ukrainie nie zawsze, niemalże nigdy. Wy macie 6 ocen, a tam mają 12. Na przykład w Polsce 6 to na Ukrainie 11-12. Dziwne są tu litery takie jak ą, ę, ł. Ale niektóre słowa są podobne do siebie.

                                           Maksym

                                                                                            

Sergei





                                                       NADIA, ARINA, VLADA


1.      Jak się tu znalazłyście? Jak się dowiedziałyście o nauce w Polsce?
  •  Arina: Moi rodzice powiedzieli mi, że będę studiowała w Polsce, zapytali się, czy nie mam nic przeciwko. Powiedziałam, że nie. I tak się stało, poszłam na kursy językowe, chyba 8 miesięcy chodziłam. No i przyjechaliśmy tu. U nas jest taka firma "Osvita Market", która nam to wszystko załatwiła. Spotkałam na kursach Nadię i jeszcze inną dziewczynę i wszystkie razem przyjechałyśmy tu. Jesteśmy z Kijowa, ale nie znałyśmy się wcześniej. Mój tata 2 tygodnie przede mną przyjechał do Warszawy i jest do teraz. Ale jak decydowaliśmy o tym, czy pojadę, to mój tata jeszcze nie miał zamiaru tutaj pracować. Jest tu lepsze wykształcenie niż u nas. U nas to jednak stolica, ale inna sytuacja z rozwojem.
  • Nadia: Moi rodzice ciągle są na Ukrainie.

2.      Nie sprawia Wam to problemu, że z dużego miasta przeniosłyście się do małego?

  •  Nadia: Jest problem w tym, że nie mamy takich sklepów, jakie są w Koszalinie czy Szczecinie.
  • Arina: Dla mnie to ciężko jest. Rodzina, która się znała z moją mamą, wyjechała do Polski, im tu wszystko się podoba.
  • Nadia: Moja mama ma koleżankę, która chciała, żeby jej córka uczyła się w Polsce i mieliśmy jechać razem, ale ona pojechała do Poznania, a ja tutaj.
  • Vlada: Mój kolega uczył się w Polsce i jemu się tu bardzo podobało. On swojej mamie zawsze opowiadał, że jemu tutaj się podoba, a jego mama mówiła mojej mamie i tak to się stało, że przyjechałam.

3.      Długo się uczyłyście języka polskiego? Radzicie sobie?

  • Nadia: Ja uczyłam się rok. Mamy bardzo fajną klasę.
  • Arina: Ja osiem miesięcy, ale są tutaj też ludzie, którzy uczyli się tylko trzy miesiące, a nawet trochę mniej. Polski jest podobny do naszego języka. Piszemy bez problemu. Najcięższe są obce języki, dlatego że to dla nas dwa inne na jednej lekcji. Ale jesteśmy w klasie z Polakami, więc sobie radzimy, jest w porządku. Nauczyciele nam pomagają. Nawet gdy przyjechałyśmy 2 tygodnie później od innych, ja Nadia i inna koleżanka, to też wszyscy nam pomagali, bo od początku nie było tak łatwo. Najśmieszniejsze słowa dla mnie to ziemniaki i zupa.
  • Vlada: Ja sześć miesięcy. Moja wychowawczyni nawet uczy się naszego języka, żebyśmy ją zrozumieli. Ona nam pomaga, tak jak inni nauczyciele.

4.      Jak Wam się podoba internat?

  • Nadia: Tam, gdzie byłyśmy na początku, internat był po prostu masakrą. Kiedy przyjechałyśmy tu, to zrozumiałyśmy, że byłyśmy w gorszym miejscu i wiemy, jak może być gorzej, ale nie mamy pretensji do tego, gdzie żyjemy. Mamy miły pokój. Nie mogę porównywać też Polski z Ukrainą, bo w Kijowie mieszkałam 14 lat i nic nie mogę złego powiedzieć.
  • Arina: Przez miesiąc uczyłyśmy się koło Lublina i tu już możemy porównywać do tego miejsca. Tu jest o wiele, wiele, wiele lepiej. Jest wszystko okej. Jedzenie nam smakuje, ale nie jest lepsze niż na Ukrainie. To jak porównywać jedzenie w Ameryce i tutaj w internacie. W Kijowie są 2 miliony ludzi, inne życie, inny świat. Fajne jest to, że na weekendy możemy wyjeżdżać do Koszalina albo Szczecina. Rodzice tylko muszą wysłać dokument o tym, że nas nie będzie.
  • Vlada: Internat mi się podoba. Jest gdzie żyć, gdzie spać, gdzie jeść, gdzie kąpać się. Ale nie robić imprezy. O 22 jest cisza nocna. Na Ukrainie zawsze spacerowałam, do której chcę. Nie lubię żyć pod warunkami innego człowieka, wolę samodzielnie.

5.      Co wiedziałyście o Polsce zanim tu przyjechałyście?

  • Arina: Nigdy nie byłam, mój tata był dwa razy i trochę opowiadał o jedzeniu, o tym, że piją tu herbatę bez cukru, bo z cukrem jest szkodliwa dla zdrowia. Na kursach Pani opowiadała o polskich pisarzach. W szkole mówiliśmy o Adamie Mickiewiczu. Kiedy słyszę, gdy ktoś mówi po polsku, myślę, że to jest dobry człowiek. Piosenki są śmieszne. U nas w Kijowie większość ludzi rozmawia po rosyjsku, a w zachodniej Ukrainie po ukraińsku. Ale najczęstsza jest mieszanka, czyli surżyk.
  • Nadia: Na kursach się dowiedziałyśmy jeszcze o malarzach, politykach.

6.      Co najbardziej Wam się podoba w Połczynie?

  •  Vlada: Ludzie, koledzy, koleżanki. My nie wiedziałyśmy, że Połczyn taki mały. Nam mówili, że tutaj będzie 10 minut na rowerze do granicy z Niemcami.
  •  Arina: Wszyscy są otwarci. U nas w szkołach nikt nikogo nie znał . A tu jest dziwnie, że idę z koleżanką po Połczynie, a ona - o hej, hej, cześć, dzień dobry. Poza tym park jest ładny, natura jest świetna i niebo, gwiazdy. Ładne widoki są, ale nie z naszego okna, bo widzimy całą policję.

Vlada

Nadia i Arina




Kinga Wilk i Aleksandra Zochniak